Fairy Tail
Recenzja
Okładka dwudziestego trzeciego tomu Fairy Tail przedstawia Zabójców Smoków na tle mechanicznego gada z armatą w pysku. Jak łatwo się domyślić, ich konfrontacja stanowi ważny element wydarzeń. Wydawało się, że plany króla Edolas spaliły na panewce, a magowie uwięzieni w olbrzymiej lacrimie wrócili do domu, jednakże monarcha cały czas miał asa w rękawie. Potężny stalowy endoszkielet w kształcie smoka zamienia słabowitego staruszka w przerażającego przeciwnika. Na szczęście na miejscu są specjaliści od zwalczania wielkich gadów, którzy nie ulękną się nędznej podróbki. W międzyczasie rozgrywa się też kilka pomniejszych walk, w tym kontynuacja pojedynku Erzy z Erzą, oraz obu gildii Fairy Tail z wojskami królewskimi. Nie są to przesadnie emocjonujące starcia, przez co wątek krainy Exceedów zaczyna się dłużyć.
Świadomy problemu autor postanowił więc wzbogacić wydarzenia o kolejny zwrot akcji, który można było przewidzieć na podstawie wskazówek z poprzednich tomów. Mistgun, czy raczej Gérard, okazuje się synem panującego monarchy. Przeciwstawia się ojcu i staje w obronie zarówno kamratów, jak i mieszkańców Edolas. Gdy bohaterowie rozprawiają się ze złem i przywracają pokój, jego cena okazuje się niezwykle wysoka, a następca tronu staje przed niełatwym zadaniem ochrony i zjednoczenia poddanych. Zamierza w tym celu poświęcić własne życie, ale Natsu wpada na genialny w swej prostocie plan mający odwrócić uwagę szarych ludzi od skomplikowanych spraw i ponownie zjednoczyć ich przeciw nowemu zagrożeniu. Ma to pozwolić na zbudowanie autorytetu księcia w oczach ludzi, co ułatwi pokojowe przejęcie władzy. Motyw polityczny wypada o wiele lepiej niż część bitewna, choć może wydawać się pompatyczny.
Jak zawsze polskie wydanie prezentuje nienaganny poziom, aczkolwiek ze względu na teatralność wielu dialogów ich przekład nie zawsze brzmi naturalnie. Nie jest to winą tłumaczki, zwyczajnie nie dało się wykrzesać więcej z materiału źródłowego. Największe pokłady patosu można znaleźć w pojedynku Erzy z Edolas z Erzą Scarlett, gdzie padają wypowiedzi tak podniosłe, że aż karykaturalnie przerysowane. Zdecydowanie wolę, gdy Fairy Tail trzyma się prostszych linii dialogowych opowiadających o kamratach.
W ramach dodatkowych materiałów autor streszcza przebieg drugiej wizyty we Francji i spotkania z fanami, a w kąciku pytań i odpowiedzi dziewczyny z gildii wyjaśniają mniej lub bardziej palące kwestie trapiące czytelników. Znalazło się również miejsce dla kolejnej galerii prac fanów, a także popularnych od pewnego czasu zagadek polegających na porównywaniu dwóch różniących się szczegółami rysunków. W ramach uzupełnienia wiedzy encyklopedycznej Mashima przygotował spis Exceedów, co pozwala nie tylko przypomnieć sobie ich imiona, ale także poznać kilka ciekawostek. Nie mają one znaczenia dla akcji, ale dają wgląd w umysł autora i proces twórczy towarzyszący ich projektowaniu, co jest zawsze miłą niespodzianką. Z niecierpliwością czekam już na powrót do Earthlandu i bardziej standardowych przygód, ale krótka wizyta w innym świecie była znośnym wypełniaczem.