Spice & Wolf
Recenzja
Lawrence i Horo zupełnym przypadkiem spotykają starych znajomych z Tereo, a przy okazji pana Le Roi, zajmującego się handlem zakazanymi księgami. Cały problem polega na tym, że książka, którą nasi bohaterowie chcą nabyć, kosztuje małą fortunę, zaś Lawrence nie posiada odpowiednich funduszy. Aby je uzyskać, Horo i Lawrence muszą się rozdzielić, tym bardziej, że kupiec powinien niedługo wracać na swoją coroczną trasę, by dostarczyć potrzebne wielu wioskom zaopatrzenie.
Kto by się spodziewał, że to właśnie w tym tomiku po raz pierwszy padnie dosłowna deklaracja uczuć obojga bohaterów? Trzeba przyznać, że trochę przyszło nam na nią czekać, ale przynajmniej Horo i Lawrence nie tuptali przez cały ten czas w miejscu, tylko powoli przechodzili przemianę z, można by powiedzieć, towarzyszy podróży w faktycznych przyjaciół i wreszcie zwyczajnie zakochanych w sobie ludzi. Ciekaw jestem, jak teraz potoczą się ich losy, zwłaszcza że Koll odłączył się od nich, by pod okiem Elsy uczyć się prawa kanonicznego. I manier przy stole. A skoro już o naszej znajomej zakonnicy mowa, bardzo zaskoczyło mnie jej zdecydowanie podczas rozmowy z Lawrencem, ale na plus. Jak sama powiedziała, facet ma trochę problemów z niezdecydowaniem, a jego obowiązki jako obwoźnego kupca nie ułatwiają sprawy, ale ten mały kop w tyłek był mu bardzo potrzebny. Właśnie tego typu sceny udowadniają, że nie jest to teatr dwójki aktorów, nawet jeśli to na nich skupia się historia.
Trzeba uczciwe przyznać, że tomik dwunasty jest chyba najbardziej pikantny ze wszystkich dotychczasowo wydanych. Nie żeby działy się w nim Bóg wie jakie rzeczy, ale trudno nie zauważyć krągłych kształtów Heleny podczas rozmów z Lawrencem (zwłaszcza że nawet nie próbuje ich ukrywać), czy de facto kompletnie nagiej Horo wycieranej przez głównego bohatera, o ilustracji towarzyszącej posłowiu nawet nie wspominając. Różnica polega jednak na tym, że fanserwis nigdy nie jest główną atrakcją, a zawsze tylko dodatkiem do naprawdę przemyślanej fabuły i świetnych postaci, czyli tak jak powinno być.
Pod względem technicznym nie mam nic tomikowi do zarzucenia. Tłumaczenie jest jak zwykle na wysokim poziomie, a błędów, czy to gramatycznych, czy interpunkcyjnych nie znalazłem. Samo wydanie jest dość standardowe – na obwolucie znajdziemy jak zwykle uśmiechniętą Horo, podobnie jak na monochromatycznej okładce. Wewnątrz mangi, na samym jej początku znajdują się cztery kolorowe strony, odpowiednio dwie z tytułem mangi, jedna przedstawiająca Kolla, Horo i Elsę, a ostatnia zawierająca spis treści. Na końcu mangi umieszczono krótkie posłowie, wzbogacone o niezwykle jak na tę mangę fanserwiśną ilustrację z Horo w wersji topless i Elsą.
Chyba nie muszę nikomu rekomendować tej mangi, bo ci, którzy zainteresowani nią nie byli, raczej nie zaczną nagle jej czytać tylko ze względu na parę cycków, a fani i tak kolejny tomik kupią. Wyraźnie widać, że zbliżamy się do końca przygód naszej przeuroczej dwójki, ale stawka jest coraz wyższa, co oznacza, że z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 3.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 5.2013 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 9.2013 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 12.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 3.2014 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 5.2014 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 8.2014 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 11.2014 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 2.2015 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 4.2015 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 3.2017 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 7.2017 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 11.2017 |
14 | Tom 14 | Studio JG | 3.2018 |
15 | Tom 15 | Studio JG | 6.2018 |
16 | Tom 16 | Studio JG | 10.2018 |