Noragami
Recenzja
Jedenasty tomik pozwala czytelnikowi nieco odetchnąć od walk i dramatycznych wydarzeń, co nie znaczy, że mało się dzieje! W pierwszym rzędzie mamy kolejne mocno humorystyczne spięcie na linii Yato–Bishamon, z istotnym wkładem Kazumy, oraz scenki z życia naszych bohaterów z motywem „Yato pod przewodnictwem Yukine stara się zostać bogiem szczęścia, a Hiyori im sekunduje”. Te również są przede wszystkim zabawne, ale też mimochodem (dawno nie chwaliłam naturalności, z jaką to się dzieje) pozwalają fabule podążać do przodu. W tym samym rozdziale bowiem wychodzi wreszcie z cienia kulis sławetny ojciec Yato i trzeba przyznać, że jego wkroczenie na scenę robi wrażenie. Nie lubię jego postaci, a jednak bardzo mi się podoba, jak jest konstruowana.
Kolejny rozdział to już stuprocentowy przerywnik humorystyczny – w adaptacji telewizyjnej trafił do OAV‑ki – czyli słynna wycieczka Yato i spółki do Kapibaralandu, istnej ziemi obiecanej dla naszego uroczo naiwnego w pewnych kwestiach boga, z powodu wtrącenia się Kofuku spustoszonej pełnym pakietem klęsk żywiołowych. Tutaj krok do przodu robi z kolei związek Yato i Hiyori, choć ona pewnie by tego tak nie określiła.
Dalej dzięki Hiyori poznajemy wzruszający fragment przeszłości Kofuku i jej wiernego Czarnego Wachlarza, w którą zresztą wplątany jest także Yato. To krótka, ale bardzo nasycona emocjami historia, świetnie napisana i narysowana. O tym także dawno nie wspominałam – jak wspaniale kreślone są portrety postaci, także tych dalszoplanowych. To przypomina, że Noragami stoi nie tylko dynamiczną akcją i humorem, ale też bohaterami i przemyślanym światem.
Ostatni rozdział w całości poświęcony jest nietypowemu zleceniu, które przyjmuje Yato: oddania bransoletki należącej do pewnej staruszki jej dawno zmarłej matce. W efekcie towarzysząca mu Hiyori staje się świadkiem niezwykłego spotkania i dowiaduje się kolejnej istotnej rzeczy o Dalekim Brzegu: że istnieje coś takiego jak „największy sekret bogów”. Czym on jest, dowiemy się zapewne w kolejnym tomiku, którego już nie mogę się doczekać.
Wizualnie jak zawsze bez zastrzeżeń – ani do rysunku, który jest na naprawdę świetnym poziomie zarówno w przypadku postaci, jak i tła, ani do wydania, bo wszystkie szarości i czernie oraz liczne rastry są dobrze wydrukowane, a żaden dymek nie uległ uszkodzeniu. Paginacja oczywiście pojawia się nieco przypadkowo, a do strony językowej tylko jedna drobna uwaga: wypatrzyłam na stronie (tu właśnie musiałam policzyć kartki) 32 pojawia się wyrażenie przyimkowe bez przyimka: „[na] wuefie”. Więcej potknięć korekty nie zauważyłam, a samo tłumaczenie jak zawsze jest bardzo żywiołowe, naturalne i zabawne.
Tomik tradycyjnie otwiera kolorowa ilustracja, a kończą „bazgroły”, choć po nich następuje jeszcze jeden, bardzo ładny rysunek na rozkładówce. Co do okładki, muszę przyznać, że choć nie pałam sympatią do przedstawionej postaci, ilustracja sama w sobie jest śliczna, z raczej nietypowym dla serii kolorem jasnozielonym, i dobrze odpowiada charakterowi Fujisakiego. Od razu widać, co z niego za gagatek…
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 10.2015 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 12.2015 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 3.2016 |
4 | Tom 4 | Studio JG | 5.2016 |
5 | Tom 5 | Studio JG | 7.2016 |
6 | Tom 6 | Studio JG | 10.2016 |
7 | Tom 7 | Studio JG | 1.2017 |
8 | Tom 8 | Studio JG | 3.2017 |
9 | Tom 9 | Studio JG | 5.2017 |
10 | Tom 10 | Studio JG | 8.2017 |
11 | Tom 11 | Studio JG | 11.2017 |
12 | Tom 12 | Studio JG | 1.2018 |
13 | Tom 13 | Studio JG | 4.2018 |
14 | Tom 14 | Studio JG | 6.2018 |
15 | Tom 15 | Studio JG | 9.2018 |
16 | Tom 16 | Studio JG | 12.2018 |
17 | Tom 17 | Studio JG | 2.2019 |
18 | Tom 18 | Studio JG | 5.2019 |
19 | Tom 19 | Studio JG | 7.2019 |
20 | Tom 20 | Studio JG | 11.2019 |
21 | Tom 21 | Studio JG | 12.2020 |
22 | Tom 22 | Studio JG | 12.2021 |
23 | Tom 23 | Studio JG | 11.2022 |
24 | Tom 24 | Studio JG | 4.2023 |
25 | Tom 25 | Studio JG | 7.2023 |
26 | Tom 26 | Studio JG | 6.2024 |