Dengeki Daisy
Recenzja
Rozpoczyna się bal wydany przez Morizono z okazji zaręczyn. Teru wraz z ekipą rusza na ratunek Renie, działając zgodnie z przygotowanym wcześniej planem. Jakim? Tego czytelnik jak zwykle dowie się dopiero w trakcie jego realizacji, ale zapewniam, że będzie ciekawie. Celem bohaterów jest nie tylko uratowanie przyjaciółki, ale również zapobiegnięcie sprzedaży słynnego już wirusa – Jacka O'Frosta – która podobno ma mieć miejsce na przyjęciu. Otwarcie aukcji (dostępnej oczywiście tylko dla wtajemniczonych gości) zostanie poprzedzone prezentacją, podczas której Morizono zademonstruje działanie wirusa, atakując sobie tylko znany cel. Najprawdopodobniej chodzi o jakiś duży obiekt i skutki mogą być naprawdę groźne. Jakby tego było mało, na balu kręci się Chiharu: a jak już pojawiła się ona, z pewnością znajdzie się też Akira… A wiadomo doskonale, że obecność tych dwojga nigdy dobrze nie wróży głównym bohaterom. Przed Kurosakim i resztą stoi zatem trudne zadanie, a raczej kilka zadań – jak sobie z tym poradzą?
Jak zwykle jest trochę wesoło, trochę poważnie i trochę romantycznie – historia cały czas trzyma poziom, podobnie jak konsekwentna kreacja bohaterów. Akcja nie gna do przodu, pozostawiono trochę miejsca na odpoczynek i czytelnikowi, i całej ekipie Teru. Niemniej wyszły na jaw istotne fakty. W tomiku dwunastym pojawia się nowa postać: mężczyzna o pseudonimie Antler. Wszystko wskazuje na to, że jest on kimś w rodzaju głównego antagonisty serii – stoi ponad wszystkimi pojawiającymi się dotąd wrogami Daisy'ego i wydaje się mieć dużą władzę. Sądzę, że autorka na tym etapie odsłoniła już niemal wszystkie karty i teraz będzie jedynie wyjaśniać te okoliczności śmierci Souichiro, które nadal pozostają tajemnicą, takie jak zaginiona „Ostatnia wola M.”. Biorąc pod uwagę zapowiedź wydawnictwa Waneko, jakoby seria miała zamknąć się w piętnastu tomikach, spokojnie można powiedzieć, że Dengeki Daisy wychodzi na ostatnią prostą i najnowszy wątek związany z Antlerem będzie zarazem ostatnim.
Pod względem technicznym tomik prezentuje się dobrze – to, co najważniejsze, czyli przekład, ma się świetnie. Dialogi brzmią naturalnie i o ile nie można powiedzieć, że sposób mówienia jest charakterystyczny dla poszczególnych postaci, to dopasowano język do ich wieku czy sytuacji. Nie wypatrzyłam w mandze również żadnych błędów: ani stylistycznych, ani tym bardziej ortograficznych czy interpunkcyjnych. Irytować może, choć nie musi, numeracja stron, która czasami potrafi zniknąć na kilkanaście stron, chociaż pod tym względem i tak wydawnictwo bardzo się poprawiło. Zarówno nasycony druk, jak i jakość papieru – białego i wystarczająco grubego, by nic nie prześwitywało – są bez zarzutu. Błyszcząca obwoluta, przedstawiająca Teru i Kurosakiego ponownie razem, tym razem w konwencji balowej, wygląda bardzo ładnie i estetycznie. Pod spodem jak zwykle znajdziemy szarą okładkę z tytułem i logiem wydawnictwa. W środku tak jak dotąd nie ma żadnych kolorowych stron. Jeśli chodzi o dodatki – i tym razem nie wystarczyło miejsca na bonusowe rozdziały, natomiast jak zwykle dostajemy ramki odautorskie, kącik „Niech nie będzie Ci łyso zapytać!”, a także „Tajną kanciapę ciecia” oraz zapowiedź następnego tomiku. Mangę tradycyjnie już zamyka reklama Komikslandii.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2012 |
2 | Tom 2 | Waneko | 3.2012 |
3 | Tom 3 | Waneko | 5.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 7.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 9.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 11.2012 |
7 | Tom 7 | Waneko | 1.2013 |
8 | Tom 8 | Waneko | 3.2013 |
9 | Tom 9 | Waneko | 5.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 7.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 9.2013 |
12 | Tom 12 | Waneko | 11.2013 |
13 | Tom 13 | Waneko | 1.2014 |
14 | Tom 14 | Waneko | 3.2014 |
15 | Tom 15 | Waneko | 5.2014 |
16 | Tom 16 | Waneko | 7.2014 |