Fullmetal Alchemist
Recenzja
Po wydarzeniach z poprzedniego tomu (czyli, mówiąc wprost: po pozbyciu się generała Ravena), generał Armstrong zostaje wezwana do Centrali a konkretnie przed oblicze samego Naczelnika Sił Zbrojnych: Kinga Bradleya. Z kolei Rizie, pomimo czujnego oka Pride’a, udaje się przekazać pułkownikowi Mustangowi informacje na temat prawdziwej tożsamości Selima Bradleya. Al dociera w końcu do Winry, Scara i spółki, którzy wcześniej odkrywają przekaz zawarty w notatkach starszego brata Ishvarczyka. Ed razem z majorem Milesem próbują dalej zwodzić Kimbleya, ale nie jest to łatwe zadanie i prędzej czy później musi się źle skończyć. W tym tomiku pojawia się też Hohenhaim, który daje do zrozumienia, że ma jakiś konkretny plan względem homunculusów. Jak widać, dużo się dzieje głównie dlatego, że bohaterowie zostali porozdzielani, a akcja przeskakuje od jednego do drugiego. Oprócz przedstawienia bieżących wydarzeń, dwa z pięciu rozdziałów poświęcone zostały historii zagłady cywilizacji Xerxes tym samym wyjaśniając, kim tak naprawdę jest owiany dotąd tajemnicą mężczyzna, nazywany przez homunculusy „Ojcem”.
Dodatków ten tomik posiada naprawdę niewiele: pojawiający się za każdym razem czterokadrowy komiks, zapowiedź następnej części i podoobwolutowe obrazki z japońskiego wydania mangi. Polski wydawca zamieścił też reklamę magazynu „Torii”, japońskiej powieści Yotsuya Kaidan – Opowieść o duchu z Yotsuyi i ponownie dostępnej mangi Akira.
Strona techniczna jest bez zarzutu – dobry druk, biały papier, do którego zdążyli przyzwyczaić czytelników polscy wydawcy oraz bardzo ładna okładka. Wielka szkoda, że JPF zrezygnowało z dodawania obwolut do swoich wydań, bo tomik jest przez to bardziej podatny na wszelkie mechaniczne uszkodzenia. Tłumaczenie także ma się świetnie, naprawdę nie jestem w stanie przyczepić się do czegokolwiek. Żadnych literówek, wpadek interpunkcyjnych, wszystkie onomatopeje przetłumaczone. Tego typu usterki nie miałyby zresztą prawa bytu, skoro za wydanie odpowiadało w sumie osiem osób. Jakość wydania w połączeniu ze świetną historią dają mangę, którą każdy fan powinien mieć na swojej półce. Fullmetal Alchemist powoli acz nieubłaganie zmierza do finału, nie obniżając przy tym poziomu ani trochę i wciągając czytelnika coraz bardziej.