x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Blame
Re: chyba nie Candy Candy...
Niet. „Róża Wersalu” jest sztandarową pracą Riyoko Ikedy, zaś „Paros no Ken” i „Candy Candy” rysowała Yumiko Igarashi.
plusy dodatnie i ujemne
W „Charryego…” trzeba się wgryźć – potem czyta się już lekko, niestety, skokowo. Są tu rozdziały, których mogłoby nie być. Ewidentnie mam wrażenie, że całość jest wydłużona na siłę. Niemniej, rzecz, choć nie wybitna, broni się. Nie tak może dobra jak „Nearly”, ale do czytania.
....
Summa summarum, jak na swoje lata rzecz zrobiona sprawnie, aczkolwiek w tamtych czasach było co najmniej kilka ciekawszych rzeczy, które zasługiwały na wydanie tomikowe. Cóż, to se ne vrati, a dziś rynek doujinshi wygląda inaczej (o ile jedno wydawnictwo można nazwać rynkiem).
odnośnie Nearly
Fabuła…hmm, wątek rywalizacji i zazdrości jest dość trywialny, aczkolwiek finał na dachu niebezpiecznie zahacza od yaoi, a diabli wiedzą, czy nawet nie shota (bo ile lat ma Near?). Napakowanie całości cytatami i odniesieniami w pierwszej chwili sprawia przyjemność – potem jednak zaczyna irytować, bo pojawia się wątpliwość dotycząca tego, czy takie nagromadzenie cytatów nie jest aby sposobem zamaskowania braku pomysłów na rozwój fabuły.
Generalnie – to tytuł dla faktycznie wyrobionego czytelnika, który będzie potrafił docenić erudycję autorki. Jest tu także pewien rodzaj intelektualnego snobizmu, który może drażnić.
tuś mi niespodzianko
To raczej tytuł młodzieżowy, ale w swojej kategorii, to czołówka naszego młodego rynku mang fanowskich.
Treść przerastająca formę
Kreska jest zwyczajna. Ani nie zaskakuje wybitna jakością, ani odwagą. Dla podziwiania jej raczej nie będę sięgał po ten tytuł ponownie.
...
Jeśli chodzi o Nakanishiego – nie zgodzę się. Jego demoralizacja została raczej zamaskowana, ale nie zanikła, wciąż istnieje w jego świadomości, uniemożliwiając mu pełną egzystencję w społeczeństwie. Zresztą, to pierwsza warstwa fabularna tej mangi – ktoś, kto raz stał się bandytą, będzie nim zawsze. Druga, bliższa Dostojewskiemu, wymagała by już spoilerów, więc o niej pisał nie będę.
...
Choć rysowników w kraju wielu, niewielu z nich radzi sobie sprawnie jeśli chodzi o rysowanie komiksów. Meago pokazała, że ma warsztat i umiejętności. Fabuła, choć nie jest szczególnie ambitna, jest skonstruowana logicznie i przemyślana. Kreska raczej równa a przy tym przekonująca. Nic dziwnego, że ludziom ten tytuł szczególnie przypadł do gustu.
...
...
Manga taka sobie – ni to pies, ni wydra. Właściwie dodatek do i tak niezbyt udanego anime. Jeśli ktoś go nie oglądał, a chce urushiarowych panienek – lepszym wyborem będzie „Legend…” czy „Chirality”.
...
W kwestii umierania – tu miałbym zastrzeżenia. Może to kwestia gustu, ale scen śmierci z pierwszej serii TV nic nie przebije, zrobiono je z iście hollywoodzkim dramatyzmem. W mandze tego trochę brakuje.
Widać też, iż Takeuchi ma swoje dwie ulubione postaci – Usagi i Minako, zaś reszta robi za tło – szkoda, zwłaszcza w kontekście mojej ulubionej Ami.
Wreszcie, ostatni chyba minus – problemy z różnicowaniem wyglądu postaci – „normalna” Hotaru w mundurku często wygląda wypisz wymaluj jak Ami, Minako i Usagi także moga się pomylić. Mężczyźni niewiele różnią sie od kobiet.
To tyle mojego narzekania, generalnie manga jest całkiem fajna, ale jednak jako dodatek do anime.
Re: Szkoda,że tylko dwa...
Autor się pokusił, bo manga jest wciąż wydawana. Problem w tym, że w Polsce wydano tylko pierwszy tomik. Dalsze tomiki wyszły m.in. w USA.
your eyes only
lodoss
Więc tak – wypada zauważyć, że z trzech cykli mangowych poświęconych Lodoss, ten akurat jest najsłabszy, a wybrano go do wydania u nas dlatego, że bazuje na bardzo popularnym anime (dwa pozostałe są niezależne odeń).
Kreska…to oldschool, jedni go lubią, inni nie.
Re: Co mnie najbardziej zdumiało...
Raz, Clamp generalnie w Polsce miał świetną markę (na większości konów, w ankietach itp), dwa, anime zostało u nas bardzo dobrze przyjęte, trzy, w odróżnieniu od mang Urushihary to miało jakąś tam fabułę, cztery, mangi Urushihary były drogie.
...
gumsmith cats
Minusy – fatalna jakość polskiego wydania, czerstwe zakończenie i brak rozwijania pewnych wątków. No ale you can't have it all.
nie było tak źle...
Drugi tomik niestety jest dużo słabszy.
plusy dodatnie i ujemne
Może dalej się to jakoś rozwinie.
ojoj
Wynika to z faktu, że manga ta nie ma jednego wątku fabularnego, ciągniętego przez wszystkie tomy. Tylko czy to wada? To już zależy, ja, który fanem serialozy nie jestew, byłem z mangi bardzo zadowolony, uważam ją zresztą za jedną z lepszych, jakie u nas wydano. Szkoda tylko, że nie wydano całości.
Re: całkiem całkiem...
W anime był raczej radosny, a jego design podkreślał jego gapowatość. Tu zaś wygląda bardziej bizonio.
Re: Oh well....
całkiem całkiem...
Rysunek w mandze chwilami jest nieco ubogi, a styl chaotyczny. Humor, który w anime śmieszył, tu wydaje się nieco toporny. Plusem jest dobry design postaci, może poza Gourrym, który został nieco zbizoniony.