Tokyo Ghoul
Recenzja
Okładkę czwartego tomu Tokyo Ghoul zdobi sylwetka Shuu Tsukiyamy, owianego złą sławą Smakosza – ghula, który po śmierci Rize stał się największym postrachem dwudziestej dzielnicy. To właśnie na jego postaci w znacznej mierze skupia się akcja kolejnej części mangi.
Choć nie przebrzmiały jeszcze echa śmierci inspektora Mado, bohaterowie starają się powrócić do normalnego życia – Hinami przenosi się do mieszkania Touki, zaś Kaneki kontynuuje trening technik w walkach wręcz. Pewnego dnia do Anteiku przybywa Tsukiyama, który natychmiast zaczyna interesować się Kanekim. Choć w samej kawiarni nie ma możliwości zbliżenia się do chłopaka, odnajduje go na uniwersytecie, gdzie podczas rozmowy o książkach stara się pozyskać jego zaufanie i zachęcić do kontynuowania znajomości. Wciąż stanowczo zbyt naiwny pół‑ghul daje się podejść i nabrać na łzawą historyjkę o samotności i wyobcowaniu Smakosza. Nie ma pojęcia, że Tsukiyama zainteresowany jest nie jego przyjaźnią, a raczej… smakiem. Wyczuwając nietypowy zapach Kanekiego, mężczyzna, wciąż żądny nowych kulinarnych wrażeń, postanawia uczynić z niego główne danie serwowane podczas wyjątkowo makabrycznej uczty, odbywającej się w elitarnym stowarzyszeniu ghuli.
Na tym jednak nie koniec wydarzeń zawartych w czwartym tomie. W międzyczasie poznajemy Itori, kobietę‑ghula zaprzyjaźnioną z Yomo i Utą, która sugeruje Kanekiemu, że śmierć Rize nie była wypadkiem, a zaplanowanym morderstwem. Kolejnym wątkiem, którego zalążek pojawia się w recenzowanej części, jest związek znanego z poprzednich tomów ghula Nishikiego i jego ludzkiej dziewczyny, która jest z nim, mimo iż zna jego prawdziwą naturę. Relacja ta daje do myślenia Kanekiemu, który dostrzega, że mimo różnic i konfliktów gatunkowych, ludzie i ghule mogą współistnieć, nawet w tak zażyłych związkach.
O ile w poprzednich tomach autor koncentrował się na ukazywaniu zależności i napięć między dwoma światami, w równym stopniu skupiając się na ghulach związanych z Anteiku, jak i na inspektorach z BSG, tak część czwarta poświęcona zostaje wyłącznie wydarzeniom rozgrywającym się w świecie ghuli. Przybliżając sylwetki poszczególnych bohaterów i ukazując ich podejście do ludzi oraz umiejętność (lub jej brak) do wchodzenia z nimi w relacje, udaje się nakreślić pełną panoramę środowiska ghuli – równie zróżnicowanego jak świat ludzi.
Tomik czwarty ma identyczną konstrukcję jak wolumin go poprzedzający – 192 strony podzielone na dziesięć rozdziałów. Muszę przyznać, że pod względem numeracji stron, która jest z reguły przez polskich wydawców mangowych mocno zaniedbywana, Tokyo Ghoul jest jednym z najlepiej przygotowanych tytułów, z którymi dotychczas się zetknęłam – oczywiście nie każda strona ma numer, ale pojawiają się one na tyle często i są na tyle wyraziste, że istnienie spisu treści zamieszczonego na początku wydania zyskuje prawdziwie funkcjonalną wartość.
Poza jedną literówką – pojawiającym się na 88 stronie „wiąż” zamiast „wciąż” – nie zauważyłam żadnych potknięć korektorskich, co cieszy, bo świadczy o tym, że Waneko dba o utrzymanie poziomu kolejnych części. Trudno zresztą się dziwić – wydawnictwo już po premierze pierwszego tomu pochwaliło się, że Tokyo Ghoul pobił dotychczasowe rekordy sprzedażowe. W świetle tych faktów wysoki poziom oraz terminowość wydania tego właśnie tytułu zdają się kwestiami priorytetowymi.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 4.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 6.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 8.2015 |
4 | Tom 4 | Waneko | 10.2015 |
5 | Tom 5 | Waneko | 12.2015 |
6 | Tom 6 | Waneko | 2.2016 |
7 | Tom 7 | Waneko | 4.2016 |
8 | Tom 8 | Waneko | 6.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 8.2016 |
10 | Tom 10 | Waneko | 10.2016 |
11 | Tom 11 | Waneko | 12.2016 |
12 | Tom 12 | Waneko | 2.2017 |
13 | Tom 13 | Waneko | 4.2017 |
14 | Tom 14 | Waneko | 6.2017 |