Oh! My Goddess
Recenzja
Prócz Marler, która ciągle knuje coś w okolicy, spokój domu Belldandy i Morisata zakłóca obecność nowego gościa. Jest to Skuld – młodsza siostra naszej boginki, która pojawia się w sposób nagły i niespodziewany, a co gorsze, nie lubi Keiichiego (za to uwielbia techniczne cudeńka).
Zmienia się nieco fabularna konwencja serii. Dużą część tomu zajmują bowiem starcia z Marler i próby pokrzyżowania jej demonicznego i bardzo nieodpowiedzialnego planu. Tempo akcji wyraźnie rośnie, niestety kosztem ciepłego klimatu i humoru, co może być tak zaletą, jak i wadą.
Poziom wydawniczy jest równy czwartemu tomowi: mamy zarówno czysty, biały papier, jak i kolorowe okładki, a jakość tłumaczenia nie spada. Wydawnictwo utrzymuje bardzo wysoki poziom, któremu trudno szukać równych w Polsce.
Generalnie – mimo lekkiej zmiany konwencji – polecam i tę część osobom, którym podobały się poprzednie. Może ona przypaść do gustu także tym, którzy – ze względu na powolne tempo rozwoju intrygi – nie lubili tomów poprzednich. Jak dla mnie jest ona przynajmniej bardzo dobra, polecam.