Pocałuj jego, kolego!
Recenzja
Na pierwszy rzut oka sympatyczny i niewinny niczym lelija Takuś okazał się szaleńcem, który pomylił miłość z obsesją. Porwał Kae, wcisnął w białą kieckę i owinął welonem z zamiarem zaciągnięcia jej przed ołtarz. Na szczęście główna bohaterka nie jest z tych, co to boją się powiedzieć „nie”, i niemal natychmiast zaczyna kombinować, jak zwiać. Wielbiciele Kae też nie siedzą z założonymi rękami, chociaż los co chwila rzuca im kłody pod nogi – sporą pomocą okazuje się „wtyczka” w postaci Masaharu, menedżera Takeru. Takuś jednak, jak na porządnego szaleńca przystało, jest sprytny, inteligentny i ma już zawczasu przygotowanych kilka planów awaryjnych, więc misja ratunkowa do łatwych należeć nie będzie.
Zwłaszcza dla jednego z bohaterów cała ta przygoda zakończy się bardzo źle. Powiem wprost – końcówka tomiku jedenastego jest smutna i poważna. A zaraz potem dostajemy obszerną historię dodatkową (bardzo udaną, tak swoją drogą), utrzymaną w absurdalnie zabawnym klimacie pierwszych tomów, o tym, jak to bohaterowie zamieniają się ciałami i robi się totalny chaos. Przyznam szczerze, że po skończonej lekturze czułam się przez to nieco skonfundowana – jakbym była świadkiem, gdy na stypie ktoś opowiada żart o nieboszczyku. Ha, ha.
Fabuła mocno zahacza o przerysowany, żałosny i raczej nieśmieszny dramat, z rzadka tylko przerywany udanymi wtrętami komediowymi. Z przykrością muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o pomysły, Junko jedzie już na samych oparach: historia staje się coraz bardziej bez polotu. Wypadałoby też, żeby mangaczka przypomniała sobie, co rysowała wcześniej – w momencie kiedy wkurzona Kae wytknęła Takusiowi, że grono jej wielbicieli „nigdy, przenigdy nie próbowało jej do niczego zmuszać tak jak on”, parsknęłam pogardliwie, bowiem stanęły mi przed oczami kadry z tomu trzeciego przedstawiające przymusowe odchudzanie głównej bohaterki, które skończyło się anemią i omdleniem.
Na ilustrację na okładce wróciła kompozycja, tomik prezentuje się więc bardzo uroczo i dziewczęco – suknia ślubna, róże, różowe tło w kropeczki. Na sam koniec mangaczka serwuje nam też prześliczną ilustrację z Mutsumim oraz postaci w wersji chibi – i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że znajdują się one w rogach czterech absolutnie poza tym pustych stron. Co za marnotrawstwo papieru…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Kotori | 2.2017 |
3 | Tom 3 | Kotori | 6.2017 |
4 | Tom 4 | Kotori | 10.2017 |
5 | Tom 5 | Kotori | 1.2018 |
6 | Tom 6 | Kotori | 3.2018 |
7 | Tom 7 | Kotori | 5.2018 |
8 | Tom 8 | Kotori | 6.2018 |
9 | Tom 9 | Kotori | 9.2018 |
10 | Tom 10 | Kotori | 11.2018 |
11 | Tom 11 | Kotori | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Kotori | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Kotori | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Kotori | 10.2019 |