Welcome to the N.H.K.
Recenzja
Starania Misaki, by przywrócić swego podopiecznego na łono społeczeństwa, trafiają na kolejne poważne przeszkody. Tym razem spowodowane dobrymi intencjami, jako że Tatsuhiro postanawia wreszcie zabrać się za zarabianie pieniędzy. Metoda, jaką wybiera – handel wirtualnymi przedmiotami zdobytymi w grach MMO, nie wymaga wychodzenia z domu, tak więc wydaje się wprost stworzona dla hikikomori. Niestety, bohater zamiast realizować plan, zatraca się w komputerowej rozrywce, całkowicie zaniedbując świat realny, z potrzebami fizjologicznymi na czele. Inne pokusy trzeciego tomu mangi obejmują pozorny raj pożyczek i kart kredytowych oraz piramidy finansowe oferujące swym członkom błyskawiczne, milionowe wręcz zyski.
Po raz kolejny Welcome to the N.H.K. ukazuje tematy aktualne i celnie wytyka ludzkie słabości. Część poświęcona grom komputerowym, oprócz oczywistego wniosku, że nigdy nie wiadomo, kto jest kim w internecie, skupia się na przedstawieniu tej formy rozrywki jako pozornie łatwej ucieczki od codziennych problemów. W wirtualnym świecie każdy, niezależnie od wykształcenia, statusu społecznego czy zasobności portfela, może stać się bohaterem ratującym świat. To jednak tylko ułuda, zaś Misaki nie zawaha się użyć dość brutalnych technik socjotechnicznych, by uświadomić protagoniście konieczność oderwania się od monitora. Przekonująco wypada też wątek finansowych oszustów, kreujących sprawnie zorganizowaną, bezwzględną machinę, która wciąga kolejne ofiary, mamiąc rozmaitymi nadziejami, ale w rzeczywistości nie dając szans na spłacenie stale rosnącego zadłużenia.
Podobnie jak dwa poprzednie tomy mangi, także i trzeci został wydany z dbałością o jakość. Solidna obwoluta (tym razem zielona – zgodnie z zapowiedzią autora, całość serii będzie się na półce prezentować dość pstrokato), wyraźny druk, mocny papier – od strony technicznej nie ma się absolutnie do czego przyczepić. Tłumacz miał okazję nieco poszaleć ze względu na sporą ilość humoru i zadaniu podołał. Wszystkie ważniejsze terminy zostały objaśnione, a rozpisywanie się o pojęciach już zakorzenionych w popkulturze rozsądnie pominięto. Okazuje się za to, że chyba przedwcześnie pochwaliłem Waneko za konsekwencję w tłumaczeniu oryginalnych onomatopei – na stronach 42 i 71, rozkładówce z 106‑107 oraz stronie 146 pozostały wyraźne ślady oryginalnych znaków, przy czym tylko w ostatnim przypadku ich usunięcie sprawiało wrażenie problematycznego (aczkolwiek zaznaczam, że ekspertem od DTP nie jestem i mogę się mylić w tej materii).
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 8.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 2.2013 |
5 | Tom 5 | Waneko | 4.2013 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2013 |
7 | Tom 7 | Waneko | 8.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 10.2013 |