Loveless
Recenzja
Czytelnikom, którzy po lekturze pierwszego tomu czują się zagubieni w fabule, uprzejmie donoszę, że tom drugi niczego nie wyjaśnia, za to dokłada kolejne cegiełki do sterty wielkich niewiadomych. Polowanie na Ritsukę nabiera tempa i rozmachu: próbująca go złapać w poprzednim tomie para o pseudonimie „Breathless” zostaje odesłana po poniesionej porażce z powrotem do akademii szkolącej żołnierzy. Zastępuje ich duet „Sleepless”, walczący zaklęciami sprowadzającymi ciemność i burze. Walka z nimi nie stanowi jednak dla Sobiego żadnego problemu – szybszy niż oni wykorzystuje przeciwko żołnierzowi i ofierze ich własne zaklęcia. W krok za nimi podążają jednak „Zero”, Natsuo i Yoji, zdecydowanie bardziej niebezpieczni, bo dorównujący Sobiemu szybkością. Od samego początku sprawiają wrażenie kompletnych psychopatów: zaczynają od zabicia szczekającego psa (na szczęście poza kadrem…), a kiedy w pobliżu domu Ritsuki napotykają jego wychowawczynię, dość jednoznacznie zostaje zasugerowane, że dla zabawy chcą ją zaciągnąć do parku i zgwałcić. Spętaną zaklęciem dziewczynę ratuje pojawiający się nagle Sobi, który ściąga na siebie pełną uwagę powyższej dwójki.
Poza fragmentami poświęconymi walkom w tomie znajdziemy traumatyczną historię z dżemem truskawkowym w tle. W dużym skrócie – Yuiko przynosi Ritsuce domowy wyrób w słoiczku, przez co daje dręczącym ją „koleżankom” z klasy nowy powód do zmieszania jej z błotem. Niech mi tylko ktoś wyjaśni, dlaczego w tej szkole słoik dżemu jest wyszczególnioną w regulaminie kontrabandą…
Końcowe strony zawierają krótką, lekką historyjkę, zatytułowaną In the Summer, podzieloną na dwie części, z których każda opowiada te same wydarzenia z innego punktu widzenia. Ritsuka wraz z Yuiko i jej adoratorem (o którego zainteresowaniu dziewczyna zresztą absolutnie nie ma pojęcia) Yayoim jedzie na wycieczkę do wesołego miasteczka, a ich tropem podążają jak ninja Sobi i jego współlokator Kio Kaido.
Samo wydanie prezentuje się bardzo przyzwoicie, zarówno w warstwie graficznej, jak i językowej. Druk jest równy i jednolicie ostry w całym tomiku (nie uwzględniam tu stron tytułowych rozdziałów, na których zostało naćkane trochę efektów graficznych, przy druku w odcieniach szarości tracących zupełnie sens), nasycenie barw i szarości odpowiednie. Znów nie wyczyszczono wszystkich onomatopei, ale ich polskie odpowiedniki zostały wpasowane w kadry w sposób niebudzący zastrzeżeń. Całkowicie nieobiektywnie przyznam, że podoba mi się tłumaczenie zaklęć bojowych – są koszmarnie nadęte i patetyczne, ale dzięki odpowiedniemu doborowi słów wiarygodne jako komendy wykrzykiwane w czasie walki. Gładko toczą się po języku.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2014 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 9.2014 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 11.2014 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 2.2015 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 6.2016 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 8.2016 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 11.2016 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 1.2017 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 8.2018 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 10.2018 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 5.2019 |