Fairy Tail
Recenzja
To już ósmy tom Fairy Tail, ale młodzież wciąż nie może równać się ze starymi wyjadaczami. Natsu wraz z towarzyszami są w stanie przeciwstawić się członkom Element 4, jednak gdy do akcji wkracza przywódca Phantom Lord, potrzeba więcej niż motywacji i zapalczywości, by wyjść ze starcia zwycięsko. Stopniowy wzrost mocy bohaterów i możliwość mierzenia się z coraz to silniejszymi przeciwnikami to kwintesencja shounenów, a manga Hiro Mashimy znajduje się jeszcze w stadium, w którym daleko do popadania w absurd. Stosowana przez przeciwników Fairy Tail magia jest potężna, czasami nieuczciwa, natomiast nie polega (jeszcze) na rzucaniu górami, sprowadzaniu wrogom meteorytów na głowę, czy wywoływaniu klęsk żywiołowych.
Klasycznym manewrem, jaki można łatwo zaobserwować, jest dobieranie par w pojedynkach pod kątem używanych mocy, tak aby jedna jak najskuteczniej kontrowała drugą. W przypadku Graya i Lluvii autor uzyskał w ten sposób efekt humorystyczny, przez co nie odnosiłem wrażenia, że jest to wynik wygodnictwa i sztucznego podnoszenia poprzeczki protagonistom.
W posłowiu do ósmego tomu Mashima wspomina, że od początku miał nadzieję postawić naprzeciwko siebie dwóch zabójców smoków i w końcu był w stanie dopiąć swego. Starcie Natsu z Gajiru zajmuje większość stronic i sprawia, że całość czyta się szybko i przyjemnie. Brakuje mu może bardziej zaskakującej puenty, ale przynajmniej podkreśla przewagę filozofii Fairy Tail nad innymi gildiami – najważniejsza jest współpraca i wiara w towarzyszy. Dopóki oba warunki są spełnione, wydaje się, że nie ma na świecie siły, która mogłaby zagrozić Wróżkom.
Polskie wydanie okraszono zwyczajowym słowem od tłumaczki wyjaśniającym genezę nowych imion i zaklęć, a także popularnych w świecie mangi magicznych przedmiotów. Tym razem obyło się bez wyzwań i kontrowersji wynikających z przyzwyczajenia wielu fanów do wcześniejszego nieoficjalnego przekładu. Tomikowi nie mam nic do zarzucenia, a wręcz rzekłbym kilka ciepłych słów na temat zastosowania onomatopei, które umiejętnie i gustownie wkomponowano w sceny walk. Kadry zyskują dzięki nim sporo dynamiki, miejscami wręcz więcej niż w japońskim wydaniu.
Na deser pozostała analiza materiałów dodatkowych. Oprócz wspominanego posłowia autora i tłumaczki znalazło się miejsce dla galerii prac japońskich fanów (rodacy, do pracy, może w późnych tomach znajdzie się i coś z bliższych zakątków świata?). Pogadanki Miry i Lucy ujawniają z kolei kilka dodatkowych faktów o świecie Fairy Tail, a także dowodzą czujności czytelników dostrzegających wszystkie wpadki autora, do których on sam podchodzi ze sporym dystansem, charakterystycznym dla człowieka cieszącego się swoją pracą.