Pocałuj jego, kolego!
Recenzja
Kae jest otaku, a jej ulubiony gatunek to BL. Sama nie ma żadnych zapędów romantycznych – o wiele bardziej lubi łączyć w marzeniach w pary chłopców z mang, anime, gier albo… prawdziwego życia. Ma przyjaciółkę, z którą dzieli pasję, nie widzi problemu w swojej tuszy i ogólnie jest lubiana ze względu na miły charakter, tak więc życie upływa jej całkiem nieźle. Jednak kiedy jej najukochańszy bohater ginie, Kae łapie potężnego doła, przez długi czas nie wychodzi z pokoju i nie je – siłą rzeczy w naturalny sposób chudnie więc i pięknieje. Z powodu tej zmiany po powrocie do szkoły wręcz rzuca się na nią czterech kolegów, wcześniej raczej niezwracających na nią uwagi, a Kae odkrywa, że bycie w centrum haremu przystojnych chłopców wcale nie jest takie cudowne, jak to przedstawiają twórcy anime.
Ja wiem, że to Junko, od której za wiele nie można wymagać, ale… Rany, główne założenie mangi jest tak, nie wiem, ubliżające? Poniżające? Szowinistyczne? Dawno temu przymierzałam się do tego tytułu, ale dałam sobie spokój po pierwszym rozdziale. Anime nie dałam rady obejrzeć, odpadłam w połowie odcinka, bo ta kretyńska zmiana głosu bohaterki była gwoździem do trumny. Tomiki do zrecenzowania dostałam na zasadzie: „Eas, bo ty lubisz Junko”. No dobra. Jakim więc zaskoczeniem było dla mnie, że w momencie, w którym przeszłam do porządku dziennego nad tym nieszczęsnym poniżającym założeniem głównym (bo tak sobie autorka wymyśliła i nic nie mogłam na to poradzić), zaczęłam się naprawdę dobrze bawić podczas lektury. Junko świetnie uwypukla wszelkie przywary fujoshi i się z nich naśmiewa. Sama Kae jest zaś po prostu bardzo sympatyczna i prostolinijna, inna od typowych bohaterek romansideł dla dziewcząt.
Manga obśmiewa też schematy shoujo, w pierwszym tomiku mamy np. widzianą w krzywym zwierciadle pierwszą randkę i pierwszą wizytę w pokoju dziewczyny. Sam haremik jest, jak sądzę, celowo bardzo sztampowy i nierealistyczny (to, jak bez szemrania chłopcy akceptują „zboczenia” Kae, wydaje się jednak podejrzane), autorka wpadła jednak na pomysł, by wrzucić tam też postać senpaia, który jest dziwny w taki pozytywny, odświeżający schemat sposób.
Myślę, że istotny wkład w przyjemność czytania miało też tłumaczenie. Jest bardzo zgrabne, kwestie bohaterów brzmią naturalnie, a już tłumaczenia tytułów mang BL i filmów to prawdziwe perełki. Wierzcie mi lub nie, ale oddałabym wiele, by przeczytać mangę o poetycznym tytule Złamane cymbały.
Samo to, że przetłumaczono tak drobne „krzaczki”, które w oryginale są średnio czytelne, dobrze świadczy o polskim wydaniu, które zresztą oceniam bardzo na plus. Tomik nie ma obwoluty, ale okładka jest wykonana ze sztywnego, gładkiego, matowego papieru, bardzo przyjemnego w dotyku. Czcionki są czytelne, a sam druk wyraźny. Co prawda numeracja stron występuje sporadycznie, ale za to wszelkie przypisy znajdują się na tej samej stronie, na której pojawiło się teoretycznie wymagające wytłumaczenia słowo, co znacznie poprawia wygodę czytania. Pocałuj jego, kolego! to manga, która liczy już sporo tomów, a ja niespodziewanie dla siebie odkryłam, że na daną chwilę z chęcią przeczytam każdy z nich.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Kotori | 2.2017 |
3 | Tom 3 | Kotori | 6.2017 |
4 | Tom 4 | Kotori | 10.2017 |
5 | Tom 5 | Kotori | 1.2018 |
6 | Tom 6 | Kotori | 3.2018 |
7 | Tom 7 | Kotori | 5.2018 |
8 | Tom 8 | Kotori | 6.2018 |
9 | Tom 9 | Kotori | 9.2018 |
10 | Tom 10 | Kotori | 11.2018 |
11 | Tom 11 | Kotori | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Kotori | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Kotori | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Kotori | 10.2019 |