Tokyo Ghoul:re
Recenzja
Po akcji związanej z domem aukcyjnym ghuli w BSG przychodzi pora na nagrodzenie inspektorów za ich zasługi. Skutkuje to dużą liczbą awansów, w tym dla wszystkich członków oddziału Quinx – Sasaki awansuje na inspektora generalnego, jednak największym zaskoczeniem jest przeniesienie Mutsukiego aż o dwie rangi. Za uznaniem szybko przychodzi większa odpowiedzialność – tym razem oddział Sasakiego ma wziąć udział w akcji „Rose”, śledztwie mającym na celu schwytanie członków rodziny ghuli Rosewald. To potężna i groźna rodzina o europejskich korzeniach, powiązana z równie sławnym rodem japońskich ghuli, z którego wywodzi się postać dobrze już znana czytelnikom Tokyo Ghoul – Shuu Tsukiyama.
Jest to kolejny bohater, który wraca do akcji, podobnie jednak jak poprzednio Takizawa, w zupełnie odmienionym stanie. Tsukiyama, przekonany o śmierci Kanekiego, popada w rozpacz i stan kompletnego wyniszczenia fizycznego. Nawet najciekawsze okazy „posiłków”, dostarczane mu przez innych członków rodziny, nie są w stanie wyrwać go z obłędu, który trawi jego umysł i ciało. Ostatniej desperackiej próby ratunku podejmuje się Kanae von Rosewald – daleki krewny japońskiego odłamu rodziny, nad którym Tsukiyama roztoczył w młodości opiekę. Kanae, z pomocą Chie Hori, fotografki, z którą przyjaźni się Smakosz, postanawia uświadomić Tsukiyamie, że Kaneki nadal żyje, choć przybrał nową tożsamość i stracił wspomnienia poprzednich lat. Pomysł okazuje się strzałem w dziesiątkę, jednak zgodnie z przewidywaniami Chie, wyciągnięcie Tsukiyamy na światło dzienne wystawia całą rodzinę na duże niebezpieczeństwo – zwłaszcza że dzieje się to w czasie, kiedy BSG prowadzi w ich sprawie śledztwo.
W tle wszystkich tych wydarzeń przewija się wątek, którego udział w fabule jest na razie niewielki, niewątpliwie jednak z czasem zdecydowanie zyska na znaczeniu. Mowa tu o stanie psychicznym Sasakiego, który wciąż jest wzorowym inspektorem BSG, ale coraz częściej miewa przebłyski z poprzedniego życia. Niczym człowiek z rozdwojoną jaźnią Sasaki prowadzi dialogi z Kanekim, który z każdym dniem rośnie w siłę. Można się tylko domyślać, że dalsze kontakty z postaciami z przeszłości, takimi jak Hinami czy Tsukiyama, jedynie przyspieszą proces powrotu wspomnień naszego bohatera. Co wówczas zrobi pół‑ghul, pół‑człowiek, rozdarty między chęcią oczyszczenia świata z potworów a troską o dawnych przyjaciół? Nie wiem jak wy, ale ja czekam z niecierpliwością, by uzyskać odpowiedź na to pytanie.
Tom czwarty Tokyo Ghoul:re liczy 220 stron, z czego cztery pierwsze wydrukowane zostały na kolorowym, połyskującym papierze. Obwolutę zdobi twarz Tsukiyamy i podobnie jak było to w przypadku okładek z Touką i Kanekim, tak i Smakosz zyskuje nowe, zdecydowanie bardziej estetyczne oblicze. By w pełni docenić postępy, jakie pod względem warsztatu poczynił autor mangi, wystarczy spojrzeć na tom czwarty pierwszej części, na którego okładce również pojawia się postać Tsukiyamy – trudno uwierzyć nie tylko, że to ten sam bohater, ale że obydwa rysunki wyszły spod ręki tego samego autora. Nie ukrywam, że ładniejszy rysunek zwiększa przyjemność, którą czerpię z lektury mangi.
Wciąż bardzo dobrze spisuje się też ekipa wydawnicza Waneko. Nie sposób dopatrzyć się literówek czy innych błędów edytorskich, duża liczba stron jest wyraźnie ponumerowana, a wydruk z zachowaniem odpowiedniej szerokości marginesów sprawia, że wolumin czyta się wygodnie i płynnie.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 8.2017 |
2 | Tom 2 | Waneko | 10.2017 |
3 | Tom 3 | Waneko | 12.2017 |
4 | Tom 4 | Waneko | 2.2018 |
5 | Tom 5 | Waneko | 4.2018 |
6 | Tom 6 | Waneko | 6.2018 |
7 | Tom 7 | Waneko | 8.2018 |
8 | Tom 8 | Waneko | 10.2018 |
9 | Tom 9 | Waneko | 12.2018 |
10 | Tom 10 | Waneko | 2.2019 |
11 | Tom 11 | Waneko | 4.2019 |
12 | Tom 12 | Waneko | 6.2019 |
13 | Tom 13 | Waneko | 8.2019 |
14 | Tom 14 | Waneko | 10.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 12.2019 |
16 | Tom 16 | Waneko | 2.2020 |