Ao no Exorcist
Recenzja
Walka w siedzibie Illuminati toczy się na paru frontach, bohaterowie zostali rozdzieleni i walczą pojedynczo z ohydnymi chimerami zombi. Podczas walki, Bona nachodzą wspomnienia z nieco młodszych lat, przypominając mu determinację, jaką musiał się wykazać, aby znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie. Na jaw wychodzi istota eksperymentów prowadzonych przez Gedoina, tak bardzo cliché, że idealnie wpisuje się w cały wątek. Rin zaś jest sfrustrowany, oj, jest. Jedni przyjaciele zachowują się nagle jak wrogowie (zdrada Shimy do niego nie dociera), inni mimo ewidentnej potrzeby, nie chcą być ratowani (Izumo boi się, że zginą, ratując ją), a na koniec wciąga go wielki bulgoczący zombi. Ze stron wylewa się bitewny chaos przetykany scenami rozmyślań postaci, które miały wzruszać, a najwyżej żenują sztucznością i skleceniem na chybcika, tak że w efekcie jedynym bohaterem, o którym dobrze się w tej chwili czyta, jest Shima. Ale podejrzewam, że i on będzie miał swoje wzruszające pięć minut. A może mile mnie zaskoczy? Proszę? Nadmierne eksploatowanie siły przyjaźni i dramatyczne wyznania w Ao no Exorcist zawsze wypadały gorzej, jakby postaci były słabymi aktorami, którzy nie potrafią dobrze zagrać swojej roli i tylko wykrzykują to, co mają w scenariuszu. Na ładnych rysunkach, bo przyznać trzeba, że gdyby nie ich teksty, to całkiem zgrabnie by się prezentowali.
Niemniej dla mnie hitem tomu został Kuro postawiony naprzeciw wielkiej ośmiornicy. Był wtedy bardzo koci i naturalniejszy od wszystkich pozostałych bohaterów razem wziętych. Przyćmił wszystkich, łącznie z Rinem, który w tym tomie ma parę ładnych wejść z wielkim bum. Poza tym tomik praktycznie w całości należy do Izumo oraz Gedoina, przy czym ta pierwsza prowadzi walkę nie tylko z zewnętrznymi wrogami, ale również z samą sobą, uświadamiając sobie parę istotnych faktów. Gedoin zaś jest parszywy i… nudny. Ze swoją skrzywioną moralnością oraz przekonaniem o własnej wyjątkowości jest jedynie prostą, karykaturalną postacią, ot, jeszcze jednym nieinteresującym schodkiem do pokonania przez bohaterów.
Tomik dostarcza jak zwykle ładnych ilustracji, a postaci świetną mimiką próbują nadrabiać braki w swojej grze – z przyjemnością przyglądałam się rysunkom (może z wyjątkiem Izumo w hełmie zrobionym przez Gedoina… i samego Gedoina). Tym razem na końcu tomu jest mniej materiałów dodatkowych, składają się na nie tylko: ilustracja przedstawiająca rodzinę Kamiki oraz „Ilustrowany spis demonów”, zdominowany przez lisy i zombi. Technicznie tomikowi nie można niczego zarzucić, pozytywnie zaś wyróżniają się dobrze dobierane do klimatu scen i postaci, różne od podstawowych, czcionki w dymkach czy onomatopejach, na co po raz pierwszy zwróciłam uwagę przy scenach z zombi. Obwoluta, jak na obrazku widać, powraca do zwyczajowej bieli, ale i tym razem ilustracja w środku różni się odrobinę od tej na zewnątrz.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 9.2013 |
2 | Tom 2 | Waneko | 11.2013 |
3 | Tom 3 | Waneko | 1.2014 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2014 |
5 | Tom 5 | Waneko | 5.2014 |
6 | Tom 6 | Waneko | 7.2014 |
7 | Tom 7 | Waneko | 9.2014 |
8 | Tom 8 | Waneko | 11.2014 |
9 | Tom 9 | Waneko | 1.2015 |
10 | Tom 10 | Waneko | 3.2015 |
11 | Tom 11 | Waneko | 5.2015 |
12 | Tom 12 | Waneko | 7.2015 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2015 |
14 | Tom 14 | Waneko | 11.2015 |
15 | Tom 15 | Waneko | 1.2016 |
16 | Tom 16 | Waneko | 5.2016 |
17 | Tom 17 | Waneko | 10.2016 |
18 | Tom 18 | Waneko | 4.2017 |
19 | Tom 19 | Waneko | 7.2017 |
20 | Tom 20 | Waneko | 2.2018 |
21 | Tom 21 | Waneko | 6.2018 |
22 | Tom 22 | Waneko | 2.2019 |
23 | Tom 23 | Waneko | 7.2019 |
24 | Tom 24 | Waneko | 4.2020 |
25 | Tom 25 | Waneko | 11.2020 |
26 | Tom 26 | Waneko | 4.2021 |
27 | Tom 27 | Waneko | 1.2022 |
28 | Tom 28 | Waneko | 5.2023 |
29 | Tom 29 | Waneko | 3.2024 |
Zapowiedzi
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
30 | Tom 30 | Waneko | 8.2024 |