Requiem Króla Róż
Recenzja
Jak zakończył się poprzedni tom? Ktoś pamięta? Henryk został dźgnięty, ponoć śmiertelnie, przez Ryszarda i skonał mu na rękach. Tom ósmy rozpoczyna się mową pogrzebową. Czyli jak? On umarł tak naprawdę, naprawdę? To nie był tylko chwyt dla mocniejszego efektu? Najlepszy romans w historii shoujo ma się tak skończyć? Akurat! Na razie jednak fakt śmierci Henryka wydaje się, cóż, faktem i nikt się tym specjalnie nie przejmuje, poza mną. Bohaterowie mają na głowie ważniejsze rzeczy. Na królewskim dworze toczą się skomplikowane intrygi, Jerzy wraz z żonką zagrabiają majątek Anny, sama Anna natomiast w przebraniu sprząta stajnie. Dlaczego się na to godzi? Dlaczego pozwala tak sobą pomiatać? I kto uznał, że to przebranie na cokolwiek się przyda, skoro wszyscy wiedzą, że żyje i gdzie przebywa? Wie o tym Edward i wydaje ją za Ryszarda. Ta dwójka spotyka się nad trumną Henryka i tam, w dramatycznych okolicznościach, Ryszard wyznaje dziewczynie miłość. Oboje wiedzą, że nie jest to prawdą, ale i tak biorą ślub.
A potem mija bliżej nieokreślona liczba lat… wróć, na okładce napisali, że dziesięć. Po raz pierwszy w historii notka na okładce dostarcza jakichś rzeczowych informacji! Tak więc mija dziesięć lat i na scenę wkraczają nowe postaci. Dowiadujemy się, że dziewczę z okładki to lady Elżbieta, dla przyjaciół Beth. Pojawiają się też dwaj młodzi synowie Edwarda oraz niejaka Jane, wiedźma, która będzie knuć, mącić i uwodzić wszystko, co nosi spodnie, a zwłaszcza Edwarda, którego ostatecznie skłóca z Jerzym. Nowa wojna domowa wisi na włosku. Za sprawą Jane stajemy się świadkami kilku dość wyuzdanych scenek w marnym guście, co wygląda, jakby autorka wreszcie mogła popuścić wodze fantazji i wyżyć się w soft porno. Wszystko to pod pozorem fabuły, rzecz jasna, ale i tak czułam się lekko zażenowana w trakcie lektury. Lekko zażenowana byłam również faktem, że Buckingham (który w międzyczasie i ku mojemu niewypowiedzianemu smutkowi niesamowicie wyrósł) paraduje teraz w gustownych okularkach. Zdaję sobie sprawę, że jest to stary wynalazek, ale jednak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś w tym nowym wizerunku jest mocno nie tak. I kim jest ten tajemniczy, pokryty bliznami osobnik z ostatniej strony…?
Jakość wydania nie odbiega od poprzednich tomów. Ilustracja na obwolucie prezentuje się chyba najładniej ze wszystkich do tej pory widzianych, kryjącą się pod nią okładkę zdobią zaś standardowe białe ciernie na czarnym tle. Nie mam zarzutów względem klejenia i jakości druku, numeracji stron oczywiście brakuje, ale na to nikt poza czepialskimi recenzentami nie zwraca uwagi. Recenzenckie czepialstwo każe mi też zauważyć, że kontrast w stylu mówienia postaci, raz pełnego szekspirowskich archaizmów, a chwilę potem zmieniającego się w całkiem współczesne kolokwializmy, cały czas razi tak samo mocno. Lekko infantylnie brzmi zdrobnienie „literka G”, w którego użyciu nie widzę zupełnie sensu. Swoją drogą, zabawna sprawa z tym G. W oryginale na Jerzego wołają George, więc dość oczywisty kalambur wydaje się w pierwszej chwili nieczytelny i takim by pozostał, gdyby nie przypis. Tłumaczenie totalne nie zawsze wychodzi dziełu na zdrowie.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 3.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 5.2016 |
3 | Tom 3 | Waneko | 7.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 9.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 11.2016 |
6 | Tom 6 | Waneko | 1.2017 |
7 | Tom 7 | Waneko | 5.2017 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2017 |
9 | Tom 9 | Waneko | 4.2018 |
10 | Tom 10 | Waneko | 11.2018 |
11 | Tom 11 | Waneko | 6.2019 |
12 | Tom 12 | Waneko | 11.2019 |
13 | Tom 13 | Waneko | 8.2020 |
14 | Tom 14 | Waneko | 1.2021 |
15 | Tom 15 | Waneko | 7.2021 |
16 | Tom 16 | Waneko | 10.2022 |
17 | Tom 17 | Waneko | 7.2023 |