Pandora Hearts
Recenzja
W poprzednim tomie książę Barma uraczył nas wieloma nowymi informacjami oraz zmusił Breaka do podzielenia się tym, co wie. Dowiedzieliśmy się wreszcie trochę więcej o przeszłości Breaka oraz o jego tajemniczym spotkaniu z Intencją Otchłani. Następnie nasi bohaterowie wybrali się na festyn do Riveille, by trochę odetchnąć, jednak niedługo mieli okazję cieszyć się sielankowym nastrojem. Po spotkaniu z Vincentem Gilbert zaczyna mieć coraz więcej wątpliwości co do tego, czy powinien pozwolić żyć Alice i tym samym narażać Oza na wszystkie nieuchronne skutki wynikające z zawarcia paktu z Łańcuchem.
Przechodzimy zatem po tym krótkim podsumowaniu do dziewiątego tomiku. Na okładce jest tym razem Echo, a pod okładką znajduje się zwyczajowo krótka absurdalna historyjka, która tym razem chyba przekroczyła pewne granice absurdu oraz poraża pomarańczowością (a może mandarynkowością?). Pierwszy rozdział rozpoczyna się przywołaniem nieporozumienia między Ozem a Gilbertem oraz wynikających z tego niedomówień. Utkwiwszy w martwym punkcie w tej kwestii, Oz nie traci czasu na zamartwianie się, lecz wyrusza na poszukiwanie wskazówek, gdzie powinni się dalej udać. Wszystkie poszlaki wiodą do miejsca, gdzie ponad wiek temu rozegrała się tragedia – do Sablier. Co tam tak znajdą nasi bohaterowie?
W tym tomiku powrócą dobrze nam znane postaci, które na jakiś czas zniknęły z kart mangi. Mnie osobiście bardzo to ucieszyło, gdyż albo naprawdę je lubię, albo mają w sobie niesamowitą aurę tajemniczości, która wywołuje dreszczyk emocji. Również relacje między naszą kompanią nie pozostają zaniedbane i wywołują szeroki uśmiech na twarzy. Sama historia powolutku posuwa się do przodu, podsuwając nam mnóstwo drobnych wskazówek, podrzucając kilka odpowiedzi na pytania, ale również wprowadzając fałszywe poszlaki i dodając kilka nowych zagadek. Ukoronowaniem jest bezsprzecznie ostatnia strona tego tomu, która wywołuje natłok uczuć i pytań, pozostawiając z tym mętlikiem myśli aż do kolejnego tomu.
Muszę przyznać, że albo ten tomik mnie tak wciągnął, że umknęły mi techniczne niedociągnięcia, których zawsze kilka wytykam, albo z pewną dozą ostrożności należy stwierdzić, że jest ich mniej. Znalazło się kilka drobnostek, tj. na stronie 108 zabrakło ogonka przy „muszę”, a gdzieś dalej pojawił się nadmiarowy przecinek. Zgrzytnęło trochę mocniej w ostatnim rozdziale. Chyba nie ma takiej konstrukcji jak „Nie jesteś Jack. Jesteś Oz”. W takim zdaniu imiona wymagają odmiany, chyba że pokusimy się o archaizację: „Tyś nie Jack, tyś Oz”. Ale hybryda tych dwóch? No cóż, brzmi dziwnie. Na koniec wkradł się jeszcze złośliwy chochlik i w notkach o wydawnictwie jest data „Wydanie 1 luty 2013”, co by sugerowało, że ten tom został wydany rok temu, ale to błąd z tych pociesznych i nieszkodliwych. Nie pozostaje nic innego, jak wyczekiwać kolejnego tomiku.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2013 |
4 | Tom 4 | Waneko | 4.2013 |
5 | Tom 5 | Waneko | 6.2013 |
6 | Tom 6 | Waneko | 8.2013 |
7 | Tom 7 | Waneko | 9.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2013 |
9 | Tom 9 | Waneko | 1.2014 |
10 | Tom 10 | Waneko | 4.2014 |
11 | Tom 11 | Waneko | 5.2014 |
12 | Tom 12 | Waneko | 8.2014 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2014 |
14 | Tom 14 | Waneko | 12.2014 |
15 | Tom 15 | Waneko | 2.2015 |
16 | Tom 16 | Waneko | 3.2015 |
17 | Tom 17 | Waneko | 5.2015 |
18 | Tom 18 | Waneko | 7.2015 |
19 | Tom 19 | Waneko | 10.2015 |
20 | Tom 20 | Waneko | 11.2015 |
21 | Tom 21 | Waneko | 2.2016 |
22 | Tom 22 | Waneko | 3.2016 |
23 | Tom 23 | Waneko | 6.2016 |
24 | Tom 24 | Waneko | 7.2016 |