Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 kreska: 6/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,25

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 139
Średnia: 8,06
σ=1,48

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Jak zostałam Bóstwem!?

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2008-2016
Liczba tomów: 25
Wydanie polskie: 2015-2020
Liczba tomów: 25
Tytuły alternatywne:
  • Kami-sama Hajimemashita
  • Kamisama Kiss
  • 神様はじめました
Gatunki: Dramat, Komedia, Romans

Bezdomna nastolatka z dnia na dzień staje się bóstwem. Dostaje do dyspozycji spory chram, oddane jej dobre ogniki i chowańca, który niegdyś był… jednym z najpotężniejszych demonów?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Shizuka

Recenzja / Opis

Nanami Momozono nie zaznała w życiu zbyt wiele szczęścia: jej mama zmarła młodo, zostawiając córkę z ojcem hazardzistą, na którym zupełnie nie można polegać. Nie tylko wydaje wszystkie pieniądze i zadłuża się u niebezpiecznych ludzi, ale też nigdy nie był w stanie zapewnić swojemu dziecku podstawowej opieki. Szesnastolatka nauczyła się już radzić sobie samodzielnie, jednak pewnego dnia ojciec znika, a Nanami zostaje bez dachu nad głową. Załamana dziewczyna nie ma pojęcia, co począć, i błąka się po okolicy, aż trafia na nieznajomego, któremu pomaga. W zamian mężczyzna postanawiać oddać jej własny dom – podaje adres i znika. Dziewczyna nie ma nic do stracenia, udaje się więc na miejsce, gdzie okazuje się, że nie jest to zwykły dom, a świątynia. I że właśnie została władającym nią bóstwem.

Mikage – bo tak miał na imię nieznajomy – jest bóstwem, które opuściło świątynię kilkadziesiąt lat wcześniej. Podczas krótkiego spotkania przekazał Nanami znamię bóstwa opiekuńczego. Dzięki temu dziewczyna zyskała dostęp do niewidzialnego dla śmiertelników świata bóstw. Zaczęła widzieć duszki, chowańców oraz inne nadnaturalne istoty, w tym oczywiście demony. Jednak o ile duszki opiekujące się chramem Mikage witają nową panią z radością i otwartymi ramionami, tak jego chowaniec jest jej bardzo niechętny. Tomoe odmawia współpracy i zawarcia kontraktu z nowym bóstwem. Nanami – o ile zdecyduje się przyjąć tę rolę i zostać – będzie musiała go do siebie przekonać, gdyż szybko przekonuje się, że świątynia nie przetrwa bez jego mocy. Poza tak potrzebnym dachem nad głową, dziewczyna przejęła bowiem całe mnóstwo boskich obowiązków.

Jak zostałam Bóstwem!? w skrócie można opisać jako przygodowy romans w świecie japońskiego folkloru. Wraz z Nanami czytelnik zostaje wrzucony w sam środek świata bogów, bożków i demonów – barwnego, ale i niebezpiecznego. Nie ma tu miejsca na nudę: a to pojawia się ktoś chcący zagarnąć moce Nanami, a to ktoś zwraca się o pomoc do bóstwa, a to Tomoe dopadają konsekwencje jego życia sprzed przemiany w chowańca… Życie w świecie bóstw przeplata się z codziennością Nanami, która wciąż chodzi do liceum i musi jakoś połączyć dwie rzeczywistości tak, by nie wpływały na siebie nawzajem. A także by nie zdradzić innym ludziom, kim jest. Jak to zwykle bywa w dłuższych seriach, początkowo poruszane wątki są krótkie, zajmują jeden czy kilka rozdziałów, jednak z czasem rozciągają się i na kilka tomików. Poznani wcześniej bohaterowie funkcjonują nadal w tym świecie i pojawiają się też później. Przez cały czas w tle rozwija się też wątek romantyczny, dając o sobie znać w mniejszym lub większym stopniu.

Nanami jest bohaterką wpisującą się w schemat szczerej i bezpośredniej, ale i dość naiwnej dziewczyny. Zazwyczaj najpierw działa, a potem myśli, no i kierują nią zawsze szlachetne pobudki, takie jak troska i chęć pomocy innym. To w zasadzie stoi nieco w sprzeczności z jej przeszłością, w której ojciec rozczarował ją i zawiódł wielokrotnie, przez co musiała radzić sobie sama. Najwyraźniej jednak to taka osoba, która nigdy nie traci wiary w ludzi (i inne stworzenia), i rzeczywiście dość mocno wybrzmiewa to w tej historii. Z kolei Tomoe to typ bohatera, który wykazuje się bardzo dużą niedojrzałością emocjonalną, a zarazem w innych sferach życia jest odpowiedzialny i stateczny. Żyje już kilkaset, jak nie kilka tysięcy lat, więc dobrze zna zasady rządzące światem bóstw, a także większość jego znaczących postaci. Dzięki temu może pomóc Nanami zrozumieć, czego stała się częścią, i prawidłowo wypełniać nowe obowiązki. Jednak relacja tych dwojga stosunkowo szybko zaczyna wykraczać poza role chowańca i jego pani.

Nanami bardzo szybko orientuje się, że zakochała się w Tomoe, i, co ciekawe, równie szybko postanawia przejść do działania i wyznać mu uczucia. Napotyka jednak ogromną, niewzruszoną ścianę, bowiem nieświadomie poruszyła kwestię z wielu przyczyn drażliwą. Po pierwsze, związki między śmiertelnikami a bóstwami, demonami czy innymi istotami nadprzyrodzonymi to ogromne tabu. Po drugie, Tomoe nosi w sobie silne przekonanie i wręcz wyznaje taką zasadę, że nigdy nie zakocha się w śmiertelnej kobiecie. A po trzecie, takie relacje między chowańcem a bóstwem budzą wiele wątpliwości natury moralnej – choćby dlatego, że bóstwo ma nad chowańcem moc nazywaną „słowem związania”, czyli wypełnienie każdego polecenia jest magicznie wymuszane, nawet wbrew woli sługi. Na dodatek za Tomoe ciągnie się niechlubna sława związana z jego krwawą przeszłością w roli demona…

Niestety, wątek romantyczny Jak zostałam Bóstwem!?, choć ogólnie poprowadzony sprawnie jak na standardy mangi shoujo, budzi wiele wątpliwości. Przede wszystkim między bohaterami jest duża różnica wieku, bo nawet pomijając kwestię długości życia demona, Nanami ma szesnaście lat, zaś Tomoe według ludzkich standardów można spokojnie określić jako dwudziestokilkulatka (choć udawał też z powodzeniem licealistę…). Taka różnica wieku sprawia, że ma miejsce pewna zależność i przewaga emocjonalna oraz fizyczna, którą tylko w pewnym stopniu równoważy słowem związanie (choć Nanami korzysta z tego rzadziej, niż by mogła). Jednak przy pewnej dozie ostrożności i umiejętnego poprowadzenia tego wątku można by przedstawić ich relację jako niebudzącą niesmaku w świadomym czytelniku. Niestety, tak się nie dzieje. Największym problemem jest ogromna niedojrzałość emocjonalna Tomoe, który zachowuje się jak typowy zakochany po raz pierwszy, toksyczny nastolatek. Mimo że zaprzecza, iż cokolwiek czuje, i wprost odrzuca względy Nanami, jednocześnie wykazuje toksyczną zazdrość. Wścieka się, gdy dziewczyna spotyka się z kim innym choćby na grupowej randce z koleżankami. Nie przyzna wprost, że jest zazdrosny, a jednak bywa opryskliwy, a nawet agresywny czy to wobec innej osoby, czy to wobec Nanami (krzyki, ciągnięcie za rękę i „Wracamy do domu!”). Pies ogrodnika. Oczywiście jest to przedstawiane jako coś uroczego, potwierdzenie, że jednak mu na niej zależy, i dziewczyna przyznaje przed czytelnikiem, że ją to cieszy. Jest to normalizacja zazdrości i przemocy, głównie emocjonalnej, wśród młodych czytelniczek. Niestety, częste w ramach gatunku, jednak nie oznacza to, że powinno być akceptowane czy ignorowane. Nanami też ma swoje za uszami – mimo wielokrotnych sygnałów i jasnej odmowy ze strony Tomoe wykazuje podejście „kocham go, więc się nie poddam i zdobędę jego serce!”. Przekracza granice i tutaj również uważam za toksyczne przedstawienie jasnej odmowy jako sygnału, by starać się jeszcze bardziej, a na pewno wreszcie się uda. To takie pokazywanie, że moje uczucia są ważniejsze niż osoby, której dotyczą, i niż jej komfort. Nie mówiąc już o tym, że na późniejszym etapie historii zdarzyła się kilka razy taka sytuacja, w której to Tomoe, mimo wyraźnych protestów Nanami, przekracza granice, na przykład się do niej dobierając. I w tym przypadku niby obrywa mu się od innych bohaterów, jednak koniec końców nie rodzi to poważniejszych konsekwencji, także w relacji z dziewczyną. Niesmak pozostaje.

Problemy z komunikacją występują między bohaterami często – i nic dziwnego, w końcu są one kołem napędowym kolejnych wydarzeń i popychają fabułę naprzód. Jednak w pewnym momencie zaczyna być irytujące to, że przechodzą oni pewną drogę, ich relacja się rozwija, teoretycznie jest budowane zaufanie i padają deklaracje. A jednak koniec końców ktoś czegoś nie mówi, ktoś coś ukrywa, ktoś nie jest szczery albo mimo wyraźnych próśb nie słucha i robi po swojemu. Cierpi na tym wiarygodność psychologiczna postaci, a także cierpliwość czytelnika. Czytając Jak zostałam Bóstwem!?, miałam przez cały czas w pamięci, jak rozwijała się i kształtowała relacja bohaterów w Dengeki Daisy, i to porównanie wypadało bardzo niekorzystnie dla omawianego tytułu.

Napisałam wiele na temat wad tej mangi, jednak to nie tak, że mam o niej jak najgorsze zdanie, a czytanie było drogą przez mękę. Czas więc powiedzieć coś więcej na temat zalet. Fabuła Jak zostałam Bóstwem!? broni się całkiem dobrze. Jak już wspomniałam, mamy tu mieszankę wątków dotyczących świata bóstw i wiążących się z nim problemów oraz wyzwań z codziennymi perypetiami licealistki. Rzecz jasna mimo wysiłków Nanami te światy do pewnego stopnia zaczynają się przenikać i oddziaływać na siebie. A to w szkole pojawiają się demony, a to szkolna wycieczka zostanie zakłócona przez spór lokalnych bóstw, a to przyjaciółka Nanami zakocha się w demonie, nie znając jego prawdziwej tożsamości… Dzieje się dużo i jest ciekawie. Akcja zazwyczaj jest dynamiczna i nie pozwala się nudzić, a kolejne wątki i postacie wprowadzane są sprawnie. Z perspektywy polskiego czytelnika historia jest tym bardziej interesująca, że dotyczy zupełnie obcej kultury i mitologii, niewątpliwie przetworzonej na potrzeby romantycznej mangi dla dziewcząt, ale zawierającej w sobie dużo tajemniczości i świeżości. Wszystkie te tradycyjne stroje, nieznane istoty i zwyczaje są bardzo atrakcyjne. Główny wątek, który spina całą historię, jest szczególnie interesujący. Zawiera dwa zasadnicze elementy związane z przeszłością Tomoe: krwawą, mroczną stronę jego charakteru, któremu dawał upust wraz z innym potężnym demonem setki lat wcześniej, a także historię pewnej kobiety, która wywróciła jego życie do góry nogami. Ta przeszłość dopadnie bohaterów kilkukrotnie, nim dobrną do szczęśliwego zakończenia.

Oczywiście moja ocena i opis fabuły uwzględniają fakt, że jest to manga shoujo. W tym gatunku naturalne jest, że wiele problemów ostatecznie zostaje uproszczonych, by wszystko mogło dobrze się skończyć. Jeśli nie wszyscy, to zdecydowana większość bohaterów koniec końców musi okazać się dobra. Dlatego też nie dziwi, że wiele problemów jest rozwiązywanych ponieważ Nanami zjednuje sobie właściwych ludzi dzięki otwartemu, ale i pełnemu naiwności, miłości i dobroci podejściu do świata (zwłaszcza tego, którego nie zna). Często pomaga bezinteresownie bohaterom, którzy później okazują się ważnymi personami, o czym dziewczyna nie wie, gdy ich poznaje. Ot, takie zbiegi okoliczności. Pewien książę zmienia swoje samolubne zachowanie o 180 stopni po jednym dniu spędzonym z bohaterką, zaś rybia księżniczka jakimś tajemniczym sposobem forsuje poza kadrem swój związek z człowiekiem mimo oporów konserwatywnego dworu. Nawet ten najbardziej przerażający, zły i samolubny demon pokazuje koniec końców jakieś przebłyski dobra… Zaś inny zły bohater pchany jest do swoich czynów przez ogromną samotność i źle pojmowaną potrzebę bliskości. Jeśli komuś przeszkadza tak optymistycznie prowadzona fabuła, raczej nie ma tu czego szukać. Jedna historia wydaje się nieco wyłamywać z tego schematu. Nie chcę zdradzić zbyt wiele, jednak nie mogę pominąć wątku mającego miejsce wiele lat wcześniej w feudalnej Japonii. Dotyczy on kobiety imieniem Yukiji i jest moim zdaniem najmocniejszym punktem całej mangi. Po pierwsze, przedstawia Yukiji jako mocno stąpającą po ziemi, silną kobietę – pozornie bardzo różną od Nanami i odbiegającą mocno od wcześniejszych wyobrażeń czytelnika na jej temat. A po drugie, cały ten wątek jest dość przewrotny, zaskakująco realistyczny w niektórych aspektach i słodko­‑gorzki w zakończeniu. Zdecydowanie są to moje ulubione rozdziały w mandze.

Dotknęłam już wcześniej tematu postaci, myślę jednak, że należy im się parę słów więcej. Jak już wspomniałam, główni bohaterowie prowadzeni są konsekwentnie – na tyle konsekwentnie, że momentami wręcz zahamowany zostaje rozwój ich relacji. W innych aspektach zmieniają się jednak aż za szybko. W miarę czytania poznajemy ich motywację oraz wartości i to pozwala dość dobrze ich zrozumieć. Jeśli chodzi o pozostałe postaci – jest ich sporo, a bohaterowie wprowadzeni na potrzeby jakiegoś wątku zazwyczaj zostają włączeni do grona przyjaciół chramu i pojawiają się później. Czasami, gdy czytałam mangę na bieżąco wydawaną, kiedy poszczególne tomiki dzieliło kilka miesięcy, potrafiłam zapomnieć, kto jest kim. Jednak czytając historię za jednym zamachem, nie ma się tego problemu. Kilkoro najważniejszych bohaterów drugoplanowych, takich jak przyjaciółki Nanami, Kurama, Mizuki, Himemiko, Yukiji czy Kirihito i towarzyszący mu Yatori, posiada rozbudowane osobowości. W miarę rozwoju historii nabierają głębi, zachowują się zgodnie ze swoim charakterem i można nazwać ich dobrze napisanymi bohaterami o własnej osobowości, celach i motywacji. Jesteśmy w stanie jako czytelnicy ich polubić, utożsamić się z nimi i zaangażować w ich losy. Natomiast wiele pozostałych postaci to bardziej płaskie charaktery, które definiowane są przez jedną czy dwie główne cechy – co jest naturalne przy ich liczbie oraz niewielkiej ilości poświęconego im miejsca. Problemem pozostają relacje między niektórymi bohaterami i wspomniana wiarygodność psychologiczna, nieraz poświęcana na rzecz pchania fabuły do przodu.

Kreska Juliette Suzuki jest przyjemna dla oka i nie odstaje od standardów gatunku. Najwięcej uwagi rysowniczka poświęca bohaterom, którzy są piękni i wielkoocy, a także ich strojom. To nie ten typ mangi, w którym postacie biegają wciąż w tych samych ubraniach – zwłaszcza Nanami często zmienia ciuchy i fryzurę. Ze względu na dużą różnorodność występujących w mandze istot: rozmaitych bóstw, demonów i innych postaci japońskiego folkloru, bohaterowie na tyle różnią się wyglądem, że nie ma problemu z rozpoznaniem, kto jest kim, mimo że twarze rysowane są z tego samego szablonu. Suzuki zaczęła rysować Jak zostałam Bóstwem!?, mając na koncie jedynie dwa inne krótkie tytuły i widać, że jej warsztat w chwili rozpoczęcia mangi wciąż się kształtował. Z czasem rysowniczka nabrała większej wprawy, co da się wyraźnie zauważyć na przestrzeni 25 tomików. Do końca zdarzają jej się problemy z proporcjami czy nienaturalnie wygiętymi częściami ciała bohaterów (wystarczy spojrzeć na okładkę 23 tomiku mangi i prawą rękę Tomoe…), jednak stosunkowo rzadko. Kadry skupiają się na bohaterach, zbliżeniach na ich twarze, ich emocjach. Tła pojawiają się rzadko, jednak strony nie zieją pustką i nie odczuwa się tego. Nie ma też problemu ze zorientowaniem się, gdzie w danej scenie znajdują się bohaterowie. Jako że to manga przygodowa, od czasu do czasu pojawiają się sceny walki i nie ma problemu z połapaniem się w nich: kto, z kim, jak, dlaczego. Po formy chibi autorka sięga dość rzadko. Manga jest ładnie narysowana i po prostu przyjemna dla oka.

Co mogę napisać na koniec? Jak zostałam Bóstwem poznałam na długo, zanim manga została wydana w Polsce, będąc jeszcze nastolatką. W tamtym czasie byłam zachwycona tą historią, zwłaszcza romansem, i kibicowałam mocno bohaterom. Nadal mam do niej spory sentyment. Tym większe było moje rozczarowanie, gdy zdecydowałam się przeczytać całość jeszcze raz ciurkiem, już po wydaniu ostatniego tomiku w Polsce. Wiem, że ta historia bardzo trafia do nastolatek i jest wśród nich popularna, więc tym bardziej szkoda mi, że przemyca toksyczne zachowania pod płaszczykiem pięknego romansu. Zwłaszcza że cała reszta jest naprawdę ciekawie zrealizowana i atrakcyjna. Z drugiej strony, te toksyczne elementy są tak powszechne w romansach nie tylko mangowych, ale i z całego świata, że walka z nimi przypomina walkę z wiatrakami. Komu więc mogę to polecić? Każdemu, kto lubi japoński folklor z przymrużeniem oka, komu nie przeszkadzają pewne niezdrowe schematy romansu lub jest w stanie je przełknąć. Czy podsunęłabym tę pozycję nastoletniej kuzynce lub siostrze? Być może, ale nie bez odpowiedniego omówienia – w końcu te kontrowersyjne moim zdaniem sceny mangi mogą stać się pretekstem do ciekawej, zmieniającej trochę perspektywę dyskusji.

Yumi, 20 stycznia 2021

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Hakusensha
Wydawca polski: Studio JG
Autor: Julietta Suzuki
Tłumacz: Paulina Ślusarczyk-Bryła

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 4.2015
2 Tom 2 Studio JG 7.2015
3 Tom 3 Studio JG 10.2015
4 Tom 4 Studio JG 12.2015
5 Tom 5 Studio JG 3.2016
6 Tom 6 Studio JG 5.2016
7 Tom 7 Studio JG 8.2016
8 Tom 8 Studio JG 11.2016
9 Tom 9 Studio JG 1.2017
10 Tom 10 Studio JG 4.2017
11 Tom 11 Studio JG 7.2017
12 Tom 12 Studio JG 10.2017
13 Tom 13 Studio JG 12.2017
14 Tom 14 Studio JG 7.2018
15 Tom 15 Studio JG 9.2018
16 Tom 16 Studio JG 11.2018
17 Tom 17 Studio JG 1.2019
18 Tom 18 Studio JG 3.2019
19 Tom 19 Studio JG 6.2019
20 Tom 20 Studio JG 8.2019
21 Tom 21 Studio JG 10.2019
22 Tom 22 Studio JG 2.2020
23 Tom 23 Studio JG 4.2020
24 Tom 24 Studio JG 7.2020
25 Tom 25 Studio JG 9.2020