Oh! My Goddess
Recenzja
Tom zaczyna się od kontynuacji historii maleńkich ninja, użytych przez Marler przeciwko naszym bohaterom w poprzednim odcinku. Myliłby się jednak ten, kto stwierdziłby, że od tego momentu akcja OMG staje się zwarta i spójna. Po prostu autorowi zdarzają się niekiedy wątki trwające dłużej niż jeden rozdział. Ten tom mangi składa się więc znowu z zestawu luźnych historii.
Pod względem wydawniczym nie różni się on niczym od poprzednich, zachowując podobną, wysoką jakość tłumaczenia i korekty, oraz wydania. Znowu spotykamy się z czystymi, białymi stronami oraz pojedynczymi barwnymi planszami.
Jest to dobry zakup dla fanów boginek, lecz – zważywszy, że utrzymuje on tę samą atmosferę, co poprzednie, ale jest już dość odległy od pierwszych, oraz zatłoczony nowymi postaciami – raczej nie polecałbym zaczynania od niego lektury. Podobnie nie doradzałbym jego zakupu osobom, które mangi nie polubiły. Niemniej jednak muszę powiedzieć, że dobrze się bawiłem, czytając go.