Pocałuj jego, kolego!
Recenzja
Ostatnio narzekałam, że było strasznie mało mojego ulubieńca, Asumy Mutsumiego (w dalszej części recenzji, pisząc „Mutsumi”, mam na myśli właśnie jego) – po lekturze tomu piątego czułam się więc zdecydowanie usatysfakcjonowana. Calutki tomik był o nim. Najpierw wszyscy udają się na poszukiwanie skarbu, kierując się wskazówkami z mapy znalezionej w sali kółka historycznego. Gdzieś w podziemnych korytarzach chłopcy przez przypadek budzą coś, co według nich zdecydowanie powinno zostać uśpione (acz historii wyjdzie to chyba na dobre). Później poznajemy dość bezczelnego starszego brata Mutsumiego, Kazumę, przystojniaka z pieprzykiem pod okiem (mrrr, Junko zna się na fetyszach), który przestaje nad sobą panować, kiedy widzi kogoś uroczego – a jak wiadomo, od jakiegoś czasu Kae jest bardzo, bardzo urocza…
Szczerze mówiąc, Kazuma jest takim typem męskiego bohatera, jaki zwykle mnie irytuje. Na dodatek na tym etapie historii, na którym aktualnie jesteśmy, wydaje się, że będzie jednak postacią epizodyczną, wbrew przekomarzaniom i „pogróżkom” pod adresem wielbicieli Kae. Tym samym połowa tomu jest nie dość, że zapychaczem, to jeszcze z irytującym kolesiem w jednej z głównych ról. Na szczęście duża ilość Mutsumiego wynagradza to wszystko z nawiązką. Dawno nie spotkałam bohatera, czy to mangi, czy to anime, nad którym rozpływałabym się tak bardzo. Na tym chyba skończę ten akapit, bo mogłabym tak długo.
W posłowiu mangaczka prezentuje nam wnętrze pokoju Mutsumiego, który naszkicowała na potrzeby tomiku (co się jej chwali, bo tak naprawdę w kadrach widać tylko kanapę, kawałek podłogi i stolika, za to nie widać kota, szkoda) oraz bardzo zachęcająco opowiada o nagrywaniu słuchowiska i zatrudnionych do niego seiyuu. Przyznam, że zaciekawiona, zdusiłam w sobie traumę po pierwszym odcinku anime i przesłuchałam. No niebo a ziemia! Kae jest po prostu boska; w ogóle dobór każdego aktora to strzał w dziesiątkę. Nie dziwię się, że Junko tak piała z zachwytu. Ciekawe, czy po anime miała ochotę strzelić sobie w łeb…
Obwoluta tomu piątego nie pozostawia wątpliwości co do tego, kto będzie królował wewnątrz, przedstawia bowiem braci Mutsumi oraz Kae. Jeśli chodzi o jakość polskiego wydania, to Kotori jak zwykle prezentuje bardzo wysoki poziom. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Swoją drogą, cholernie kupuje mnie przekład – tłumaczka wie, że odbiorcami są otaku, fujoshi i inne internetowe nolajfy, dla których tumblr i twitter to drugie (a może nawet i pierwsze) życie, więc czasami odpuszcza sobie usilne wyszukiwanie i wciskanie polskich odpowiedników i posługuje się terminem angielskim, w tym konkretnym środowisku powszechnie rozumianym. Wcześniej było między innymi „pairingowanie” i „drama CD”, w tomie piątym pojawia się wtręt, że to nie tak, że bracia Mutsumi dissują zamek Kumamoto. Ja to kupuję, dzięki takim drobiazgom robi się swojsko i fandomowo.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Kotori | 2.2017 |
3 | Tom 3 | Kotori | 6.2017 |
4 | Tom 4 | Kotori | 10.2017 |
5 | Tom 5 | Kotori | 1.2018 |
6 | Tom 6 | Kotori | 3.2018 |
7 | Tom 7 | Kotori | 5.2018 |
8 | Tom 8 | Kotori | 6.2018 |
9 | Tom 9 | Kotori | 9.2018 |
10 | Tom 10 | Kotori | 11.2018 |
11 | Tom 11 | Kotori | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Kotori | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Kotori | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Kotori | 10.2019 |