Berserk
Recenzja
Guts kontynuuje swoją walkę z przywódczynią elfów napadających na okoliczne ziemie. Wokół szaleją płomienie niszczące kokony, w których ofiary Rosine poddawane są transformacji, a skąpany we krwi Czarny Szermierz wydaje się o wiele bardziej przerażający niż potwory, z którymi się zmaga. Jego przeciwniczka nie pokazała jednak wszystkich swoich możliwości. Przekształca się w potężną skrzydlatą bestię, zdolną rozwijać naddźwiękową prędkość i wyposażoną w zabójczy kolec, zdolny przebić wszystko. Do tej pory Guts zawsze polegał na determinacji, wytrwałości oraz nadludzkiej sile. Czy może liczyć na wygraną w starciu z przeciwnikiem zbyt szybkim, by zdołał go trafić jakikolwiek śmiertelnik?
Podczas gdy w pozornie idyllicznej Dolinie Mgieł trwa walka na śmierć i życie, śladem wojownika podąża regiment Świętego Łańcucha, zbieranina szlacheckich synów karmionych religijnym fanatyzmem i wysyłanych jak najdalej od frontu. Dla żółtodziobów dowodzonych przez niestabilną emocjonalnie kobietę widok trupów pozostawionych przez Czarnego Szermierza na drodze do doliny jest prawdziwym szokiem. Tym bardziej że pokonane potwory, podobnie jak zaklęte w elfy dzieci, odzyskują po śmierci ludzką postać. Oddział mimo to prze naprzód, zdeterminowany, by pojmać Gutsa na zlecenie najwyższych władz duchowych w bliżej nieokreślonym celu.
Od szesnastego tomu autor poświęca więcej czasu Farnese, młodej i naiwnej dowódczyni „regimentu paniczyków”, jak nazywają go złośliwi, a także jej przybocznym, znoszącym kaprysy i dziwactwa swej pani z podziwu godną cierpliwością. Rozpoczyna się kolejny z ciekawszych wątków mangi, wprowadzający jednocześnie nowych bohaterów, z których zwłaszcza Farnese nie zaskarbiła sobie zbytniej sympatii fanów. Pojawianie się bardziej przyziemnych sił stanowi miłe urozmaicenie po historiach obfitujących w potwory i daje pełniejszy obraz świata, który mimo Zaćmienia wciąż zdaje się funkcjonować na w miarę normalnych, co nie znaczy rozsądnych, zasadach.
Ciekawy jest również fakt, że od tego tomu Puck, będący głównie kontrowersyjnym dodatkiem komediowym, zostaje wreszcie zaakceptowany przez Gutsa, po części z potrzeby towarzystwa, po części też wskutek przeżytych wydarzeń. Nie czyni to z najbardziej męczącej postaci Berserka kogoś bardziej znaczącego dla fabuły, ale przynajmniej rozszerza jego użyteczność poza gadającą apteczkę prezentującą dowcip na poziomie Familiady.
W polskim wydaniu tym razem nie dostrzegłem żadnych elementów, do których mógłbym się odnieść krytycznie. Przekład stoi na zwyczajowo dobrym poziomie, choć biorąc pod uwagę znaczącą przewagę kadrów batalistycznych, tłumacz miał ułatwione zadanie – na wielu stronach ilość tekstu jest minimalna. Pochwalę z czystym sercem styl wypowiedzi starego rycerza Azana, jednego z przybocznych Farnese – jego staroświeckie kwestie nie tylko pasują do postaci, ale pozwalają wczuć się w sytuację w oddziale, do którego należy, tworzonym bardziej na pokaz i by chronić synów ważnych osobistości przed przypadkowych udziałem w jakiejkolwiek potyczce. Chichot losu sprawił, że trafili na przeciwnika groźniejszego niż oddział ciężkozbrojnej konnicy…