Fairy Tail
Recenzja
Czas na niesamowitą przygodę w nowym świecie! Magowie Fairy Tail trafiają do Edolas, świata będącego alternatywną rzeczywistością uniwersum znanego czytelnikom z poprzednich tomów. Zamieszkują go starzy znajomi, jednakże o zmienionych, najczęściej mocno wypaczonych charakterach, tak jakby cała kraina była odbiciem w krzywym zwierciadle „Earthlandu”, jak tutejsi mieszkańcy nazywają drugi wymiar. Gildia szaleńców istnieje w obu światach, ale w Edolas ma status mrocznej i ścigana jest przez oficjalne władze, zaś sama magia jest o wiele rzadsza i, jak się szybko okazuje, zanika w zastraszającym tempie. By uzupełnić zasoby tego cennego surowca, lokalny król postanawia wykorzystać zasoby Earthlandu i sprowadzić tu jego mieszkańców, zamieniając ich przy okazji w wielką lacrimę, źródło potężnej czarodziejskiej mocy. Większość magów Fairy Tail zostaje uwięziona, ale Natsu, Wendy i Lucy udaje się uniknąć złowrogiego losu, dzięki czemu mogą stanąć do walki w obronie swych kamratów.
Pomysł, choć mało oryginalny, sprawdza się całkiem nieźle, zwłaszcza z perspektywy czasu. Wątek w wersji znanej z animowanego serialu nie przekonywał mnie. Uważałem go za zbyt prosty, pełen przewidywalnych dowcipów i mnożonych na siłę przeciwności losu, jednak w wersji komiksowej, zwłaszcza w polskim wydaniu, prezentuje się o wiele lepiej. Przede wszystkim doceniam założenie, iż ograniczone zasoby energii magicznej stanowią prosty i logiczny sposób na odebranie potężnym bohaterom ich dotychczasowej mocy, co stawia ich w niełatwej sytuacji. Nie mogą wykorzystać swego potencjału bojowego i zmuszeni są ruszyć głową, co biorąc pod uwagę skład osobowy drużyny, stanowi nie lada wyzwanie. Okazuje się co prawda, że Lucy wciąż może z nieznanego powodu przywoływać Gwiezdne Duchy, ale jej magia sama w sobie obarczona jest rozmaitymi ograniczeniami, tak więc konieczność wymyślenia logicznego planu staje się miłą i rzadką odmianą od zwyczajowego sposobu rozwiązywania problemów przez Natsu i przyjaciół.
Osobnym elementem jest obecność w Edolas rasy Exceedów, latających kotów stojących ponad ludźmi i de facto rządzących światem. Zarówno Happy, jak i Charles okazują się przedstawicielami tego niezwykłego gatunku, zaś odnalezienie tajemniczej i nieznanej (w przeważającym stopniu) ojczyzny stanowi dla nich nie lada przeżycie. Koty nie są, jak by się mogło wydawać, jedynie uroczymi pacyfistami. Ludzie, podobnie zresztą jak w znanej nam rzeczywistości, są ich poddanymi, choć w tym przypadku futrzaki mają o wiele bardziej rozwinięte struktury społeczne i możliwości. Mimo to między rasami zdaje się panować równowaga i zasada niemieszania się wzajemnie w nie swoje sprawy. Brzmi zbyt dobrze, by mogło być prawdą…
W ramach bonusowej zawartości Mashima jak zawsze prezentuje galerię prac czytelników, dodaje kilka słów od siebie i odpowiada na niewygodne pytania fanów ustami Lucy i Miry z Edolas. Znalazło się również miejsce na karty postaci ilustrujące magów Fairy Tail, tym razem wybitnie trzecioplanowych, których chyba tylko najbardziej uważny czytelnik miałby szansę skojarzyć, a tylko obdarzony nadmiarem wolnego czasu desperat miałby cierpliwość wyszukiwać w tle kadrów z poprzednich tomów. Zainteresowanym potwierdzam, jest to jak najbardziej możliwe i daje poczucie satysfakcji z wykonanej pracy oraz narastające mroczki przed oczami od wgapiania się w najmniejsze detale.