Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 kreska: 10/10
fabuła: 10/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 15
Średnia: 8,13
σ=0,72

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

H.P. Lovecraft: Kolor z innego wszechświata

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2015
Liczba tomów: 1
Wydanie polskie: 2017
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • 異世界の色彩 ラヴクラフト傑作集
Gatunki: Horror
Widownia: Seinen; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Ameryka; Czas: Przeszłość

Mistrzowska adaptacja jednego z najlepszych opowiadań H.P. Lovecrafta.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Pamiętam dobrze, jak niespełna rok temu w moje ręce trafił tomik Ogar i inne opowiadania autorstwa Gou Tanabe. Powiedzieć, że byłem wcześniej sceptyczny, byłoby eufemizmem. Tak jak uwielbiam twórczość H.P. Lovecrafta, tak jednocześnie obstaję, że jego styl literacki z trudem znosi próby przekładu na język innych mediów. Zwykle wydobywają one tylko cząstkę tego, co czyniło Lovecrafta wielkim. Ale Gou Tanabe pokazał, że autentycznie czuje klimat tej twórczości i umie ją oddać w postaci komiksu. W tamtym zbiorku sięgał jednak po mniej znane tytuły mistrza, tutaj zaś zdecydował się na coś o wiele bardziej odważnego – postanowił stworzyć komiksową wersję jednego z najważniejszych i najlepszych zarazem opowiadań Lovecrafta – Koloru z innego wszechświata.

Rzecz dzieje się w latach dwudziestych na prowincji Nowej Anglii, w miejscu, gdzie Lovecraft sytuował akcję większości swoich historii. W okolicy farmy Nahuma Gardnera, przeciętnego amerykańskiego rolnika, spada wielki meteoryt. Badania podjęte przez naukowców z Arkham prowadzą do zaskakujących odkryć, wskazujących na to, że skała pochodzi z miejsca, gdzie wszystko musi być inne. Koronnym dowodem jest fakt, że kurczy się ona i stopniowo zanika. Jej ostateczna autodezintergracja sprawia, że przestaje budzić zainteresowanie. I tylko w okolicach farmy Gardnerów rzeczy zaczynają stawać się coraz mniej naturalne, a coraz bardziej dziwne. Niezwykłych rozmiarów owoce i warzywa, bujny rozrost roślin, owady osiągające niespotykaną wielkość sprawiają, że okoliczni mieszkańcy coraz bardziej podejrzliwie patrzą na to miejsce.

Kolor z innego wszechświata jest tyleż ważnym, co niezbyt typowym opowiadaniem Lovecrafta. Nie ma tu macek, nie ma wielkich przedwiecznych, nie ma zaginionych cywilizacji, pradawnych ksiąg i całej reszty gadżetów, z których autor ten jest znany. Niemniej ta historia pozostaje na pewno jednym z najlepszych przykładów kosmicznego horroru. Czemu? Bo autor nie próbuje nawet czegokolwiek tłumaczyć. Czytelnik, podobnie jak bohaterowie, jest świadkiem cudów i dziwów rozgrywających się na farmie Gardnera, widzi stopniowo wyniszczającą ludzi sytuację, ale podobnie jak oni, może jedynie domniemywać pozornie oczywistych przyczyn tego stanu rzeczy. Nikt tu nie wyciąga Necronomiconu, gdzie wszystko byłoby ładnie (choć pokrętnie) wyjaśnione. Im dalej w las, tym bardziej wszystko jest obce, inne i nieludzkie. A nad wszystkim dominuje obca, nieznana barwa, której kula wypełniała meteoryt.

Nie jest to miejsce do analizy opowiadania, skupmy się zatem na komiksie. Tanabe zapewne nieprzypadkowo wybrał ten tekst. Jest bliskim geniuszu pomysł, by opowieść, której jednym z głównych motywów pozostaje kolor niemieszczący się w ludzkim pojmowaniu barw, przekazać w formie czarno­‑białej. Śmiem twierdzić, że właśnie w ten sposób autor zbliżył się do pierwowzoru najbardziej jak tylko mógł. Bo Lovecraft unikał dosłowności. W odróżnieniu od barwnych i epickich scenerii swojego przyjaciela, Roberta E. Howarda, Samotnik z Providence pozostawiał wiele wyobraźni czytelników, operując ogólnymi przymiotnikami typu „nieopisany”, „bluźnierczy” itd. Właśnie dlatego zresztą uważałem, że trudno się to przekłada na media wizualne, bo każdy ma własną, indywidualną wizję tego, co autor opisywał. W Kolorze z innego wszechświata mamy do czynienia z deformacjami codziennego, zwykłego otoczenia. Nie straszą tu macki ani groteskowe potwory, ale nienaturalnie rozrośnięta roślinność i wielkie owady – to wszystko Tanabe narysował perfekcyjnie. Nie jestem biologiem, więc nie mam pewności, do jakiego stopnia autor postawił na realizm, ale mam wrażenie, że dość mocno. W efekcie manga jest prawdziwą ucztą dla oczu – wspaniale narysowane, po brzegi wypełnione kadry, gdzie każdy szczegół jest godny uwagi. Dawno nie widziałem tak pieczołowicie narysowanego komiksu. Choć to zupełnie inny styl, nie mogłem oprzeć się skojarzeniom z mangami Kaoru Mori.

Ale narysować deformacje, choć to sztuka, jest w miarę łatwo w porównaniu z narysowaniem w sposób przekonujący scen stopniowego popadania w obłęd i rozpadu osobowości. Pokazanie, jak rodzina Gardnerów ulega dezintegracji, było dla Gou Tanabe wyzywaniem – i muszę przyznać, że sprostał mu całkiem nieźle. Niemal do samego końca autor unika bardziej drastycznych czy przerysowanych ujęć, stawia za to na wzmacnianie klimatu odosobnienia i osaczenia, identycznie jak robił to Lovecraft. Zręcznie buduje kontrast między Nahumem, który niczym Hiob znosi kolejne nieszczęścia, a jego otoczeniem, ulegającym destrukcyjnemu wpływowi obcej barwy. Jestem wręcz zaskoczony, jak sprawnie udało się to wszystko przedstawić w komiksie. Do tego stopnia, że choć znałem tę historię znakomicie, komiks czytałem z zapartym tchem, nie odrywając się nawet na chwilkę i czekając, czym mnie za chwilę autor zaskoczy.

Bohaterowie tej mangi są nieco w tle. W sensie – ważniejsze jest tak naprawdę to, co dzieje się wokół nich i to, jak to na nich oddziałuje. Są pod tym względem bierni. Przyjmują nieszczęścia ze spokojem, wierząc, że nie są władni im się przeciwstawić, a zatem pozostaje czekać, aż przyczyna wszystkiego przeminie sama. Ta bierność to kolejna rzecz, która wyróżnia tę opowieść wśród historii Lovecrafta, którego bohaterowie zwykle aktywnie dążą do poznania prawdy, płacąc za to znaczną cenę. Ale pamiętajmy, że bohaterami nie są tu naukowcy, archeologowie, profesorowie czy dziennikarze. To zwykli rolnicy, którzy przywykli do tego, że z naturą nie można walczyć, ale trzeba z pokorą znosić jej kaprysy.

To może zabrzmieć nazbyt górnolotnie, ale Kolor z innego wszechświata jest w moim odczuciu jedną z najlepszych mang, jakie w Polsce się przez te dwadzieścia lat ukazały. Wspaniale narysowany, doskonale wykorzystujący pierwowzór, pochodzący doń z szacunkiem i bez prób zniekształcenia wizji autora, wykorzystuje do maksimum możliwości komiksu, nie unikając zarazem sugestywnych opisów literackich. Choć, jak wspominałem, adaptacje Lovecrafta nie są zwykle szczególnie udane, Gou Tanabe tą mangą pokazał, że da się taką stworzyć i to z rozmachem, który czyni ją godną obecności na półce tuż obok oryginału. Więcej, jeśli z jakiegoś powodu uznaliście, że proza Samotnika z Providence wam zwyczajnie nie leży, to kto wie, może się okaże, że właśnie w tej postaci okaże się ona bardziej przyswajalna?

Grisznak, 10 czerwca 2017

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Enterbrain
Wydawca polski: Studio JG
Autor: H.P. Lovecraft, Tanabe Gou

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 4.2017