Fullmetal Alchemist
Recenzja
W tomie 18 poruszane są dwa wątki: wydarzenia na północy w Twierdzy Briggs oraz w Centrali. W kwaterze głównej sił zbrojnych Ametris porucznik Riza Hawkeye odkrywa istnienie Pierwszego Homonculusa zwanego Pride. Zdecydowana większość tomu zajmuje się jednak przygodami Elriców na północy. Winry Rockbell zostaje zakładniczką Szkarłatnego Alchemika Kimbleya, co według niego ma ułatwić Edwardowi zaangażowanie się w swoją rolę Państwowego Alchemika. Jako dodatek motywacyjny występuje również kamień filozoficzny, który bracia dostaną do swojej dyspozycji po wypełnieniu rozkazów. Jeden z nich dotyczy odnalezienia ukrywającego się w okolicy Scara i wydania go na pastwę Kimbleya (panowie mają pewne sprawy do załatwienia między sobą jeszcze z czasów Ishivaru). W ostatecznym rozrachunku dochodzi do konfrontacji Elriców, Scara, Winry, May, doktora Marcoha oraz Kimbleya. Będzie się działo.
Pani Arakawa przyzwyczaiła nas, że z każdym kolejnym tomem zawsze otrzymamy porcję świetnej, trzymającej w napięciu fabuły, wartkiej akcji, znakomitego humoru słownego i sytuacyjnego oraz genialnych rysunków. Tak jest i tym razem. Dla wielbicieli fullmetalowych postaci w wersji super‑deformed mam dobrą nowinę, gdyż w tomiku jest ich całkiem sporo. Jest też bardzo przyzwoita walka okraszona dużą dawką humoru. Nie znaczy to, że sytuacja bohaterów jest różowa. W tomie znajdziemy również takie uczucia jak strach, złość oraz ciężar, jaki towarzyszy podejmowaniu niezwykle trudnych decyzji. Osobiście bardzo podobała mi się scena spotkania Winry z zabójcą jej rodziców – autorka oszczędza nam dramatyzowania i przedstawiania traumy bohaterów. Jesteśmy też świadkami zawiązania bardzo niezwykłego sojuszu, ale jak to mówią „na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone”. Zresztą, dotychczasowy rozwój wypadków podpowiada nam, że nadchodzi o wiele większy konflikt niż te, z którymi bracia Elric mieli do tej pory do czynienia.
Jeśli chodzi o okładkę, papier i tłumaczenie, tom prezentuje ten sam poziom co poprzednie. Literówek nie zanotowano. W roli dodatków mamy jeden czterokadrowy komiks na końcu mangi, zapowiedź następnego tomu oraz bonusowe podobwolutowe rysunki z japońskiego wydania. Ostatnie dwie kartki są przeznaczone na reklamę innych pozycji z wydawnictwa J.P.F.