Aniołowie zbrodni
Recenzja
Hmm, muszę przyznać, że po lekturze siódmego tomiku Aniołów zbrodni czuję się trochę zawiedziony. Choć może to dlatego, że po emocjonujących wydarzeniach z poprzedniej część byłem nastawiony na szybkie postępy fabuły i konfrontację z mrocznym pastorem… A tu guzik. Szalony doktorek znika, Zack, któremu odzyskanie ukochanego noża nie pomaga cudownie wyleczyć dziury w brzuchu, jest nadal średnio przydatny, a Rachel bawi się z pastorem w kotka i myszkę w oparach psychodelicznych urojeń. Ot, drogi czytelniku, trafiamy na moment przejściowy fabuły.
Moment przejściowy, w którym akcja zwalnia, w którym zarysowują się nowe sugestie co do kulis wydarzeń, który odpowiada na kilka pytań… I stawia przed czytelnikiem nowe zagadki oraz sygnalizuje wyjaśnienie w najbliższym czasie kilku ważkich tajemnic. Ale, parafrazując znany komunikat ze znanej gry wideo z pewnym hydraulikiem w roli głównej, „odpowiedzi znajdują się w innym tomiku”. Sądzę jednak, że powinienem też czytelnika przestrzec, iż zaczynają się tutaj kłębić pytania i przemyślenia wręcz egzystencjalne. Rozważania na temat tego, jakie motywy kryją się za życzeniem Rachel i dlaczego egzekutorem życzenia ma być akurat Zack… Pytania o to, czym jest „normalność” i „człowieczeństwo”, stawiane, nie uwierzycie, przez Zacka. Wreszcie dylematy dotyczące prawdziwej natury Rachel w wykonaniu Greya. Innymi słowy, dzieje się, a fabuła zdaje się nabierać oddechu przed zbliżającym się grande finale.
Nie widzę jednak powodów, by rozpisywać się szczególnie na tematy techniczno‑artystyczne. Kreska jako taka nie zmieniła się praktycznie od samego początku serii. Mamy dość realistycznie przedstawione postaci, ubogie bądź najczęściej nieistniejące tła i mnóstwo cieni, zniekształceń, a ostatnio onirycznych, mniej lub bardziej strasznych wizji tudzież widziadeł. W mandze nie brakuje też, tradycyjnie, przemocy i krwi, ale w tym akurat tomiku nie zostały one szczególnie zaakcentowane. Inna rzecz, że aktualne wydarzenia nie dawały zbyt wielu okazji, by przemocą epatować. Polskie wydanie natomiast utrzymuje dotychczasowe poziom. Dostaliśmy całkiem ładną obwolutę z praktycznie wszystkimi, poza Zackiem, najważniejszymi postaciami mangi. W środku znajdziemy kilka kolorowych stron, dalszą część wywiadu z autorem gry, nieco reklam innych serii Waneko oraz kilka humorystycznych paneli na okładce. Te ostatnie jak zawsze zalecam przeczytać już po lekturze mangi, bo trochę spoilerują.
Pozostaje mi już tylko stwierdzić, że fani, którzy śledzą cykl, mogą spokojnie ten tomik zakupić. Stanowi on przystawkę przed zbliżającym się fabularnym daniem głównym i jako taki nie jest ani szczególnie smaczny, ani sycący, ale przeczytać go mimo wszystko warto.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 7.2018 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2018 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2018 |
4 | Tom 4 | Waneko | 2.2019 |
5 | Tom 5 | Waneko | 4.2019 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2019 |
7 | Tom 7 | Waneko | 8.2019 |
8 | Tom 8 | Waneko | 10.2019 |
9 | Tom 9 | Waneko | 12.2019 |
10 | Tom 10 | Waneko | 2.2020 |
11 | Tom 11 | Waneko | 7.2020 |
12 | Tom 12 | Waneko | 3.2021 |