Berserk
Recenzja
Nawet nowa, lśniąca zbroja nie wystarcza, by pokonać smoka. W innych okolicznościach być może Guts byłby w stanie poradzić sobie nawet z tak wymagającym przeciwnikiem, ale odniesione wcześniej rany, obciążenie organizmu, jakie pancerz dodatkowo spowodował, i fakt, że bohater wpadł w szał, przestając myśleć logicznie, sprawiły, że o wyrównanej walce nie mogło być mowy. Świadoma zagrożenia Schierke po raz kolejny ratuje sytuację, pomagając opętanemu żądzą mordu wojownikowi odzyskać zmysły. Bestię powstrzymuje z kolei jej mistrzyni, która dzięki resztkom magicznej mocy z płonącego lasu daje drużynie czas na ucieczkę. Sponiewierani i wyczerpani, udają się w daleką drogę do Elfhelmu, gdzie Casca zostanie bezpiecznie ukryta przed demonami i wszelkimi innymi niegodziwymi siłami, dzięki czemu Guts będzie mógł wreszcie skupić się na zemście, nie narażając dziewczyny na niebezpieczeństwa.
Wątek Czarnego Szermierza, który z samotnika ponownie przeistacza się w marudnego gracza zespołowego, zajmuje stosunkowo niewiele stron. Tom dwudziesty siódmy skupia się przede wszystkim na wydarzeniach dziejących się równolegle w stolicy królestwa Midland. Okupowana przez siły Kushan posiłkujące się mroczną magią, przypomina bardziej miasto duchów niż koronną metropolię. Cesarz imperium nie zważa na ludność cywilną, skupiając się na gromadzeniu skarbów, mnożeniu czarnoksięskich sług i magicznych eksperymentach. Wydawać by się mogło, że dla nielicznych ocalałych obywateli nie ma już nadziei, gdy nagle pojawiają się rycerze nowej Drużyny Sokoła. Ich zadanie jest proste – zamierzają uwolnić przetrzymywaną przez imperatora królową Charlotte. Choć tym razem nie skupiają się na całkowitym pokonaniu najeźdźcy i ratowaniu uciśnionych, ich obecność zdaje się dawać nadzieję poddanym. O tym, że w ten sposób dostaną się z deszczu pod rynnę, wiedzą tylko nieliczni wtajemniczeni.
Ratowanie uwięzionej dziewoi z rąk okrutnego maga jest wątkiem rozbudowanym i ujawniającym sporo na temat sposobu myślenia Griffitha. Jest oczywiste, że nie przejmuje się on mieszkańcami Midlandu, a jedynie bierze to, na co ma ochotę, przy okazji tymczasowo gromiąc innych niegodziwców. Gdyby faktycznie chciał, mógłby bez trudu zetrzeć siły Kushan w pył, ale na razie tego nie czyni. Etap po etapie realizuje swój teatralny plan budowy królestwa, pokrętną logiką stawiając na pojedyncze gesty, widowiskowe i przysparzające mu zwolenników. W wyrachowany sposób kalkuluje każdy kolejny krok, wręcz bawiąc się tym, jak łatwo mu wszystko przychodzi dzięki nowym mocom i stronnikom. Ciekawe będzie obserwowanie, czy wśród poddanych znajdą się tacy, którzy poznają się na pozornym „zbawcy”, czy też omami on całkowicie lud, czyniąc misję Gutsa jeszcze trudniejszą, bo wymierzoną w teoretycznego wybawiciela.
Berserk od zawsze demaskował klasyczne pozory szlachetności i dobre intencje, ukazując je jako symptomy fałszu, nierzadko nakładające na ludzi kajdany i czyniące ich życie całkowicie zależnym. Drużyna protagonisty na każdym kroku podkreśla znaczenie wolnej woli i samodzielności, dlatego obecny konflikt jest tak fascynująco kontrastowy. Pozostaje pytanie, czy Miura będzie w stanie go odpowiednio prowadzić, a co ważniejsze, spuentować. Jak dotąd nie narzekam i czekam na moment, w którym fabuła ponownie przyśpieszy. Przed czytelnikami dłuższa podróż do krainy elfów, dająca postaciom szansę rozwoju, ale też spowalniająca znacznie główny wątek. Dlatego zainteresowani historią fani będą musieli uzbroić się w cierpliwość.