Berserk
Recenzja
Siły zła zmierzają ku odciętej od realnego świata Drużynie Sokoła. Przerażające bestie rozpoczynają rzeź, a doświadczeni w dziesiątkach bitew wojacy mogą jedynie odsuwać w czasie to, co nieuchronne, ponieważ nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki z piekielnymi legionami. Żołnierze robią wszystko, by choć Casca wyszła cało z opresji. Jako nowa dowódczymi kompanii, dopóki żyje, dopóty dla jej podwładnych wciąż jest cień nadziei. Jednakże wydaje się, że z matni nie ma ucieczki, a dzieło zniszczenia dopełni się dopiero, gdy polegną wszyscy dawni towarzysze Griffitha. Cała nadzieja w Gutsie, który jako jedyny prowadzi w miarę wyrównaną walkę z potworami. Posługując się olbrzymim rogiem wyrwanym jednej z bestii, dziesiątkuje demoniczne zastępy, choć i on z każdą minutą słabnie.
Tymczasem Griffith w upiornym kokonie rodzi się na nowo. Wyzbywszy się wcześniejszego życia i jakiegokolwiek przywiązania do towarzyszy, staje się ucieleśnieniem swego najsilniejszego pragnienia – władzy absolutnej. Odbiera Gutsowi wszystko i gdy wydaje się już, że tu historia ma się zakończyć, przybywa niespodziewana, acz mocno spóźniona odsiecz. Guts i Casca uchodzą z życiem, ale nic nie będzie dla nich już takie jak dawniej. Rozpoczyna się nowa wojna, tym razie nie z innymi ludźmi, a z siłami ciemności i przede wszystkim stojącym na ich czele dawnym towarzyszem broni.
Tom trzynasty, dla drużyny Sokoła tak pechowy jak sugeruje numer, to przerażająca, upiorna wizja Miury, który jak nigdy zdołał przedstawiać sceny zapadające na długo w pamięć. Już wcześniej chwaliłem go za niesamowite wrażenia, jakie postawia po sobie ten fragment mangi i nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać te słowa. Upadek Drużyny Sokoła mimo swojej brutalności jest artystycznym fenomenem w światowej skali. Wszystko, co najlepsze w stylu rysownika, znajduje ujście w pełnych emocji i dynamiki kadrach, które po prostu trzeba ujrzeć samemu, by zrozumieć. Wiele podpowiada już sama okładka, gdzie walczący z przeznaczeniem Guts, otoczony przez groteskowe potwory, wpatruje się wprost w czytelnika spojrzeniem, w którym widać chęć przeżycia i zemsty.
W takich chwilach cieszę się niezmiernie, że Berserk wydany został w Polsce w odpowiedniej dla mangi formie, z zachowanie należycie dużego formatu i staranności wykonania. To oczywistość dla każdego komiksu, ale gdy trzyma się w rękach najlepsze fragmenty danej serii, tym bardziej docenia się wszystkie dotychczasowe starania wydawcy. Owszem, zdarzają się nieco krzywo rozmieszczone teksty w dymkach (nawet odległych od marginesów), nierzadko wynikające po prostu ze specyfiki ułożenia japońskich dialogów. Bywa i tak, że tłumaczenie zadziwia kreatywnością, jednocześnie wydając się nie do końca przyjazne dla ucha, jak choćby określenie przestrzeni między światem ludzi a duchów „przełęczą”, tym niemniej J.P. Fantastica nie ma się czego wstydzić i podstawowym problemem w kolejnych tomach będzie najpewniej znany fanom systematyczny spadek formy autora, nie zaś kwestie od wydawcy zależne.