Spice & Wolf
Recenzja
Bohaterowie docierają do Leska, miasta założonego przez kompanię Debau, o której nasłuchali się sporo złych rzeczy. Na miejscu nie zastają jednak uciśnionych, brudnych i biednych ludzi, tylko tętniącą życiem społeczność, która wręcz kipi chęcią do pracy. Jak się okazuje, kompania Debau ma wielkie plany i do ich spełnienia potrzebuje kart przetargowych, a jedną z nich jest właśnie Lesko.
Czuć wyraźnie, że dotarliśmy do ostatniego wątku w mandze, a świadczy o tym nie tylko rozwianie wątpliwości co do planów kompanii Debau. Horo i Lawrence poznają wreszcie tajemniczego Myulego, lecz nie jest to stary znajomy wilczycy, tylko potomek człowieka, który owego wilka spotkał. Z jednej strony oznacza to, że z bliskich Horo prawdopodobnie nikt nie ocalał, ale z drugiej ostatecznie zamyka ten rozdział jej historii, co też ona sama stwierdza, popierając starania swojego towarzysza (słowo kochanek jakoś mi tu nie pasuje) o zakupienie własnego sklepu. To właśnie te starania, a także wypowiedziana ni to żartem, ni to serio deklaracja o chęci posiadania dzieci świadczą też o tym, że taniec, który Horo z Lawrence'em uprawiali do tej pory, został zakończony i oboje zaczynają myśleć o nowym życiu już nie w kategoriach „ja i on/a”, a „my”.
Żeby nie było, wątek romantyczny nie przyćmił zupełnie ekonomicznych przygód naszego wędrownego kupca – Lawrence za wszelką cenę próbuje wyjaśnić, dlaczego w Lesku nikt nie płaci podatków, nieruchomości są śmiesznie tanie, a kompania Debau i tak pakuje dodatkowe środki w coś, co powinno być dziurą bez dna. Ciekaw jestem tylko, czy ten wątek zostanie pociągnięty, czy jednak samo wyjaśnienie wystarczy autorowi (i tym samym nam).
Tomik trzynasty jakością wydania nie odbiega od pozostałych, choć nie było w nim okazji do popisów językowych dla tłumaczki, oczywiście pomijając zawiłe polityczne i ekonomiczne plany kompanii Debau. Błędów językowych i interpunkcyjnych nie znalazłem, podobnie jak numeracji na każdej stronie, ale to już standard. Obwoluta i okładka zostały utrzymane w typowej dla serii kompozycji, czyli Horo i Lawrence w kolorze na obwolucie i monochromatyczna okładka. Stron kolorowych jest tym razem niewiele i ograniczają się do tytułu mangi, fragmentu z samej historii i spisu treści. Żadnych dodatków na końcu nie stwierdzono.
Z jednej strony bardzo się cieszę, że wreszcie docieram do końca tej mangi, bo chcę zobaczyć, jak zakończy się podróż naszych bohaterów, a z drugiej mi smutno, bo to dla mnie wyjątkowy tytuł. Tak dobrze poprowadzony romans z niezwykle solidnie zaprojektowanym światem fantasy i wątkiem ekonomicznym, który w żadnym momencie nie sprawia wrażenia kpienia z inteligencji czytelnika, to na rynku tak naszym, jak i międzynarodowych, biały kruk, więc trudno będzie zastąpić ten tytuł innym, a poprzeczka została ustawiona absurdalnie wysoko. Na razie pozostało nam jeszcze kilka tomików i z tego należy się cieszyć.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 3.2013 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 5.2013 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 9.2013 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 12.2013 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 3.2014 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 5.2014 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 8.2014 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 11.2014 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 2.2015 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 4.2015 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 3.2017 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 7.2017 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 11.2017 |
14 | Tom 14 | Studio JG | 3.2018 |
15 | Tom 15 | Studio JG | 6.2018 |
16 | Tom 16 | Studio JG | 10.2018 |