Tokyo Ghoul
Recenzja
Po wydarzeniach z czwartego tomu Kaneki ledwo uchodzi z życiem, a ratunek w kryzysowej sytuacji zawdzięcza nie komu innemu, jak Tsukiyamie. Nie miejcie jednak złudzeń co do intencji Smakosza – nie udziela on pomocy naszemu bohaterowi z dobroci serca i z powodu nagłych wyrzutów sumienia, a jedynie dlatego, że zachwycony nietypowym aromatem jego ciała, pragnie pożreć chłopaka, nie dzieląc się z nikim innym. Na samym akcie kanibalizmu chore fantazje Tsukiyamy jednak się nie kończą – wyrafinowany w swym okrucieństwie ghul uznaje, że najlepszą formą uczty będzie zjedzenie Kanekiego w momencie, w którym on sam zmuszony zostanie do zjedzenia mięsa człowieka. Jak widać mężczyzna nie bez powodu zyskał sobie sławę największego po Rize potwora w dwudziestej dzielnicy…
Na pierwsze ogniwo tego nietypowego łańcucha pokarmowego Smakosz wybiera Kimi, nieświadom naturalnie, że jest to dziewczyna Nishikiego. Gdy Kaneki i wciąż ciężko ranny Nishio próbują uratować Kimi, wdają się w brutalną walkę z Tsukiyamą, w którą włącza się również Touka. Starcie jest zacięte i agresywne, szala zwycięstwa przechyla się z jednej strony na drugą – ostatecznie całość zajmuje blisko połowę piątego tomu.
Po zakończeniu omawianego wątku, przenosimy się nie tylko w inne miejsce, ale również w inny czas – a to za sprawą dodatkowego rozdziału poświęconego przeszłości Rize i okresowi, który spędziła w jedenastej dzielnicy. Przyznam, że zaskoczyła mnie nieco konstrukcja piątego tomiku Tokyo Ghoul – i mam tu na myśli właśnie wspomniany rozdział dodatkowy, którego odrębność podkreślona zostaje również brakiem numeracji. Zazwyczaj tego rodzaju bonusy trafiają na koniec woluminu. W tym przypadku pojawia się on wewnątrz tomu, a po nim umieszczone zostają jeszcze dwa rozdziały regularnej historii. To trochę jak wplatanie w środek serii telewizyjnej o jasno nakreślonej fabule odcinka specjalnego – niby nic kłopotliwego, mnie jednak zawsze takie zabiegi wyrywają nieco z płynnego nurtu narracyjnego.
Okładkę piątego tomu zdobi podzielona na pół przez grzbiet ilustracja przedstawiająca Rize trzymającą w ramionach śpiącego Kanekiego – kompozycja tyleż plastyczna, co symboliczna. Równie ładnie prezentuje się barwny rysunek Touki na jednym z wewnętrznych skrzydełek obwoluty.
Poziom edycji i tłumaczenia tekstu pozostaje solidny – zauważyłam raptem jedną literówkę, na stronie 102 (tak, numeracja niezmiennie jest obecna i ułatwia życie recenzentce), gdzie Tsukiyama mówi o „(…) kagune klasę niższym do mojego”, zamiast „od mojego”.
Po lekturze piątego tomu jest chyba jasne, że wątek Smakosza nie został jeszcze zamknięty, choć na pewno pójdzie chwilowo w odstawkę. Zwłaszcza że – jak obserwujemy na ostatnich stronach woluminu – w szeregach BSG dochodzi do znaczących przegrupowań, związanych m.in. z narastającą aktywnością ghuli z jedenastej dzielnicy. Prędzej czy później dojść musi do długo powstrzymywanego starcia między ludźmi a ghulami i wygląda na to, że pracownicy Anteiku nie będą mogli pozostać wobec tych wydarzeń neutralni…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 4.2015 |
2 | Tom 2 | Waneko | 6.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 8.2015 |
4 | Tom 4 | Waneko | 10.2015 |
5 | Tom 5 | Waneko | 12.2015 |
6 | Tom 6 | Waneko | 2.2016 |
7 | Tom 7 | Waneko | 4.2016 |
8 | Tom 8 | Waneko | 6.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 8.2016 |
10 | Tom 10 | Waneko | 10.2016 |
11 | Tom 11 | Waneko | 12.2016 |
12 | Tom 12 | Waneko | 2.2017 |
13 | Tom 13 | Waneko | 4.2017 |
14 | Tom 14 | Waneko | 6.2017 |