Oh! My Goddess
Recenzja
Afera wywołana przez Welspera zatacza coraz to szersze kręgi i nad Ziemią po raz niewiadomo już który zawisa groźba zagłady. By ratować planetę do świata ludzi przybywa ponownie Peorth. Jednocześnie gdzieś na boku toczy się wątek Stragenique i kobiecego manekina, w którym się zakochał, a którego Skuld – nie wiedzieć, po co – postanowiła przerobić na prawdziwego robota.
Tom trzyma się o poziom lub dwa wyżej niż również poświęcony w całości walce tom 6 (opowiadający o Programie Ostatecznej Zagłady), ale i on obfituje w przesłodzone rozwiązania. Znacznie gorzej wypada natomiast jego druga część, otrzymujemy bowiem jeden z najbardziej kiczowatych romansów wszechczasów. Zresztą: czego można się spodziewać po miłości dwóch metalowych konserw?
Jakość wydania nie odbiega od tego, co widzieliśmy do tej pory – czyli znów jest na wysokim poziomie; zarówno drukowi, jak i tłumaczeniu, korekcie, czy papierowi nie potrafię nic zarzucić.
Tom jest interesujący głównie ze względu na zakończenie historii Welspera, bowiem opowieść o robotach jest raczej słaba. Warto go polecić jedynie osobom, które posiadają już poprzednią część, bowiem silnie do niej nawiązuje. Osobom, które chciałyby w tym momencie zacząć lekturę odradzałbym go, bowiem galeria postaci jest już na tyle rozbudowana, że odnalezienie się w treści może być w tym momencie bardzo trudne.