Tanuki-Manga

Sojiro został tatusiem. Nie ma większego znaczenia, że przybranym – dziewczyny z jego gildii i tak skręcają się z zazdrości. O ile okoliczności pojawienia się Kuroe są dla nich tajemnicą, o tyle świeżo upieczony przybrany ojciec i Nazuna zdają sobie sprawę z pochodzenia dziecka. W tym samym czasie w Akibie zaczyna grasować rabuś drogocennych przedmiotów. Ogarnięci złymi przeczuciami członkowie West Wind Brigade do spółki z Black Sword Knights postanawiają unieszkodliwić bandytę.

Dziewiąty tom i kolejna zmiana – kolorowe strony wydrukowano na jeszcze innym papierze, cieńszym niż poprzednio, ale wciąż grubszym niż we wcześniejszych tomach. Pozostałe kartki są bez zmian i druk wciąż potrafi nieco przebijać.

Log Horizon: West Wind Brigade to także przykład dobrego układu wyrazów dźwiękonaśladowczych w ilustracjach, a tych przy okazji walki jest całkiem sporo. Pamiętam narzekania, że w początkowych tomach onomatopeje czasem dominowały nad ilustracjami, teraz jednak nie odnoszę takiego wrażenia. Powinno się też docenić ilość pracy, jaką graficy wkładają w wyczyszczenie rysunków i umieszczenie polskich wyrazów w podobny do oryginału sposób.

Warto docenić również tłumaczenie. „Seta­‑skarpeta” przypadło mi do gustu, dobrze też, że redakcja zdecydowała się pozostawić anglojęzyczne nazwy technik i przedmiotów w oryginale, podobnie jak typowy dla gier MMO slang, taki jak „damage”. Czytelnicy książkowego pierwowzoru narzekali na to po premierze pierwszego tomu powieści, więc cieszę się, że wydawnictwo wyciągnęło wnioski z tamtych potknięć i obie wersje historii są spójne językowo.