Vampire Knight
Recenzja
Yuki robi najgłupszą z możliwych rzeczy: wymazuje wszystkie wspomnienia Zero o sobie. Doszła bowiem do wniosku, że jej osoba nie tylko go unieszczęśliwia, ale jest także główną przyczyną nieustannego głodu Kiryuu. Bardzo to szlachetne z jej strony, zdobyć się na takie poświęcenie, ale naprawdę było ono konieczne w takiej chwili? Właśnie wtedy, kiedy oboje szykują się do walki z Kaname? Bardzo to mądre pozbawiać się jedynego sojusznika, zaiste… Inna rzecz, że do takiej walki ostatecznie wcale nie dochodzi. Jeśli ktoś czuje się tym rozczarowany, na pocieszenie mogę dodać, że trup w tym tomiku ściele się gęsto, tylko nie ten, co (moim zdaniem) powinien. Niestety, dochodzi do spotkania Yuki z Kaname, zaaranżowanego przez dyrektora Kurosu, podczas którego rodzeństwo wszystko sobie wyjaśnia. Oczywiście Kuran okazuje się wielkim męczennikiem, który zamierza poświęcić siebie w imię wyższych celów… Może na tym zakończę opis fabuły, bo zaczyna się robić naprawdę nieciekawie.
Jakie są moje wrażenia z lektury tego tomiku? To nie miało sensu. Ja naprawdę mam dużo sentymentu do tej serii i z tego względu jestem dość łagodna w jej ocenie, ale wszystko ma swoje granice. Wydaje mi się, że Vampire Knight straciło popularność i wydawcy kazali autorce zakończyć mangę dość niespodziewanie – stąd tyle dziur w fabule i nielogiczności. Niezależnie jednak od powodów, Matsuri Hino przeszła samą siebie. Tak się też jakoś stało, że wrzuciła do zakończenia wszystkie elementy, których nie lubię w mangach – motyw męczennika, poświęcenia się dla innych, amnezji, decydowania za kogoś, co będzie dla niego lepsze… Co więcej mogę napisać? Dzieje się dużo i szybko, bohaterowie miotają się po stronicach, czasem aż trudno zorientować się, kto, jak, dlaczego i po co. Zakończenie może pozostawiać sporo pytań – jeśli ktoś jest ciekawy, niech sięgnie po dodatkowy rozdział, opublikowany tylko w czasopiśmie „Lala” (zwyczajnie nie zmieścił się do ostatniego tomiku), bowiem tam została dopowiedziana większość kwestii. Nie powiem, akurat ten rozdział wyszedł całkiem zgrabnie, akcja nie pędzi i można nawet wczuć się w sytuację bohaterów. Nie był jednak w stanie zatrzeć ogólnego, niezbyt przyjemnego wrażenia. Swoją drogą, zdumienie budzi we mnie fakt, że Yuki w sprawach sercowych pozostała tak samo niezdecydowana i zawieszona między Kaname a Zero od początku do samiutkiego końca.
Wydanie nie ustępuje w niczym poprzednim tomikom. Lśniąca obwoluta dobrze chroni okładkę przed uszkodzeniami, a jej skrzydełka sprawdzają się jako zakładki. Obrazek ją zdobiący został ładnie zaprojektowany (podoba mi się zwłaszcza dobór kolorów) i byłby śliczny, gdyby nie przeraźliwe dysproporcje: mówię tu głównie o syndromie ogromnych dłoni i małej głowy. Papier i druk są bez zarzutu. Jeśli idzie o numerację stron, wydawnictwo w ostatnim tomiku poszło na całość i oznaczyło wyłącznie stronę 56, tak więc chociaż spis treści jest, nie przyda się nam na nic. Przekład natomiast jest jak najbardziej w porządku, nie zauważyłam żadnych wpadek. Swoją drogą, w tłumaczeniu na język polski wszystkich dziewiętnastu tomików Vampire Knight brało udział w sumie aż osiem osób. Wydaje mi się, że jest to swego rodzaju rekord, wart odnotowania.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2010 |
2 | Tom 2 | Waneko | 4.2010 |
3 | Tom 3 | Waneko | 9.2010 |
4 | Tom 4 | Waneko | 10.2010 |
5 | Tom 5 | Waneko | 1.2011 |
6 | Tom 6 | Waneko | 3.2011 |
7 | Tom 7 | Waneko | 5.2011 |
8 | Tom 8 | Waneko | 7.2011 |
9 | Tom 9 | Waneko | 9.2011 |
10 | Tom 10 | Waneko | 11.2011 |
11 | Tom 11 | Waneko | 1.2012 |
12 | Tom 12 | Waneko | 3.2012 |
13 | Tom 13 | Waneko | 5.2012 |
14 | Tom 14 | Waneko | 7.2012 |
15 | Tom 15 | Waneko | 9.2012 |
16 | Tom 16 | Waneko | 11.2012 |
17 | Tom 17 | Waneko | 3.2013 |
18 | Tom 18 | Waneko | 8.2013 |
19 | Tom 19 | Waneko | 2.2014 |