Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 87
Średnia: 6,84
σ=1,73

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Drug-On

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006-2009
Liczba tomów: 5
Wydanie polskie: 2011-2013
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • ドラゴン
Widownia: Seinen; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia, Supermoce

O zagrożeniach, jakie niesie picie magicznej wody. Jak pisze wydawca, „komiks dla dojrzałego czytelnika”, czyli chyba dla takiego, któremu już wszystko jedno, co czyta.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Gdy przeszło dwa lata temu Studio JG wydało pierwszy tom Drug­‑Ona, pozwoliłem sobie na odrobinę optymizmu (polaną co prawda sceptycyzmem, ale jednak): oto wychodzi manga nieźle narysowana, ciekawie się zapowiadająca, będąca rzadko spotykanym w Polsce seinenem. No cóż, może i dobrze, że nie robiłem sobie aż tak wielkich nadziei, bo manga nie okazała się nadzwyczajna, niemniej jednak nie można powiedzieć, aby czas spędzony na jej lekturze został całkowicie zmarnowany. Ale posłuchajcie…

Alternatywny świat, przypominający Europę lat 60. Wyobraźnię mieszkańców (szczególnie tych młodszych) bliżej nieokreślonego, ale dosyć dużego miasta podnieca wyspa, niegdyś zamieszkana, obecnie opuszczona i obwarowana zakazem wstępu. Sekret owej wyspy poznajemy dosyć szybko, bo już w pierwszym tomie: otóż jest nim źródło, którego woda niekiedy obdarza nieśmiertelnością i nadludzkimi mocami, ale o wiele częściej zamienia zanurzającą się w nim osobę w potwora. Jako że władze nie chcą, aby wyspa stała się celem pielgrzymek osób marzących o supermocach i nieśmiertelności, wyspa zostaje opuszczona, teren oddany pod dyskretną obserwację wojska, zaś informacje o źródle wyciszone. Aby jednak mieć całkowitą pewność, że nikt nie dobierze się do jakże niebezpiecznej wody, w charakterze ostatniej linii obrony na wyspie posadowiona zostaje grupka nieśmiertelnych łowców – Kai i Jack, zwani także Takers – wraz z wiernymi homunkulusami (zwanymi tu Valets). Historię opowiedzianą w Drug­‑On poznajemy właśnie z punktu widzenia łowców i ich towarzyszek, a okazjonalnie (jak np. na początku pierwszego tomu) za pośrednictwem jakiegoś człowieka, zaplątanego w sprawy wyspy i bijącego na niej źródła.

Omówienie fabuły nastręcza niejakich trudności, albowiem Drug­‑On to w zasadzie zbiór luźnych wątków, powiązanych miejscem (miasto, wyspa) i osobami, ale poza tym zupełnie od siebie oderwanych. Trudno tu mówić nawet o epizodyczności, albowiem zakładałoby to istnienie kilku samodzielnych historii, mających rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie, podczas gdy recenzowany komiks nawet tego nie zawiera. Dobrym przykładem na to, jak wygląda fabuła w Drug­‑On, może być wątek Iana Knoxa, reportera z pierwszego tomu. Ian, dziecięciem będąc, wraz z przyjaciółmi przedostał się na wyspę; tam przyjaciół spotkała śmierć, lecz Ianowi udało się uciec. Kilkanaście stron i lat później widzimy kadry, na których Ian rozpoznaje jedną z Valets, a w kolejnych tomach spotykamy Iana jeszcze ze dwa razy, w podobnych okolicznościach (Ian kogoś rozpoznaje, dziwi się, życie toczy się dalej). Ten akurat przykład jest najbardziej jaskrawy, ale według podobnego schematu zostało stworzone większość wątków w Drug­‑On (coś się wydarza, nic szczególnego z tego nie wynika, postacie postały, pogadały i poszły). Oczywiście są i wyjątki od tej reguły, tj. historia szalonego lalkarza z trzeciego tomu i retrospektywne rozdziały z tomu czwartego i piątego, w których wątki zostają domknięte. Czytelnik przyzwyczajony do klasycznej konstrukcji fabuły i oczekujący, że w pięciu tomach mangi opowiedziana zostanie spójna historia, zapewne będzie zawiedziony. Z drugiej jednak strony trzeba podkreślić, że dla kogoś, kto nie chce się zbytnio wysilić, pamiętając i kojarząc wydarzenia z kilku tomów, taka formuła może się okazać idealna.

Zapewne Drug­‑On nie zapadłby w pamięć czytelnikowi, ale jest coś, co sprawiało, że po kolejny tomik sięgałem ze szczerym zaciekawieniem – mianowicie postacie. Jak wynika z informacji zawartych w dodatku Pogaduchy w pierwszym tomie, Misaki Saitou swych bohaterów stworzyła na wiele lat przed powstaniem mangi, i jak sądzę tłumaczy to, skąd w Drug­‑Onie taka kolekcja dziwaków. Zacznijmy może od mojego ulubieńca, czyli Kaia. W przypływie zaskakującej szczerości autorka, opisując tę postać użyła określeń „niestabilny emocjonalnie, wiecznie poirytowany”. W rzeczy samej, w recenzowanym komiksie Kai jest wiecznie poirytowany, zawsze mu źle i nie dziwota, że wyżywa się na swym homunkulusie (jak to przeuroczo stwierdziła autorka: „Traktuje Alice bardzo surowo. Często ją bije”.). Drugi z głównych bohaterów czyli Jack, robi lepsze wrażenie – nie bije swojej partnerki, nierzadko się uśmiecha i stara się uchodzić za twardziela. Niestety, przy ważniejszych walkach dostaje załamania nerwowego (trauma z mrocznej przeszłości), więc średni z niego pożytek. Obaj panowie jakoś to wszystko odreagowują, Jack ćpając narkotyki, Kai eksperymentując na sobie i własnoręcznie stworzonych dziewczynach w piwnicy (jedną nawet zamarynował). Ich partnerki potulnie to wszystko znoszą, nie mając zresztą innej możliwości – jak dowiadujemy się z opowieści, homunkulus bezwarunkowo akceptuje swego twórcę, bez względu na to, co by wyczyniał. Pisząc te słowa, doskonale zdaje sobie sprawę, że w zamyśle autorki Takers to tacy „źli chłopcy” do przelania dowolnej ilości pozytywnych uczuć, i że miało to wszystko wyjść mrocznie i dramatycznie, a nie idiotycznie i żenująco, no ale po lekturze arcydzieł w rodzaju Zmierzchu czy Pięćdziesięciu twarzy Greya mam dosyć wygórowane wymagania i trudno mi wcisnąć byle co. Tyle dobrego, że obaj panowie dosyć często obrywają i trzeba ich później zbierać szufelką, co ma szansę dostarczyć pozytywnych wrażeń co bardziej sadystycznym odbiorcom.

Niewątpliwie najmocniejszą stroną Drug­‑Ona jest kreska, pomimo rozpoznawalnego „mangowego stylu” wyraźnie odbiegająca od tego, co możemy zobaczyć w innych wydawanych w Polsce mangach. Chyba pierwszym, co rzuca się w oczy zaznajomionemu z japońskim komiksem czytelnikowi, są tła – obecne w niemal wszystkich kadrach i często dosyć rozbudowane. Owszem, autorka niekiedy ułatwiała sobie pracę, wypełniając kadr cieniowaniem, niemniej jednak wyraźnie dołożyła starań, aby komiks nie straszył bielą, nawet jeżeli wypełnienie nie miałoby być zbyt wysokiej jakości. Trzeba przy tym podkreślić, że kreska generalnie poprawia się z tomiku na tomik; jeśli porównać kadry z początku i końca opowieści, widać rozwój stylu i coraz większe umiejętności (vide rozdziały retrospekcyjne w czwartym i piątym tomie). Z kolei projekty postaci powinny przypaść do gustu osobom lubującym się w gotyckich lolitach i nagich męskich torsach (jeżeli się nie lubujecie, to po prawdzie nie bardzo jest na co patrzeć). Całkiem nieźle wypadły też potwory – ofiary źródła. Można dzięki temu wybaczyć niedoróbki, widoczne szczególnie w czwartym tomie, jak również nieszczególnie atrakcyjne ilustracje na obwolutach.

Jakkolwiek dziwnie to może zabrzmieć, warto także recenzowaną mangę przeczytać dla zawartego w niej humoru. Tworząc ogólnie dosyć ponury komiks, autorka starała się wpleść weń elementy komiczne, z całkiem niezłym skutkiem – bo za taki należy uznać sytuację, gdy humorystyczny w zamierzeniu autora dodatek faktycznie śmieszy. To jednak nie wszystko, albowiem Drug­‑On to także komizm niezamierzony, kto wie, czy nie bardziej udany od tego planowego. Najlepszym przykładem pozostanie zapewne staruszek z trzeciego tomu, który poruszając się w żółwim tempie, co i rusz wymyka się zagadanym łowcom, ale podobnych kwiatków jest więcej, jak np. człowiek­‑sprężyna albo strategiczne rozmieszczenie doniczek przez Kaia. I czy tylko mnie się wydaje, że zamknięcie dostępu do źródła zwykłą, na klucz zamykaną furtką, oszczędziłoby bohaterom sporo pracy przy kolejnych potworach?

Przyznam, że pisząc recenzję, mam niekiedy wątpliwości co do tego, czy i w jakim stopniu teksty tego rodzaju przydatne są dla czytelnika. Sam chętniej czytam recenzje dla ich walorów – powiedzmy – rozrywkowych niż informacyjnych, a z wszelakimi wytworami kultury zapoznaję się raczej pod wpływem opinii znajomych. Akurat jednak w przypadku Drug­‑Ona warto jak się zdaje przez dokonaniem zakupu sprawdzić, co też w sieci piszą na temat owej mangi. Jest ona na tyle wyjątkowa (można wręcz powiedzieć, że popsuta w bardzo specyficzny sposób), że trudno to ująć w kilku słowach, ma pewne elementy, które mogą przypaść do gustu nawet bardziej wybrednym osobom oraz niestety wady, których uprzednia nieznajomość może wywołać w toku lektury nieliche poirytowanie. Jednak dla kogoś, kto jest świadom fabularnej mizerii, dziwacznych bohaterów i niezamierzonego komizmu, może być Drug­‑On bardzo sympatycznym czytadłem, niewymagającym wysiłku umysłowego, a dzięki dobremu, w miarę taniemu wydaniu – niemęczącym zbytnio wzroku i portfela. Pod tymi warunkami mogę recenzowaną mangę polecić każdemu, kto nie ma szczególnej alergii na komiksową kiepściznę – wydaje się jednak, że akurat w fandomie mangi i anime nie powinno być z tym problemu.

Teukros, 24 sierpnia 2013

Recenzje alternatywne

  • C.Serafin - 14 września 2013
    Ocena: 5/10

    Garść oryginalnych pomysłów, niezła kreska i kompletny brak pomysłu na poprowadzenie fabuły. Doskonały przykład zmarnowanego potencjału. więcej >>>

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Gentosha
Wydawca polski: Studio JG
Autor: Misaki Saitou
Tłumacz: Paulina Ślusarczyk-Bryła

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 1.2011
2 Tom 2 Studio JG 10.2011
3 Tom 3 Studio JG 5.2012
4 Tom 4 Studio JG 2.2013
5 Tom 5 Studio JG 7.2013

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Zakup mangę Drug-On w sklepie Komikslandia Oficjalny pl