Loveless
Recenzja
W szkole pojawia się nowy uczeń – Ritsuka Aoyagi. Na dzień dobry odstawia popisową bucerkę i bezceremonialnie objeżdża panienkę, która jako pierwsza w klasie odważa się do niego odezwać. Panna wydaje się tępa jak tabaka w rogu, jednak uparta jest ponadprzeciętnie i mimo wyraźniej niechęci chłopaka do zawierania jakichkolwiek znajomości, w końcu nawiązuje z nim kontakt. Na przestrzeni kilku następnych dni bohater zaczyna traktować Yuiko, bo tak panna ma na imię, coraz mniej obcesowo i można powiedzieć, że pod koniec pierwszego tomu pojawia się między nimi nić przyjaźni.
Wychodząc ze szkoły pierwszego dnia, Ritsuka zostaje zaczepiony w bramie przez podejrzanego typa – powiewającego długimi blond włosami (oraz płaszczem) bishounena w okularach, który przedstawia się jako Sobi i twierdzi, że znał zmarłego w tajemniczych okolicznościach brata naszego bohatera… Po czym zabiera chłopaka na spacer do parku, gdzie ni z tego ni z owego wyznaje mu miłość, a potem musi go bronić przed magicznym atakiem ze strony dwójki nastolatków, których wyraźnie ktoś przysłał, by zgarnęli Ritsukę z ulicy w bliżej niesprecyzowanym celu. Przy kolejnym spotkaniu Sobi wyjaśnia Ritsuce, dlaczego zostali zaatakowani oraz jakie są zasady magicznych walk: Sobi jest „żołnierzem”, tym, który walczy zaklęciami. Druga osoba w parze jest „ofiarą”, przyjmującą na siebie wszystkie obrażenia zadane „żołnierzowi” – ta rola przypadła Ritsuce. Zostając partnerem Sobiego, Ritsuka ma większe szanse na odnalezienie morderców ukochanego brata, więc mimo wątpliwości i targających nim sprzecznych uczuć zgadza się na taki układ.
Mangę wydano w formacie identycznym jak np. Alicja w Krainie Serc. Numer tomu, tytuł i nazwisko autorki znajdujące się na obwolucie zostały pociągnięte błyszczącą srebrną farbą – zabieg stosowany przez wydawnictwa w pojedynczych tomach i na tyle rzadko, że należy zwrócić na niego uwagę. W tym wypadku decyzja była słuszna, napisy dobrze komponują się z grafiką na okładce. Pierwsze dwie strony wydrukowano w pełnym kolorze, na dzień dobry serwując czytelnikowi „rozkładówkę” z głównym bohaterem (w pełnym ubraniu, więc nie należy sobie robić smaku). Autorka rysuje bardzo zgrabnie, co prawda momentami ma skłonność do przesady, jeśli chodzi o długość kończyn czy korpusów postaci, ale wpadki rekompensuje bardzo żywą mimiką i sympatycznymi twarzami, a także udanymi formami super‑deformed, używanymi zresztą dość oszczędnie i z umiarem. Wydawnictwo nie wyczyściło w tomie wszystkich oryginalnych onomatopei – w scenach walki byłoby to w zasadzie niemożliwe, a w pozostałych miejscach znaki lepiej oddają nastrój i sens kadru niż tekst w alfabecie łacińskim. Samo tłumaczenie tekstów w dymkach też jest w najlepszym porządku, a redakcja i korekta swoją działkę zrobiły rzetelnie.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2014 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 9.2014 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2014 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2015 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 6.2016 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 8.2016 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 11.2016 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 1.2017 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 8.2018 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 10.2018 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 5.2019 |