Oh! My Goddess
Recenzja
Pierwszy tom stanowi klasyczne zawiązanie akcji. Młody student Keiichi Morisato przez pomyłkę dodzwania się do Biura Boskiej Pomocy i przyzywa jedną z pracujących tam bogiń, która deklaruje się spełnić jedno jego życzenie… Chłopak, podejrzewając kolejny okrutny dowcip starszych kolegów, wypowiada najbardziej ekstremalne życzenie, jakie przychodzi mu do głowy: prosi, by boginka została z nim na zawsze…
Ten tom nie zawiera zbyt wiele treści – ot, kilka luźnych, sympatycznych historyjek. Wydany jest starannie – JPF zadbał o dobrą jakość przekładu, a wszystkie kwestie nieprzekładalne na nasz język (np. słówko sempai) postarano się wyjaśnić. Korekta jest przynajmniej dobra, nie zauważyłem bowiem błędów ani literówek.
Szwankują natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze jakość wydania. Mimo obecności kilku kolorowych stron wydrukowanych na kredowych kartkach, całość wydano na raczej marnym, szarawym papierze. Naturalnie mogłoby być gorzej, ale w porównaniu z tym, jak wyglądają dzisiejsze wydania spod szyldu JPF, wypada słabo. Drugą kwestią jest kreska. Widać, że autor, rysując pierwszy tom, nie był jeszcze doświadczonym rysownikiem, popełnia bowiem kilka błędów i nie wszystkie ilustracje wyglądają zachęcająco.
Niemniej jednak są to wady marginalne, które nikną w zestawieniu z zaletami serii takimi jak ciepła, sympatyczna atmosfera i niewymuszony humor. Pierwszy tom jest nader udany, przekonał mnie on w pełni do tej serii i spowodował, że wraz z siostrą nabyliśmy jeszcze wiele następnych części. Z czystym sercem mogę polecić go każdemu szukającemu rozrywki i chwili wytchnienia.