Berserk
Recenzja
Wyprawa Gutsa w poszukiwaniu zaginionej towarzyszki wkracza w decydującą fazę. Czarny Szermierz dociera do obozowiska, w którym przebywa Casca, a nawet trafia na trop osób, które znają dziewczynę i skłonne są udzielić mu niezbędnych informacji. Aczkolwiek, jak to w podobnych sytuacjach bywa, bohater przybywa spóźniony. Heretycy porywają „wiedźmę” do swej siedziby, gdzie planują poddać ją bluźnierczym rytuałom i w ten sposób zdobyć przychylność mrocznych bóstw, a także ochronę przed stacjonującymi w niedalekiej wieży siłami inkwizycji. W swej naiwności i nieostrożności nie wiedzą, że dzięki pomocy gorliwego informatora na ich trop trafili rycerze pod dowództwem Farnese. Siedziba kultystów wkrótce stanie się miejscem zażartej walki na śmierć i życie, a kto już dobrze zna schemat mangi, ten wie, że tego typu miejsca wabią także innych, o wiele groźniejszych gości. Czy Guts dotrze na czas, by ocalić Cascę przed inkwizycją, heretykami i demonami jednocześnie?
Dziewiętnasty tom mangi to mroczny, szyderczy berek, w którym bohaterowie co rusz wpadają na swój trop, by rozdzielić się chwilę potem. Nie ma miejsca na planowanie, liczy się szybkość, determinacja i jak zawsze odrobina szczęścia, które mimo piętna i wszystkich straszliwych przeżyć nie opuściło Czarnego Szermierza do końca. Poza tym może on liczyć na swoich nowych towarzyszy – nieszczególnie jeszcze kompetentnych i zdolnych odegrać istotne role, ale wystarczająco oddanych i upartych, by choć w niewielkim stopniu wpłynąć na bieg wydarzeń.
Manga powoli wkracza w etap, na którym kształtuje się kompania głównego bohatera. Niesamowite okoliczności i wspólna walka o przetrwanie dają okazję do zaufania sobie nawzajem i przekonania się o wartości współpracy, nawet w imię odmiennych celów. Nie zdradzę ostatecznego składu drużyny, ale domyślny czytelnik ma już z pewnością pewne podejrzenia. Nie są to może towarzysze na miarę wojaków Drużyny Sokoła, ale tam, gdzie zawiedli wybitni szermierze i zaprawieni w bojach najemnicy, być może właśnie owa nieprawdopodobna zbieranina indywiduów jest tym, czego potrzeba, by pogonić siły Zła.
Miura sprawnie przeskakuje od motywów realistycznych, choć niepokojących czy wręcz budzących grozę, pokroju sali tortur inkwizycji, do groteskowych wizji szaleńca, w których potwory zstępują na ziemię. Prawdziwe pandemonium ma się dopiero rozpocząć, ale zwiastuny widoczne w dziewiętnastym tomie z powodzeniem mogłyby stanowić ilustracje Boskiej komedii Dantego, udowadniając jednocześnie, że potrzeba będzie pewnie ze stu lat, by jakakolwiek animowana adaptacja choćby zbliżyła się do tego poziomu szczegółowości i wyjątkowego klimatu.
Tymczasem pozostaje z zainteresowaniem śledzić dalsze losy Gutsa w porządnym polskim wydaniu, kontemplując fakt, że w momencie pisania tych słów jest to ledwie połowa tej monumentalnej, kultowej już od lat historii.