Kamikaze Kaito Jeanne
Recenzja
Niespodzianka! Jako że Kamikaze Kaito Jeanne przypadkiem wpadło mi w ręce, postanowiłam przy okazji dokończyć dzieło poprzedników… Jest to zaiste ciekawe przeżycie, biorąc pod uwagę, że seria ma już dwadzieścia lat, a w Polsce ten tom został wydany w 2004 roku przez wydawnictwo Egmont.
Poprzedni tom kończy się interwencją nowego nauczyciela, i to dokładnie w momencie, gdy Marron wpada w kłopoty podczas nocnej eskapady jako Jeanne. Po tym fakcie szybko wychodzi na jaw, że tenże nauczyciel, o imieniu Hijiri, również jest wplątany w to całe „podwójne życie” – pytanie tylko w jaki sposób? Na razie nie dzieli się tą informacją, ma za to ogromną uciechę, podrywając Marron i doprowadzając tym Chiakiego do białej gorączki. Gdyby jednak jednego rywala było czytelnikom za mało, poznajemy też Zena: chłopca, który praktycznie mieszka w szpitalu i jak się okazuje, jest następnym kandydatem do wyzwolenia od demona. Czyżby kolejne „opętanie tygodnia” do odbębnienia? Nie tym razem! Marron jest wprawdzie święcie przekonana, że choroba Zena i jego trudny charakter to efekt działania diabelskich mocy, ale… a gdyby tak tylko opętanie trzymało chłopaka przy życiu? No, takiego dylematu to nawet ja się nie spodziewałam. Robi się jeszcze bardziej dramatycznie, gdy okazuje się, że Sindbad ma zupełnie inne zdanie niż ona w tej kwestii i zamierza dążyć mimo wszystko do wypełnienia zadania, kierowany na nowo odnalezioną motywacją – bo jego skrzydlaty sprzymierzeniec długo milczał, ale w końcu zdradził mu odpowiedzi na trapiącego go pytania (acz czytelnik nie został o tym jeszcze szczegółowo poinformowany). Gdyby tego było mało, pojawia się tajemniczy Noyn, który wyraźnie lubi rozsiewać chaos.
…zanim przejdę do różnych aspektów tego tomu, zacznę od najważniejszego. Że zacytuję: Gwałtu, rety! Czemu w starszych mangach tego typu tak często musi się znaleźć koleś, który nastaje na dziewictwo głównej bohaterki?! A podobno jest to manga adresowana do nastolatek… Ekhm, no czujcie się po prostu uprzedzeni. Poza tym w tomie dzieje się dużo (miejscami za dużo jak dla mnie). Ważnym aspektem jest z pewnością poruszenie tematu umierania młodych ludzi. Autorka wprawdzie w przypiskach argumentuje, że w ten sposób chce zwrócić uwagę czytelników, że życie jest bezcenne i należy je szanować, ale… Trochę chaotycznie jej to wszystko wyszło i w sumie nie tylko to.
W tłumaczeniu, jak moi poprzednicy wspominali, nadal pozostaje totalny galimatias. Nie raz i nie dwa wypowiedzi nie mają sensu, a dialogi się kompletnie nie kleją. Nagminnie różne kwestie wydają się przekręcone, a onomatopeje są… wielojęzykowe. Na szczęście fabuła nie należy do szczególnie skomplikowanych, więc można i bez tego wyłapać kontekst. Jakość wydania także odbiega od tego, do czego przywykliśmy obecnie – papier jest szary i cienki (ale trzeba przyznać, pomimo upływu lat daje radę), a okładka sztywna i bez obwoluty. Bonusem są ilustracje otwierające każdy rozdział oraz liczne dopiski odautorskie na marginesach stron – aczkolwiek muszę przyznać, że są one dziwne, bo ich treść zdradza szczegóły tego, co się wydarzy w rozdziale, który otwierają.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Egmont Polska | 4.2004 |
2 | Tom 2 | Egmont Polska | 6.2004 |
3 | Tom 3 | Egmont Polska | 8.2004 |
4 | Tom 4 | Egmont Polska | 11.2004 |
5 | Tom 5 | Egmont Polska | 2.2005 |
6 | Tom 6 | Egmont Polska | 4.2005 |
7 | Tom 7 | Egmont Polska | 7.2005 |