Gorzki poranek
Recenzja
Komiksy Shouko Hidaki pojawiają się na polskim rynku już od kilku lat, ale na jej najdłuższą, najdłużej wydawaną i chyba najbardziej znaną mangę fan(k)om przyszło trochę poczekać. W sumie nieszczególnie to dziwi, bo nie dość, że Gorzki poranek ma kilka tomów, to zdecydowanie różni się od innych pozycji autorki dostępnych nad Wisłą. Znana z krótkich, ale zgrabnych i sprawnie narysowanych romansów biurowych mangaczka osadziła bowiem akcję tego tytułu w realiach historycznych. A dokładniej w pierwszej połowie XX wieku, kiedy to trwał okres Taishou (1912–1926), a mimo daleko posuniętego procesu westernizacji Japończycy nadal wyznawali tradycyjne wartości (część z nich wyznają do dziś, ale to temat na inną dyskusję…).
Gdy umiera wicehrabia Akinao Kuze, do rezydencji przybywa jego spadkobierca – Akihito. Osierocony także przez matkę dziesięciolatek zdany jest na łaskę bądź niełaskę opiekunów, których przed śmiercią przydzielił chłopcu ojciec. Jednym z nich jest młody, ale niezwykle zdolny i poważany w towarzystwie kamerdyner rodu Kuze, Tomoyuki Katsuragi, który zrobi wszystko, aby rodzina zajmowała należne jej w społeczeństwie miejsce, choć nie żywi do przyszłego wicehrabiego szczególnej sympatii. I mówiąc „wszystko” mam na myśli naprawdę wiele, ponieważ już na samym początku Akihito odkrywa, że jego opiekun utrzymuje bardzo zażyłe stosunki z odpowiednimi ludźmi, mimo że prywatnie nimi gardzi. Wychowany w zupełnie innych warunkach i z gruntu szczery chłopiec zupełnie nie rozumie takiej postawy i przez kolejne lata próbuje nie tylko zbliżyć się do Katsuragiego, ale również odkryć tajemnicę jego zagadkowego pochodzenia…
Żebyście nie mieli wątpliwości: sekret młodego kamerdynera (a przynajmniej jeden z nich) nie okazuje się szczególnie szokujący, ale też nie jest jako taki traktowany. Po prostu nastoletni Akihito musi do niektórych rzeczy dorosnąć. Jak pokazuje ten tom, nie będzie to proces ani łatwy, ani przyjemny, bo niedoświadczony, odrobinę naiwny, prostolinijny i zwyczajnie młody bohater zdecydowanie nie nadaje się do życia w społeczeństwie tamtych czasów. A co to były za czasy…
Zdecydowanie wypada napisać coś o realiach historycznych, bo w tej opowieści nie są one jedynie tłem dla romansu (którego na tym etapie jeszcze niewiele, ale o tym za moment), a bardzo ważnym elementem fabuły. Cała ta gra pozorów, kuluarowa walka o wpływy, plotki oraz intrygi to nie tylko codzienne życie ówczesnych możnych, ale i świetny materiał na historyczną operę mydlaną. Naprawdę niewiele byłoby potrzeba, żeby scenariusz tej mangi zamienić właśnie w coś takiego. Na szczęście mamy do czynienia z Shouko Hidaką, która zna takie słowo jak „umiar”, więc czytelnikowi, który ma jako takie pojęcie o historii, ta opowieść powinna wydać się całkiem realistyczna. Cóż, już sam tytuł świetnie oddaje atmosferę, która panuje nie tylko w domu Kuze, ale również w wyższych sferach, gdzie koneksje i pozycja społeczna są najważniejsze, a prawdziwe uczucia są dla mięczaków i naiwnych nieudaczników. Historia ma klimat zdecydowanie poważny, momentami może nawet nieco depresyjny i zdecydowanie melancholijny, ale na pewno nie można jej nazwać przedramatyzowaną.
Cóż, w takich warunkach trudno chyba o autentyczny romans, prawda? Autorka nie nagina realiów na siłę i nie stara się za wszelką cenę przekonać czytelnika, że ma do czynienia z romansem. Przynajmniej jeszcze nie na tym etapie… Po jednej stronie mamy bowiem siedemnastoletniego Akihito – młodego człowieka, teoretycznie u progu dorosłości, ale jeszcze w pełni zależnego od opiekunów i mało poważanego w społeczeństwie, który w dodatku nie do końca panuje nad swoimi emocjami, a wiek zdecydowanie mu w tym nie pomaga. Chłopak niby wie, czego chce, ale swoje cele osiąga lub próbuje osiągać z gracją słonia w składzie porcelany, pełno w nim również młodzieńczej naiwności oraz egoizmu. Z drugiej strony mamy nie tylko o ponad dekadę starszego od Akihito, ale przede wszystkim wyrachowanego i zdystansowanego Tomoyukiego, który dba głównie o interesy, a uczucia swoje oraz innych zdaje się ignorować. Chociaż biorąc pod uwagę, w jakich warunkach przyszło mu dorastać, taka postawa nie powinna szczególnie nikogo dziwić. Trudno jednoznacznie określić ich relacje, ale napisać, że do najłatwiejszych nie należą, to eufemizm. Wszelkie deklaracje Akihito można na tym etapie spokojnie ignorować, zważywszy zaś na to, iż komunikacja między panami bardzo kuleje, a i charaktery mają wyjątkowo trudne, to przed nimi jeszcze naprawdę daleka droga. Cóż, nie sposób napisać, żeby było szczególnie romantycznie, ale jest zdecydowanie ciekawie i nawet całkiem wiarygodnie.
Technicznie tomik prezentuje się bardzo typowo, co zważywszy na wydawcę, oznacza zarówno zalety, jak i pewne wady. Błyszcząca obwoluta wygląda ładnie, choć na samym początku nie byłam szczególnie przekonana do użytej czcionki, ale rzut oka na okładkę drugiego tomu zmienił moje zdanie – tam napis pasuje o wiele lepiej (chyba głównie ze względu na kolorystykę). W środku znajdziemy dwie kolorowe strony – ilustrację oraz spis treści. Ten drugi niestety nie wiąże się z większą liczbą ponumerowanych stron. Biały papier i wyraźny druk są miłe dla oka, chociaż niektóre kadry za bardzo prześwitują. Na samym końcu po historii właściwej czeka jeszcze króciutki bonus oraz stopka redakcyjna. Innych dodatków i reklam brak.
Zdecydowanie nie ma co narzekać na schludną i dokładną edycję. Podobnie jak na tłumaczenie, które nie porywa, ale szczęśliwie nie straszy współczesnym językiem. Tłumaczka całkiem nieźle oddała historyczny klimat – dialogi brzmią może trochę sztywno i nieco sztucznie, ale w tym przypadku to zdecydowanie nie jest wada, szczególnie że udało się uniknąć popadnięcia w skrajności. Na moje oko korekta nie przepuściła żadnych błędów, co również sprawiło, że lektura pozbawiona była jakichkolwiek zgrzytów.
Gorzki poranek to tytuł jak najbardziej dla fanów i fanek yaoi, ale zdecydowanie muszą oni pamiętać, że nie jest to prosta i schematyczna opowiastka ze znanego im nurtu, a raczej dramat historyczny z homoseksualnym wątkiem miłosnym na pierwszym planie. Mimo iż widać tutaj pewne znane motywy, w ostatecznym rozrachunku całość jest znacznie bardziej dojrzała, mniej, hm… efektowna niż większość podobnych jej pozycji i kładzie zdecydowanie większy nacisk na „dramat” i historyczne „okruchy życia” niż „romans”.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 5.2018 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 7.2018 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 10.2018 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 12.2018 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 2.2019 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 5.2019 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 6.2019 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 3.2020 |