Kamikaze Kaito Jeanne
Recenzja
Chiaki, wiedziony przeczuciem, przybywa w ostatniej chwili, by przeszkodzić Noynowi w realizacji jego niecnych planów. Jako wybawiciel ma szansę zrehabilitować się w oczach Marron, postanawia więc wyjawić jej prawdę, lecz najpierw zaprasza ją na randkę do wesołego miasteczka. Tam jednak nie wszystko idzie tak, jak by sobie życzył, i jego romantyczne wyobrażenia jakoś nie chcą się ziścić w rzeczywistości. Chiaki ponownie proponuje, by dziewczyna porzuciła swoją współpracę z Fynn, ale ostatecznie traci po prostu cierpliwość i zdradza jej, że nie powinna tak ufać swojemu aniołowi. Marron oczywiście nie dowierza mu i postanawia sama, w tej chwili, skonfrontować te szokujące informacje z Fynn, co stawia na głowie wszystko, w co do tej pory wierzyła, i przysparza jej niemałej traumy.
No, nie ma lekko ta nasza główna bohaterka! Albo ją obmacują, albo rodzice porzucają, albo osoby, którym zaufała, zdradzają. W każdym razie wyjawienie prawdy przez Chiakiego prowadzi do retrospekcji z życia aniołków – czego się nie spodziewałam, bo raczej miałam je za coś w rodzaju bezpłciowych ozdobników, a tu proszę! Poznajemy więc Fynn, Accessa, Cersię i Toki – anielskich przyjaciół i ich wyprawę na ziemski padół (bez tego drugiego, który nie zasłużył sobie na ten przywilej). Niezbyt dobrze sobie radzą, ale na szczęście trafiają na Sagamiego Kuguharę, młodego duchownego uzdrawiającego ludzi „świętą wodą”. Choć w sumie, to trafiają na niego raczej na swoje nieszczęście…
Dalej jest już tylko interludium – z początku myślałam, że to kolejny rozdział mangi, ale coś mi tutaj bardzo nie pasowało. Nic dziwnego, bo to rozdział bonusowy, który z pewnością polubią wielbiciele Fynn i Accessa. W samym tomie dzieje się sporo i wkrada się mnóstwo chaosu – dosłownie i w przenośni. Tłumaczenie „na kolanie” niestety dodatkowo potęgowało to wrażenie, na tyle, że czasem absolutnie nie byłam w stanie prześledzić wątków – czy to przeskok w scenach, czy ki diabeł? Wprawdzie literówek czy błędów gramatycznych jako takich nie ma, ale jeśli chodzi o płynność przekładu, to jest… topornie. Tłumaczenie onomatopei nadal żyje własnym życiem – dodatkowo trafiają się też japońskie „krzaczki”. Nie wierzę, by w kolejnych tomach było lepiej, ale na szczęście manga do ambitnych nie należy i czytać się ją da.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Egmont Polska | 4.2004 |
2 | Tom 2 | Egmont Polska | 6.2004 |
3 | Tom 3 | Egmont Polska | 8.2004 |
4 | Tom 4 | Egmont Polska | 11.2004 |
5 | Tom 5 | Egmont Polska | 2.2005 |
6 | Tom 6 | Egmont Polska | 4.2005 |
7 | Tom 7 | Egmont Polska | 7.2005 |