Berserk
Recenzja
Guts wykrada się z obozu rycerzy Świętego Łańcucha dzięki pomocy niedocenianego jak zawsze Pucka. W trakcie ucieczki Czarny Szermierz udaje się do namiotu dowódczyni, by odzyskać utracony sprzęt, a także wziąć zakładniczkę, będącą dodatkową polisą ubezpieczeniową w razie, gdyby coś poszło nie tak (niespodzianka, tak się właśnie staje). W odróżnieniu od zwyczajowych popisów Gutsa, zajście kończy się jednak bez ofiar w ludziach, co samo w sobie zasługuje na wzmiankę.
Wypuściwszy pojmaną kobietę na szlaku, bohater powraca do domu Godo, by naprawić swój mocno poniszczony oręż. Tam dowiaduje się, że pozostawiona na miejscu Casca zaginęła. Jedynym tropem jest enigmatyczna przepowiednia mówiąca o świętym miejscu, w którym zbierają się ślepe owieczki. Opis zdaje się pasować do starego klasztoru, wokół którego gromadzą się rzesze ludzi uciekających z okolicznych ziem tak przez zarazą, jak i armiami Kushan, siejącymi spustoszenie na granicy królestwa. Rzecz w tym, iż majestatyczne sanktuarium nie jest wyłącznie schronieniem, ale i miejscem kaźni, albowiem stacjonują tam inkwizytorzy pod przywództwem słynnego Mozgusa, walczącego z herezją wszelkimi dostępnymi środkami (z przewagą łamania kołem i palenia na stosie). Nawet jeśli Casca żyje i znajduje się na miejscu, grozi jej straszliwe niebezpieczeństwo, gdyż zarówno stan umysłu, jak i diaboliczne znamię najpewniej zostałyby uznane przez duchownych za objawy opętania bądź uprawiania mrocznych rytuałów, a wyrok w takim przypadku mógłby być tylko jeden.
Podczas gdy Guts wyrusza na ratunek damie swego serca, królestwo Midlandu staje przed kryzysem. Zaraza wyludnia miasta, król umiera, a ani jego córka, ani pogrążona w sporach szlachta nie są w stanie zapewnić stabilizacji. Granice pustoszone są przez wrogie armie i wydaje się, że nikt nie zdoła powstrzymać pasma nieszczęść, jakie spadają na coraz słabszy kraj i jego wycieńczonych, zdesperowanych obywateli.
W siedemnastym tomie mangi autor szykuje grunt pod kolejny ważny wątek, zwiastujący istotną zmianę, jaka czeka świat przedstawiony na kartach komiksu. Ludzie poddani ciężkim próbom szukają ratunku wszędzie, gdzie tylko możliwe, nawet u fanatyków pokroju Mozgusa, wychodząc z założenia, że śmierć z głodu i choroby jest gorsza niż narażenie się na fałszywe oskarżenia i tortury. W tak podupadłej rzeczywistości, gdy ludzie, byle tylko przetrwać, coraz częściej zwracają się ku pierwotnym instynktom, wydają bliskich i porzucają człowieczeństwo, nagłe pojawienie się wybawiciela na białym rumaku zapewniłoby mu niemal jednomyślne poparcie i okazję do sięgnięcia po koronę. Tak się akurat składa, że czytelnicy doskonale znają kogoś, kogo charakteryzowały powyższe ambicje…
Wersja polska mangi stanowi solidny dowód niezmiennej jakości wydania, choć tym razem, ze względu na większą rolę Pucka w historii, mimo mrocznego klimatu zdarza się sporo swobodniejszych wypowiedzi, które nie każdemu mogą odpowiadać. Choć Miura również nie stroni od przyozdabiania kwestii małego elfa wyrwanymi z kontekstu dowcipami, w rodzimej mowie, mimo zgodności z duchem oryginału, takie wypowiedzi zawsze bardziej raziły moje oczy, a ich zastąpienie czymś bliższym stylistyce świata Berserka przyjąłbym ciepło. Pytanie, czy warto do tego stopnia „poprawiać” oryginał, pozostawię już osądowi czytelników.