Death Note
Recenzja
Historia Lighta Yagamiego jest znana bardzo szerokiemu gronu fanów. Po okresie oczekiwania, próśb i ankiet od dawna upragniony tytuł ujrzał światło dzienne w naszym rodzimym języku.
Tom pierwszy, o którym tutaj mowa, pokazuje nam, jak to się wszystko zaczęło (a jakże). Przedstawia także pierwszą przeszkodę, przysłowiową kłodę pod nogi, jaką napotyka główny bohater.
Znudzony pustką i brakiem czegokolwiek sensowniejszego do zrobienia Ryuk – bóg śmierci – postanawia zejść do świata ludzi i zażyć nieco rozrywki. Znudzony napływem wciąż tych samych informacji i zdegustowany aktualnym stanem świata Light Yagami znajduje upuszczony przez Ryuka notes – tytułowy Death Note. Obaj odnajdują zajęcie, które pozwoli im zabić wszechogarniającą nudę. Ostatecznie i nieodwracalnie. Notes bowiem nie jest zwykłym zeszytem, jakich w szkołach takich jak ta, obok której upadł i do której uczęszczał bohater, wiele. To narzędzie o potężnej mocy. Wystarczy znać twarz człowieka, którego imię wpisze się do notesu, aby wymieniona osoba zmarła na zawał. Właścicielem takiego właśnie cuda staje się Light. Osobnik o tak wysokim mniemaniu o sobie, że mógłby nim obdzielić wszystkich zakompleksionych bohaterów, jacy kiedykolwiek mieli okazję pojawić się na kartach mang i jeszcze by trochę zostało. Łatwo sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli narzędzie masowego mordu, w dodatku wygodne i pozwalające na zachowanie czystych rąk, znajdzie się w posiadaniu takiego człowieka. Od tej pory świat zatańczy tak, jak mu nowy bóg zagra. Ten ostatni zaś, jak nowoczesny Raskolnikow z przerostem ego i bez zbędnych teorii, stawia sobie szczytny cel oczyszczenia świata z wszelkiej przestępczości. W najprostszy z dostępnych mu od teraz sposobów: metodycznie i z zimną krwią wpisuje do notesu nazwisko po nazwisku.
Do czasu. I tu pojawia się kłoda. Z początku będąca zaledwie maleńkim patyczkiem, ukrytym za okiem kamery lub ekranem komputera. Jednak nie zmienia to faktu, że szanują go i słuchają przedstawiciele władz wszystkich krajów. Albowiem jest to sławny na cały świat detektyw, as w rękawie każdej policji, osobnik, dla którego nie ma spraw nie do rozwiązania. Dziwna sylwetka, tym bardziej, że w tej dokładnie formie widzimy go w pierwszym tomie – a raczej w pierwszych pięciu rozdziałach. Zgarbiony, z zawsze ukrytą w cieniu twarzą i lekko kręconymi włosami – tak z początku jawi się nam L. Warto zauważyć, że taką fryzurę widzimy tylko w pierwszym tomie. Czy się autorom odwidziało, czy pomyliło, możemy to uznać za swoistego rodzaju ewenement i traktować jako ciekawostkę natury przyrodniczej. Od szóstego rozdziału poczynając, mamy już (na tyle, na ile pozwalają nam zobaczyć nadal w większej części go ukrywające panele) detektywa z włosami co prawda sterczącymi na wszystkie strony, ale zdecydowanie prostymi.
Rozpoczyna się walka, która przejdzie do historii jako jej ciemna karta. Walka pomiędzy detektywem L, a seryjnym mordercą Lightem Yagamim. Czy wspomniałam, że jedyną osobą, która inteligencją i bystrością jest w stanie dorównać głównemu bohaterowi, jest właśnie jego przeciwnik?
Manga Death Note prezentuje o wiele dojrzalszą kreskę niż poprzednie sławne dzieło jednego z autorów, rysownika Takeshiego Obaty: Hikaru no Go. Nie mówiąc już o tym, że jest staranniejsza i przystosowana dla nieco starszego czytelnika. Postaci są rysowane bardzo dokładnie, a najwięcej uwagi poświęcono samym twarzom. Oczywiście najbardziej widoczne (z racji wręcz teatralnych umiejętności) jest to w mimice Lighta.
Sam tomik został wydany elegancko, a obwoluta z matowego papieru wygląda bardziej estetycznie niż błyszcząca. Na końcu znajdziemy dwa minikomiksy humorystyczne oraz dodatek How to translate it od tłumacza, w którym mówi nam on, z jakimi trudnościami przy tłumaczeniu Death Note się spotkał, jak je pokonał, a także rozwiewa wątpliwości niektórych czytelników co do właściwego sposobu przekładu nazw własnych.
Nie obyło się jednak bez wpadek. Nie wiem czy jest tak we wszystkich tomach (wątpię w to), ale w moim na paru stronach był rozmazany tusz. Błędy były także w dialogach. Nie mówię tu o pomyłkach tłumacza, bo nie mogąc porównać z oryginałem, nie mam prawa orzekać, co jest poprawne, a co nie – ale o takich technicznych uchybieniach, jak wstawienie tego samego tekstu dwa razy w jeden dymek (swoją drogą, maleńki i ciasny – nieźle się musiano napracować, żeby urodziło się takie powtórzenie) czy użycie czasu przyszłego, gdy mowa o wydarzeniach, które miały już miejsce, co ewidentnie było spowodowane zjedzeniem literki. Czasami napisy są nieco niewyraźne (zwykle białe na czarnym tle). Istnieje też pewna niekonsekwencja w zapisie onomatopei, ale to jest częsty problem, a w dodatku sami fani nie mogą czasami się zdecydować, jaką formę wolą. Niemniej jednak wyrazy dźwiękonaśladowcze wyglądały często jak robaczki, a raz nawet jak część zapisu na papierze w jednym z paneli. Jednak ogólnie muszę przyznać, że tłumaczenie niektórych z nich, a pozostawianie innych z małym dopiskiem gdzieś obok może być nie tyle niekonsekwencją, ile wyborem optymalnego rozwiązania.
Irytujące było dla mnie także nagminne stosowanie jednego znaku przystankowego. Kończenie zdań wykrzyknikiem, jakby na to nie patrzeć, sugeruje czytelnikowi zmianę tonu głosu bohatera, czyli to, jak mamy daną wypowiedź odczytać. Liczba wykrzykników w tym tomie wskazuje, iż ludzie (i nie tylko) porozumiewają się tam za pomocą krzyku, tudzież przy końcu każdej wypowiedzi gwałtownie podnoszą ton.
Podsumowując: tom na pewno wart jest zakupu. Ładnie wydany, do tłumaczenia jako laik nie mam zastrzeżeń (choć w paru miejscach angielska wersja wydawała mi się bardziej adekwatna), a tytuł broni się sam.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Nuda | J.P.Fantastica | 8.2007 |
2 | Połączenie | J.P.Fantastica | 10.2007 |
3 | Wyścig | J.P.Fantastica | 1.2008 |
4 | Miłość | J.P.Fantastica | 3.2008 |
5 | Pustka | J.P.Fantastica | 6.2008 |
6 | Wymiana | J.P.Fantastica | 9.2008 |
7 | Zero | J.P.Fantastica | 11.2008 |
8 | Cel | J.P.Fantastica | 1.2009 |
9 | Kontakt | J.P.Fantastica | 3.2009 |
10 | Likwidacja | J.P.Fantastica | 6.2009 |
11 | Bratnia Dusza | J.P.Fantastica | 8.2009 |
12 | Koniec | J.P.Fantastica | 11.2009 |