Kuroshitsuji
Recenzja
Na ciele kolejnej ofiary tajemniczego mordercy grasującego w domu hrabiego Phantomhive’a odnalezione zostały ślady jak po ugryzieniu wampira. Wyobraźnia osób uwięzionych w rezydencji przez burzę – z których być może jedna jest bezwzględnym zabójcą – hula w najlepsze, gdy popijają popołudniową herbatkę. Angielski spokój przeobraża się powoli w litanię wzajemnych podejrzeń, aż w końcu służba Ciela musi podjąć zdecydowane kroki, aby ich panu nie oberwało się jako jednemu z podejrzanych. Błyszczy tu pan Tanaka, na którego widocznie osypało się nieco jedwabistości z mankietów zmarłego tragicznie Sebastiana. Tajemnice mnożą się jak grzyby po deszczu. Dlaczego zginęły akurat te osoby? Jak dokonano morderstwa w zamkniętym pokoju? Jak powstały dziwne nakłucia na szyi jednej z ofiar? Co to za czerwony płyn w fiolce należącej do jednego z gości? Czy morderstwa mógł dokonać ktoś z zewnątrz, a jeśli tak, to jak traktować nieoczekiwanego przybysza, który pojawia się jakby wywołany zwiększającą się paranoją bohaterów?
I co chowa w swojej szafie Sebastian?
Autorka już w poprzednim tomie nie kryła, że dość energicznie zmieszała w jednym garncu Agathę Christie i Arthura Conana Doyle’a. Nawet osoby, które nigdy nie miały do czynienia z twórczością żadnego z nich, nie będą miały problemu z zauważeniem, iż cały aktualny wątek jest kompilacją elementów pojawiających się w powieściach wspomnianych pisarzy (i nie tylko). Co prawda wydał mi się on odrobinę naciągany – jakby to wszystko było zmieszane przypadkowo, byle gęsto, a fabuła pędzi po prostym schemacie – ale ostatecznie nie jest tak źle i wszystko zmierza do rychłego rozwiązania.
Bohaterów mamy tych samych, z półtora wyjątkiem – znikąd pojawia się Holme…, przepraszam, Jeremy Rathbone, który wspomagając profesora Artura, energicznie podejmuje śledztwo, a połówka należy się panu Tanace, występującemu chwilowo z tła na pierwszy plan – prawie jak całkiem nowa postać.
Pan Tanaka otrzymuje również honorowe miejsce na okładce – zarówno w standardowej wersji, jak i w wersji podobwolutowej. Na skrzydełku jak zwykle znajdziemy ciekawostkę od Yany Toboso, pojawiają się też przypisy wyrzucone na koniec tomiku. Tomik jest wydany estetycznie, nie mam nic do zarzucenia tłumaczeniu – pod względem językowym jest bardzo dobrze. Ostatecznie wypatrzyłam tylko jeden mankament, ale równie dobrze może on być winą drukarni i znajdować się tylko w moim egzemplarzu – kilka stron (107, 110, 111, 118, 119) ma o parę tonów bledszą czerń, co jest dość zauważalne, jeśli porównać ją z głęboką czernią, jaka stosowana jest normalnie.
Tomiki
| Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
|---|---|---|---|
| 1 | Tom 1 | Waneko | 10.2011 |
| 2 | Tom 2 | Waneko | 12.2011 |
| 3 | Tom 3 | Waneko | 2.2012 |
| 4 | Tom 4 | Waneko | 4.2012 |
| 5 | Tom 5 | Waneko | 6.2012 |
| 6 | Tom 6 | Waneko | 8.2012 |
| 7 | Tom 7 | Waneko | 10.2012 |
| 8 | Tom 8 | Waneko | 12.2012 |
| 9 | Tom 9 | Waneko | 2.2013 |
| 10 | Tom 10 | Waneko | 4.2013 |
| 11 | Tom 11 | Waneko | 6.2013 |
| 12 | Tom 12 | Waneko | 8.2013 |
| 13 | Tom 13 | Waneko | 10.2013 |
| 14 | Tom 14 | Waneko | 12.2013 |
| 15 | Tom 15 | Waneko | 2.2014 |
| 16 | Tom 16 | Waneko | 4.2014 |
| 17 | Tom 17 | Waneko | 6.2014 |
| 18 | Tom 18 | Waneko | 8.2014 |
| 19 | Tom 19 | Waneko | 10.2014 |
| 20 | Tom 20 | Waneko | 4.2015 |
| 21 | Tom 21 | Waneko | 9.2015 |
| 22 | Tom 22 | Waneko | 2.2016 |
| 23 | Tom 23 | Waneko | 8.2016 |
| 24 | Tom 24 | Waneko | 4.2017 |
| 25 | Tom 25 | Waneko | 9.2017 |
| 26 | Tom 26 | Waneko | 4.2018 |
| 27 | Tom 27 | Waneko | 11.2018 |
| 28 | Tom 28 | Waneko | 7.2019 |
| 29 | Tom 29 | Waneko | 5.2020 |
| 30 | Tom 30 | Waneko | 2.2021 |
| 31 | Tom 31 | Waneko | 3.2022 |
| 32 | Tom 32 | Waneko | 1.2023 |
| 33 | Tom 33 | Waneko | 12.2023 |
| 34 | Tom 34 | Waneko | 9.2024 |