Fullmetal Alchemist
Recenzja
Fani wreszcie się doczekali: tom szósty już jest! Kolejna porcja niezwykłych przygód braci Elric zaprawiona dobrym humorem.
Tom piąty kończył się w połowie opowieści o przeszłości Eda i Ala. Teraz dowiadujemy się między innymi, na czym polegał morderczy trening u Mistrza, jak chłopcy stracili swoje ciała/kończyny, a także – kto ich zwerbował do armii. Innymi słowy, także ten tom jest w całości poświęcony przeszłości Elriców. Fani Mistrza także nie będą zawiedzeni – pojawia się często, zazwyczaj powodując uszczerbek na zdrowiu młodych alchemików.
W końcu jednak retrospekcja się kończy, a akcja powraca do Dublith. Sprawy armii powoli wysuwają się na pierwszy plan, a na kilku ostatnich stronach pojawiają się nowe postacie, dysponujące wiedzą, której raczej posiadać nie powinny. Wrogowie czy sprzymierzeńcy? Bardziej prawdopodobna wydaje się ta pierwsza opcja, ale o tym będziemy mogli się przekonać dopiero w tomie siódmym. Na razie intryga coraz bardziej się zagęszcza i robi się jeszcze ciekawiej.
Podsumowanie techniczne: tak jak poprzednio tomik jest ładnie wydany – biały papier, błyszcząca okładka itd. Tłumaczenie nadal w porządku, na końcu znajdziemy trzy paski dodatków od autorki, a na ostatniej stronie – kilka słów od tłumaczy.