Rycerze Sidonii
Recenzja
Ależ śliczna okładka się tym razem trafiła: Izana, ukazana na tle gazowego olbrzyma układu Lem, wygląda przeuroczo i klimatycznie. To grafika pełna detali i pięknie pokolorowana, podobnie jak ilustracja z tyłu obwoluty, przedstawiająca gwardę na tle przestrzeni kosmicznej. Kilka pierwszych stron też jest w kolorze. Miły z tego dodatek, choć w przeciwieństwie do fragmentów w kolorze z poprzednich tomów, tym razem czuć, że Nihei pokolorował strony, które oryginalnie miały być czarno‑białe, w wyniku czego barwy nie są wiarygodne. Okładka wyraźnie była robiona później i z większą uwagą, co widać choćby po tym, że powierzchnia gazowego olbrzyma jest na niej ukazana w bardziej dopracowanym stylu i robi dużo lepsze wrażenie.
Nihei popisał się kilka razy warsztatem i w środku tomu. Ujęć różnych architektonicznych detali „Sidonii” jest nawet więcej niż zazwyczaj. Wstawia je w zasadzie, kiedy chce, bo o uzasadnienie fabularne nietrudno – w tym tomie akcja w całości toczy się na statku, a bohaterowie zwiedzają spory jego obszar. Odbywa się to z pożytkiem dla fabuły, bo o ile w tej mandze momentami kłuje w oczy, że z wielu potyczek z pustelniakami niewiele w szerszej perspektywie wynika, tak wątki dotyczące drugiej hybrydy, Ochiaia oraz emitera grawitonów są naprawdę ważne dla postaci i dalszych losów „Sidonii”.
Swoją drogą „emiter grawitonów” pojawił się już w Blame!, tam w przenośnej wersji, i trudno nie zauważyć, że Nihei lubi tę broń, czy też może mówiąc precyzyjniej: skutki jej użycia. Na przedstawienie pojedynczego wystrzału poświęca tutaj siedem stron! Z pewnością nie są one zmarnowane, bo oddają jak trzeba doniosłość tego momentu. Zmarnowana jest natomiast szansa na stosowną polską nazwę – „emiter” w naszym języku brzmi o wiele za słabo, szczególnie jeśli porównamy to do oryginalnego juuryoku‑houshasen‑shashutsu‑souchi, zapisanego dziewięcioma (sic!) znakami kanji. Tłumaczenie oddaje, co to działo robi, ale klimatu wokół tej broni (przyznajmy: zahaczającego o kicz), nie ujmuje niestety ani trochę.
Na usprawiedliwienie Kotori – tłumaczenie terminów technicznych (w tym przypadku przynajmniej pozujących na takie) to nie ich działka, ich specjalność to romanse. Oddawanie napięć w trójkącie romantycznym Tsumugi–Nagate–Izana faktycznie idzie im świetnie, poza tym wątek ten ładnie się rozwija. Warto też docenić, że mimo iż pierwsze tomy trąciły banałem, aktualnie protagonista Rycerzy Sidonii zajmuje się randkowaniem z mackowatym kolosem o nieśmiałym usposobieniu oraz byłą obojniaczką o cybernetycznych kończynach, która nabrała cech kobiecych, dopiero gdy się w nim zadurzyła. Początki tej mangi były skromne, ale jak widać, z czasem rozkręciła się w nieprzewidywalny, lecz przeuroczy sposób.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 4.2016 |
2 | Tom 2 | Kotori | 7.2016 |
3 | Tom 3 | Kotori | 10.2016 |
4 | Tom 4 | Kotori | 12.2016 |
5 | Tom 5 | Kotori | 3.2017 |
6 | Tom 6 | Kotori | 8.2017 |
7 | Tom 7 | Kotori | 11.2017 |
8 | Tom 8 | Kotori | 1.2018 |
9 | Tom 9 | Kotori | 2.2018 |
10 | Tom 10 | Kotori | 5.2018 |
11 | Tom 11 | Kotori | 6.2018 |
12 | Tom 12 | Kotori | 9.2018 |
13 | Tom 13 | Kotori | 11.2018 |
14 | Tom 14 | Kotori | 1.2019 |
15 | Tom 15 | Kotori | 3.2019 |