Manga
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 5/10 | kreska: 8/10 |
fabuła: 4/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Pamiętnik Przyszłości
- Future Diary
- Mirai Nikki
- 未来日記
Tragiczne skutki powierzania swojej przyszłości telefonom komórkowym.
Recenzja / Opis
Yukiteru Amano to cichy i wycofany gimnazjalista: ma zwyczaj trzymać się na uboczu i obserwować wszystko bez słowa. Jego głównym zajęciem jest prowadzenie pamiętnika w telefonie, w którym zapisuje wszystko, co dzieje się dookoła niego. Spokojna, aczkolwiek nieco nudna egzystencja Yukiteru ulega drastycznej zmianie, kiedy przekonuje się on, że wymyśleni (jak dotąd uważał) przyjaciele istnieją nie tylko w jego głowie. Deus ex Machina okazuje się jak najbardziej rzeczywistym bogiem dzierżącym władzę nad czasem i przestrzenią, a co więcej, daje bohaterowi Pamiętnik Przyszłości. Odtąd jego komórka zawierać będzie notatki na temat przyszłości do 90 dni naprzód. Brzmi jak prawdziwy dar losu, prawda? Yukiteru zaczyna używać Pamiętnika do zdobywania lepszych ocen i unikania wszelkich niepowodzeń, i wszystko układa się wspaniale… Do dnia, w którym komórka przepowiada jego śmierć.
Od tego momentu wszystko zaczyna się sypać. Okazuje się, że Amano nie jest jedyną osobą obdarowaną w ostatnim czasie Pamiętnikiem Przyszłości. Jego koleżanka z klasy, śliczna i zdolna Yuno Gasai, też ma taki – co więcej bohater dowiaduje się, że dziewczyna jest w nim szaleńczo zakochana. Tak się nieszczęśliwie składa, że kolejnym właścicielem Pamiętnika jest grasujący od jakiegoś czasu w okolicy seryjny morderca. Z jakiegoś powodu obrał on sobie za cel Yukiteru, któremu udaje się przeżyć tylko dzięki pomocy Yuno. Dziewczyna okazała się nad wyraz zaradna, wręcz bezwzględna w swoich działaniach – zdecydowanie nie tego spodziewalibyśmy się po różowowłosej gimnazjalistce i Amano słusznie odczuwa na myśl o niej niepokój. To jednak dopiero początek jego problemów. Niedługo później okazuje się, że właścicieli Pamiętników Przyszłości jest aż dwanaścioro. Co więcej, wszyscy oni biorą udział w wielkiej Grze o Przetrwanie, której zwycięzca zostanie następcą Deusa i zyska władzę nad czasem i przestrzenią. Sposób na wygraną jest jeden – trzeba zamordować wszystkich pozostałych właścicieli.
Zapowiada się uroczo, prawda? Przez dwanaście tomików mamy okazję obserwować, jak właściciele Pamiętników (i nie tylko oni) usiłują pozabijać się nawzajem. Po drodze znajdzie się kilka tajemnic do wyjaśnienia, przewinie się mnóstwo postaci, a bohaterowie będą tworzyć sojusze, zdradzać się i zmieniać stronę bez końca. Krótko mówiąc, mamy tu przepis idealny na ciekawą i wciągającą mangę akcji. Jak ta wizja ma się do rzeczywistości? Pamiętnik przyszłości odniósł ogromny sukces w Japonii: doczekał się nawet wersji anime, która zyskała popularność także poza granicami kraju – w tym w Polsce. Wygląda więc na to, że przepis się sprawdził, o czym świadczą jasno wyniki sprzedaży. Niestety, ja nie uważam Mirai Nikki za dobrą mangę, chociaż nie uważam też, że jest szczególnie zła. Cierpi jednak na kilka poważnych wad.
Pomysł na fabułę jest interesujący i potencjał, jaki w sobie kryje, został w dużym stopniu wykorzystany. Historia jest wciągająca – autor podsuwa nam pewne tropy czy pytania, które wyjaśniają się dopiero z czasem, a chęć poznania odpowiedzi skłania do sięgania po kolejne rozdziały. Pamiętnik przyszłości w ogólnym zarysie wydaje się raczej przewidywalny, bo nikt nie ma wątpliwości, którzy bohaterowie dotrwają do finału gry. Droga prowadząca do niego jest jednak kręta i nie taka oczywista – tutaj manga potrafi zaskoczyć. Akcja od początku ma szybkie tempo, które z czasem jeszcze przyspiesza: w ostatnich tomikach aż do przesady. Na początku właściciele ujawniają się jeden po drugim i zazwyczaj równie szybko giną, czasem nawet po kilku w jednym tomie. Czytelnik zaczyna się więc zastanawiać, jak w takim razie autor zamierza zapełnić aż dwanaście tomików, bo grozi mu, że bohaterowie szybko się „wyczerpią”. Najwyraźniej Esuno także to zauważa, bo w pewnym momencie odchodzi od schematu – i to jest ten moment, kiedy zaczyna być ciekawiej i zaskakująco. Niestety jest to także ten moment, w którym logika staje się bohaterom coraz to bardziej odległa. A im dalej w las, tym gorzej.
To jest właśnie mój główny zarzut do Pamiętnika Przyszłości: czasami wręcz obraża on inteligencję czytelnika. Zachowanie bohaterów bywa dziwne i niekonsekwentne, a świat przedstawiony po prostu rozłazi się w szwach. Weźmy na przykład Pamiętniki Przyszłości – na początku reguły nimi rządzące wydają się jasne, jednak z czasem czytelnik coraz bardziej się w tym gubi. Dlaczego Siódmym właścicielem są dwie osoby? Wydaje się to sprzeczne z logiką i zasadami: co by się stało w momencie, gdyby tylko jedna z nich zginęła? Druga przegrałaby automatycznie, czy może mogłaby walczyć dalej w pojedynkę? Na jakiej dokładnie zasadzie działają pamiętniki Ósmej i Jedenastego? W jaki sposób Dziesiąty może przekazywać pamiętnik innej osobie, by używała go za niego? To, że Pamiętniki różnią się i są dopasowane do każdego właściciela, jest dobrym pomysłem. Wprowadza do historii nieprzewidywalność, bo Pamiętnik może mieć bardzo różną – nawet niekoniecznie pisemną – formę. Zabrakło jednak w tym wszystkim nakreślenia jasnych reguł i trzymania się ich, a także wyjaśnień dla czytelnika. W tej sytuacji czasem nawet trudno zarzucać nieścisłość, bo mamy za mało danych. Być może w głowie autora wszystko to miało sens, tylko po prostu tego nie przedstawił… Lub śmiało poszedł na skróty, z nadzieją, że nikt nie zauważy.
Na niejasną mechanikę działania Pamiętników mogłabym jeszcze przymknąć oko, bo jest to dodatkowy element fantastyczny, wykraczający poza standardowy, pozbawiony magii świat. Niech się rządzi swoimi prawami, choćby i wewnętrznie sprzecznymi. Niestety, to tylko wierzchołek góry lodowej. Kiedy zaczęłam czytać Pamiętnik Przyszłości, przyjęłam, że świat przedstawiony to nasz świat – w końcu akcja niewątpliwie dzieje się we współczesnej Japonii – tyle że z dorzuconym wątkiem Deusa jako władcy czasu i przestrzeni. Wiadomo, jak to bóg, może on trochę namieszać, obdarować kogoś Pamiętnikiem Przyszłości i dać mu w ten sposób namiastkę swojej mocy. Zakładałam, że cała reszta rzeczywistości działa zgodnie z zasadami fizyki, logiki, fizjologii etc. Jednak im więcej rozdziałów było za mną, tym bardziej przekonywałam się, że tutaj nic nie wygląda tak, jak powinno. Najciekawiej przedstawia się kwestia fizjologii i ogólnej żywotności bohaterów. Otóż mogą oni mieć poderżnięte gardło i wykrwawiać się poza kadrem, a jednak jakiś czas później unieść głowę i uciąć sobie ostatnią w życiu pogawędkę, by ostatecznie zginąć malowniczo. Albo utrzymywać pion, a nawet wyciągnąć przed siebie rękę jeszcze dłuższą chwilę po tym, jak zostaną zdekapitowani. Mogą nawet wracać z zaświatów, chociaż niestety nikt nigdy nie wyjaśnia, w jaki sposób. Co ciekawe, czternastolatkowie potrafią w krótkim czasie nauczyć się prowadzenia samochodu i to do poziomu pozwalającego na swobodny udział w poważnych pościgach, obejmujących też strzelaniny. A ja, jak ostatnia naiwna, zmarnowałam kilka miesięcy życia na jakieś kursy nauki jazdy! Chciałabym dowiedzieć się, jak oni to zrobili. A także o co, do licha, chodzi z iluzjami Dwunastego? Bo jego działania zakrawają na czystą magię.
Wątpliwości jest cała masa, jednak zwykle pojawiają się one w momencie walki czy innej sceny akcji, kiedy nie ma czasu na wyjaśnienia, a potem nikt się już nimi nie przejmuje. Wisienką na torcie są jednak działania japońskiej policji. Warto zaznaczyć, że od początku ma ona w historii duży udział. I to nawet fajnie, bo wypadałoby, żeby ktoś zauważył konsekwencje działań grupki osób usiłujących się pomordować. Pokazuje się nam, że bohaterowie nie są zawieszeni w próżni, a poza nimi toczy się normalne życie. Szkoda tylko, że policja działa kompletnie bez sensu. Potrafi na przykład przez pewien czas ścigać któregoś właściciela, by po złapaniu go nie wyciągnąć wobec niego żadnych konsekwencji, albo co gorsza, wchodzić z nim w jakieś niezrozumiale układy. Najbardziej absurdalne są jednak te sceny, w których policja angażuje nastolatków w poszukiwania przestępców. Oczywiście, tymi przestępcami są zwykle małoletni właściciele Pamiętników – ale to czyni ich przecież tylko bardziej groźnymi. Owszem, angażowani nastolatkowie to często również właściciele, co można by uznać za próbę wyrównania szans. Jednak najczęściej są to po prostu dzieciaki przypadkiem zaplątane w sprawę przez to, że się z właścicielami przyjaźniły. I fakt, że w cywilizowanym, sformalizowanym kraju jacykolwiek dorośli, a zwłaszcza policja, wysyłają dzieciaki tam, gdzie jest bardzo niebezpiecznie i sami nie dają rady, jest… po prostu tak głupi, że aż mnie zatkało.
Słowem podsumowania warstwy fabularnej, a także świata przedstawionego Pamiętnika Przyszłości: historia jest przekombinowana. Wiele elementów znalazło się w niej właściwie nie wiadomo po co lub wymagałoby szerszych wyjaśnień. Przedstawienie ciągu przyczynowego po przeczytaniu całości byłoby trudne, nawet gdyby przeglądać i przypominać sobie po kolei wszystkie tomiki. Część rozwiązań fabularnych jest absurdalna lub głupia i wydaje się pójściem na łatwiznę – byle szybciej pchnąć akcję do przodu. Historia potrafi jednak zaciekawić czytelnika, wciągnąć, a także trzymać w napięciu. Czyta się ją płynnie, chcemy wiedzieć, co dalej, sięgamy po kolejne rozdziały. Jeżeli więc ktoś lubi taką prostą rozrywkę, a dziury fabularne czy logiczne mu nie przeszkadzają, prawdopodobnie będzie zadowolony z lektury. W moim przypadku to się zupełnie nie sprawdziło. Nie lubię, kiedy twórcy idą na łatwiznę i mają nadzieję, że nie zauważę albo nie będzie to miało dla mnie znaczenia.
Kreacje bohaterów nie wypadają najlepiej i wynika to bezpośrednio z nieścisłości fabularnych. Po prostu często zachowują się oni irracjonalnie. Kiedy mówimy o Yuno można to jeszcze zrozumieć, w końcu nietrudno zauważyć, że z jej psychiką coś jest bardzo nie w porządku. Mnie jednak najbardziej działał na nerwy Yukiteru – pozbawiony instynktu samozachowawczego, zmieniający co chwilę zdanie, zupełnie bezradny i zagubiony chłopiec. OK, zapewne istnieje wielu takich czternastolatków. Ale Pamiętnik Przyszłości dowodzi, że czynienie z kogoś takiego głównego bohatera mangi akcji nie jest najlepszym pomysłem. Zresztą wydaje mi się, że gdyby istniały zawody w konkurencji ciągłej zmiany zdania, Yukki byłby niekwestionowany zwycięzcą. Widać to chociażby po tym, jak często zmienia swój stosunek do Yuno bez głębszych powodów. Kilkukrotnie przechodzi od „ona jest taka cudowna i poświęca się dla mnie, kocham ją” do „mam cię dość, jesteś psychopatką, zostaw mnie wreszcie w spokoju”. W którymś momencie w Yukiteru zachodzi przemiana – i to jest zdecydowany plus, bo w końcu bierze się w garść i podejmuje zdecydowane działania. Trochę mi zgrzyta tak diametralna zmiana podejścia do życia, ale można ją uznać za uzasadnioną. Szkoda tylko że nie pokazano nam, co się wtedy działo w głowie bohatera, bo mogłoby to być ciekawe. Natomiast sama Yuno jest bohaterką intrygującą. Pozornie urocza gimnazjalistka, potrafi bez mrugnięcia okiem zabić w obronie własnej czy Yukkiego, a nawet sama zaatakować, kiedy uzna to za potrzebne. Nietrudno się zorientować, że jej uczucia do głównego bohatera są niezdrowe, a ona sama potrzebowałaby opieki psychiatrycznej. Specjalistką nie jestem, więc nie wiem, czy jej zachowanie jest realistyczne, ale jako postać wypada ciekawie. Ona jedna w całej tej historii ma jasno postawiony cel, do którego cały czas dąży. Wokół Yuno narastają tajemnice, których rozwiązanie jest kluczowe dla fabuły i których odkrycie staje się główną motywacją do dalszego czytania tej mangi przez wielu czytelników. Autor postanowił bardzo namieszać jej w życiorysie, ale kiedy dowiadujemy się wszystkiego, jej zachowanie nabiera sensu.
Poza Yukiteru i Yuno bohaterów w tej mandze jest cała masa i nie widzę sensu w opisywaniu teraz każdego z osobna. Z pewnością żadnemu z nich nie można odmówić charakteru, niemal każda postać ma dobrze zarysowaną, wyrazistą osobowość. Niestety, jak już wspomniałam, bohaterowie często postępują głupio czy irracjonalnie, nie są prowadzeni konsekwentnie. Uważam też, że często zachowują się nieadekwatnie do wieku, co najbardziej uderza w przypadku najmłodszego właściciela Pamiętnika. Ale nie tylko, gdyż Yuno, Yukiteru czy inni licznie występujący w mandze gimnazjaliści także potrafią się zachowywać, jakby byli dużo starsi. Innym problem Pamiętnika Przyszłości są wątki romantyczne. Teoretycznie jest ich tutaj trochę, bo można doliczyć się trzech czy czterech. Niestety, polegają one na tym, że w jakimś momencie któraś postać stwierdza, że jest bardzo w kimś zakochana. Czasem obiekt uczuć uznaje, że właściwie to on też, a czasem nie. Stanowi to zawsze duże zaskoczenie dla czytelnika, bo tych uczuć kompletnie po zachowaniu bohaterów wcześniej nie było widać. Później też nie. Najlepiej obrazuje to przykład Yukiteru, który zmienia zdanie w kwestii swoich uczuć do Yuno niemal co kilka rozdziałów. Przykro mi bardzo, ale nie w ten sposób tworzy się relacje między postaciami.
Od strony graficznej manga prezentuje się natomiast bardzo dobrze. Kreska, jaką posługuje się Sakae Esuno, jest przyjemna dla oka. Zawsze rysuje on bohaterów szczegółowo, nie znajdziemy tutaj form uproszczonych. Nie ma też żadnych problemów z anatomią: postacie są proporcjonalne, chociaż ich projekty nie odbiegają od mangowej klasyki. Są urodziwe, mają duże oczy, a wszyscy młodzi mają taki sam kształt twarzy. Bohaterów starszych cechują nieco bardziej zróżnicowane rysy twarzy. Jak to często w komiksach bywa, garderoba postaci jest dość monotonna, zwłaszcza chłopców. Kiedy otworzymy i przekartkujemy tomik, nie znajdziemy w nim pustej przestrzeni. Kadry są wypełnione, dużo się na nich dzieje. Królują tutaj zbliżenia postaci, ale nie tylko – ujęć z większej odległości też jest dużo. Autor nie unika rysowania tła; jest ono wszędzie tam, gdzie potrzeba. Sceny akcji, liczne przecież w tym tytule, także nie stanowią problemu. Rysunki są wystarczająco dynamiczne, a przy tym zrozumiałe, nawet kiedy dużo się dzieje. Pod względem wizualnym Pamiętnik Przyszłości jest jak najbardziej w porządku.
Pamiętnik Przyszłości to manga z ciekawym pomysłem zmarnowanym przez niestaranność. Niestaranność przy tworzeniu fabuły. Niestaranność we wcielaniu do niej coraz to nowych, nieraz zapowiadających się dobrze, pomysłów. Niestaranność w prowadzeniu bohaterów. Z tego powodu koniec końców otrzymujemy produkt byle jaki. Owszem, wciągający, może nawet czytający się nieźle – ale nic poza tym. Są osoby, które spędzą z tym tytułem kilka miłych wieczorów i dadzą się porwać. Prawdopodobnie jednak drugie tyle czytelników zaliczy w trakcie lektury kilka skoków ciśnienia z irytacji. Ja zaliczyłam, dlatego nie polecam tej mangi. Ostatecznie jest tyle lepszych, bardziej dopracowanych fabularnie tytułów.
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Kadokawa Shoten |
Wydawca polski: | Waneko |
Autor: | Sakae Esuno |
Tłumacz: | Jakub Tyllo, Jan Świderski, Jędrzej Dratwa, Justyna Polak, Kinga Zielińska |
Wydania
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 11.2014 |
2 | Tom 2 | Waneko | 1.2015 |
3 | Tom 3 | Waneko | 3.2015 |
4 | Tom 4 | Waneko | 5.2015 |
5 | Tom 5 | Waneko | 7.2015 |
6 | Tom 6 | Waneko | 9.2015 |
7 | Tom 7 | Waneko | 11.2015 |
8 | Tom 8 | Waneko | 1.2016 |
9 | Tom 9 | Waneko | 3.2016 |
10 | Tom 10 | Waneko | 5.2016 |
11 | Tom 11 | Waneko | 7.2016 |
12 | Tom 12 | Waneko | 9.2016 |