Kuroshitsuji
Recenzja
Tomik trzynasty rozpoczyna druga zwrotka przetłumaczonego na język polski wiersza Babci Gąski (ang. Mother Goose) odpowiadająca na pytanie, „z czego składają się dziewczynki”. Elizabeth całe swoje krótkie życie robiła wszystko, by składać się przede wszystkim ze słodyczy oraz wszystkiego co piękne, pikanterię skrzętnie ukrywając, gdyż pewna mała oferma powiedziała kiedyś, że nie chciałaby silnej żony. Może należałoby Cielowi wybaczyć tę niedelikatność, w końcu było to dawno temu i był jeszcze dzieckiem… No, w każdym razie mniejszym niż teraz. Niemniej jednak wyszło na jaw, iż to przez niego Elizabeth ukrywała przed całym światem (i czytelnikiem), że kiedy trzeba, potrafi przestać irytować… znaczy, stać się silną, niezależną (poza jednym uzależnieniem) młodą kobietą, a nie rozpieszczonym, nieznającym świata i słodkim do próchnicy stworzeniem, tyle tylko, że ładnie rysowanym. Pierwsze kilkanaście stron tomiku to krótkie, ale zgrabnie skomponowane wspomnienia Lizzy z dawnych czasów, pokazujące ją od strony, której się nie spodziewałam. Nie chodzi tu wcale o siłę fizyczną i umiejętność fechtunku, bo to było wiadomo już wcześniej, ale przede wszystkim o sposób podejścia do pewnych spraw. Oczywiście sama postać wiele się nie zmienia, to nadal słodkie dziewczątko, potrafiące wybuchnąć płaczem, ale dzięki tym paru scenom można zobaczyć ją w nowym świetle i inaczej oceniać wszystkie jej zachowania. Dlaczego rozpisuję się o jednej postaci, która po tym wstępie znika na resztę tomu? Otóż nigdy Elizabeth szczególnie nie lubiłam, ale dzięki temu, co pokazano tutaj, zmieniłam zdanie. Co prawda jej ślepe oddanie narzeczonemu, ocierające się o fanatyzm, nigdy mnie nie przekona, niemniej jednak stawianie czoła przeciwnościom w imię tego, co dla nas ważne oraz przede wszystkim pokazanie niezłomnej woli jest tym, co zwykle lubię i cenię w postaciach.
Fragment z Elizabeth jest raczej smutny i odbiega od tego, co dostajemy w kolejnych rozdziałach. Na pokładzie „Campanii” nadal panuje chaos nie do ogarnięcia. Większość ludzi została już ewakuowana albo ewakuację kończy, tak więc na statku zostają tylko osoby najbardziej zamieszane w sprawę, w tym oczywiście Ciel i Sebastian. Jest też dość wesoło, a głównym elementem komediowym okazuje się pewien stary znajomy głównej dwójki – wicehrabia Druitt, który porusza serca większości postaci w sposób raczej negatywny. Szybko jednak musi ustąpić miejsca innej, również znanej nam postaci, która w końcu raczyła się pojawić ponownie. Z wielkim „bum” fabularnym. Nie powiem jednak, żeby to „bum” było nie do przewidzenia, wręcz przeciwnie, głowę dam, że spora część czytelników już od dawna na to czekała. Wraz z tym objawieniem rozpoczyna się dłuższy i najbardziej dynamiczny fragment tomu, w którym wszyscy walczą ze wszystkimi, a w międzyczasie ujawnione zostaje, jak i dlaczego doszło do rzezi z nieumarłymi oraz kto pociągał tak naprawdę za sznurki. To niestety jeszcze nie koniec, walka w sposób naturalny prowadzi do retrospekcji. Tak, ponownie na temat przeszłości Ciela i Sebastiana. Tym razem jednak informacji dostajemy o wiele więcej, jest to praktycznie cała historia zawarcia paktu oraz okresu, gdy hrabia i kamerdyner dopiero przyzwyczajali się do siebie. Ot, ciekawostka zawierająca parę zabawnych scen (i jeden przekopiowany rysunek – owszem, specjalnie, ale to i tak rzuca się w oczy, nawet fałdki na ubraniach są takie same), ale ostatecznie niewyjaśniająca absolutnie niczego w sprawie zabójstwa rodziców Ciela. Na tym kończy się ten tom, nie zamykając wątku zombi, zawieszając za to akcję w pełnym napięcia momencie.
Ten tomik prezentuje się dość ciekawie. Na okładce widzimy Elizabeth w symbolicznej bieli, ze szpadą w ręce, co zapewne ma łączyć się podobnie, jak w słowach wierszyka. Na skrzydełku ponownie mamy luźne rozważania Yany Toboso, za to na końcu wraca nieobecny od dłuższego czasu dodatek „Pod schodami Kuroshitsuji” (tym razem aż sześć stron). Dowiemy się z niego o wrażeniach autorki związanych z piątą rocznicą ukazywania się mangi, a także o tym, jak wyglądały jej początki jako mangaczki i jakie inne historie przez ten czas stworzyła. W tłumaczeniu nie zauważyłam żadnych istotnych błędów, a ta jedna gładziarka adwentowa na stronie 11 jest już winą autorki. Pozostało za to całkiem sporo niewyczyszczonych onomatopei, szczególnie intensywnie występujących w środkowej – najbardziej dynamicznej – części tomu, prawdopodobnie niemożliwych do usunięcia bez widocznej ingerencji w rysunek.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2011 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2011 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 4.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 6.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 8.2012 |
7 | Tom 7 | Waneko | 10.2012 |
8 | Tom 8 | Waneko | 12.2012 |
9 | Tom 9 | Waneko | 2.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 4.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 6.2013 |
12 | Tom 12 | Waneko | 8.2013 |
13 | Tom 13 | Waneko | 10.2013 |
14 | Tom 14 | Waneko | 12.2013 |
15 | Tom 15 | Waneko | 2.2014 |
16 | Tom 16 | Waneko | 4.2014 |
17 | Tom 17 | Waneko | 6.2014 |
18 | Tom 18 | Waneko | 8.2014 |
19 | Tom 19 | Waneko | 10.2014 |
20 | Tom 20 | Waneko | 4.2015 |
21 | Tom 21 | Waneko | 9.2015 |
22 | Tom 22 | Waneko | 2.2016 |
23 | Tom 23 | Waneko | 8.2016 |
24 | Tom 24 | Waneko | 4.2017 |
25 | Tom 25 | Waneko | 9.2017 |
26 | Tom 26 | Waneko | 4.2018 |
27 | Tom 27 | Waneko | 11.2018 |
28 | Tom 28 | Waneko | 7.2019 |
29 | Tom 29 | Waneko | 5.2020 |
30 | Tom 30 | Waneko | 2.2021 |
31 | Tom 31 | Waneko | 3.2022 |
32 | Tom 32 | Waneko | 1.2023 |