Strażnik domu Momochi
Recenzja
Himari, chociaż bardzo szczęśliwa z powodu wyznania Aoiego, nie do końca radzi sobie z nową sytuacją. Chłopak jest niezwykle wylewny i lubi okazywać ukochanej uczucia, co ją wyraźnie onieśmiela. Jednak sielanka nie trwa długo, bowiem w rezydencji pojawia się tajemniczy gość – czarny Nue, który z jakiegoś powodu pragnie zabić Aoiego i zniszczyć dom Momochich. Jego wizyta sprawia, że protagonistka zaczyna mieć mroczne sny i czuje się coraz gorzej, nawet bariera stworzona przez Hakkę niewiele daje. Siłą rzeczy, Aoi postanawia stawić czoło swojemu poprzednikowi.
Tom jedenasty zawiera sporą porcję mroku i melancholii. Z jednej strony zagrożenie wydaje się wyjątkowo realne, ponieważ czarny Nue dysponuje dużą mocą, a z drugiej, czytelnicy mają okazję poznać smutny los nie tylko strażnika, ale także jego shikigami. Więź łącząca Nue i jego pomocników jest silna i specyficzna, co doskonale widać na przykładzie Aoiego i jego demonicznych towarzyszy. Sieć wzajemnych powiązań to skomplikowana i delikatna sprawa, tym bardziej, że każdy kontrakt jest inny. Głównie o tym właśnie traktuje omawiana część. Relacje Himari i Aoiego schodzą na dalszy plan, podobnie jak próby uwolnienia chłopaka z rezydencji, ale autorka nie zrezygnowała z podrzucania czytelnikom kolejnych zagwozdek. Dotyczą one śmierci rodziców dziewczyny i kontraktu między Aoim a Yukarim.
Nie powiem, żeby tom jedenasty mnie zachwycił, ale czytało się go dobrze. Historia okazała się wciągająca i przy okazji dostarczyła garści informacji o Nue. Pozwoliła również na zaprezentowanie współpracy między Aoim a świeżo upieczonym shikigami, Hakką, który nadal nie ustaje w próbach uwiedzenia Himari i zostania kolejnym strażnikiem domu Momochich. Mimo to mam wrażenie, że autorka nie do końca ma pomysł, co dalej zrobić z fabułą. Nie widzę w mandze potencjału na dłuższą opowieść – nieważne, ile nowych postaci dorzuca Aya Shouoto i jak daleko odpływa od wątku głównego, historia szybko wraca na właściwe tory. Problem polega na tym, że kiedy już na nie wraca, nie dzieje się nic. Tak jakby mangaczka nie wiedziała, jak rozwinąć wątek uwolnienia Aoiego lub bała się, że komiks za szybko się skończy. Ot, pozbawione celu dreptanie w miejscu, które robi się już trochę męczące. Tyle dobrego, że kreska wciąż jest śliczna i naprawdę cieszy oczy.
Równie ładnie wygląda polskie wydanie, pozbawione poważniejszych wad. Jakość papieru i druku pozostaje bez zmian, podobnie zresztą jak solidne tłumaczenie. Na obwolucie opisywanego tomu artystka umieściła Nue i Hakkę podczas zawierania kontraktu, co może trochę dziwić, ponieważ wydarzenie to miało miejsce w poprzedniej części. Wewnątrz znajdziemy kolejne efektowne kolorowe ilustracje – na pierwszej stronie Aoiego w towarzystwie Ise i Yukariego, a na drugiej chłopaka z Himari i wszystkimi jego shikigami. Ostatnią barwną stroną jest spis treści. Omawiana część nie obfituje w dodatki, oprócz posłowia autorki na końcu umieszczono tylko jedną krótką historyjkę walentynkową, pierwotnie mającą ukazać się na Twitterze pani Shouoto. Za to sporo miejsca Waneko poświęciło na reklamy – zajmują one sześć stron po stopce redakcyjnej. Podczas lektury zauważyłam tylko jeden błąd – na stronie dziewięćdziesiątej mamy zdanie: Dom Momochich, którego chronił Aoi, zabarwia się na czarno…, podczas gdy powinno być: „...który chronił…”. Cóż, nacieszcie się jedenastym tomem, ponieważ na kolejny przyjdzie nam trochę poczekać, jako że dogoniliśmy japońskie wydanie.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 7.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 9.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 11.2015 |
4 | Tom 4 | Waneko | 1.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 3.2016 |
6 | Tom 6 | Waneko | 5.2016 |
7 | Tom 7 | Waneko | 7.2016 |
8 | Tom 8 | Waneko | 9.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 11.2016 |
10 | Tom 10 | Waneko | 3.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 7.2017 |
12 | Tom 12 | Waneko | 12.2017 |
13 | Tom 13 | Waneko | 7.2018 |
14 | Tom 14 | Waneko | 2.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 8.2019 |
16 | Tom 16 | Waneko | 2.2020 |