Kuroshitsuji
Recenzja
Istny cyrk na kółkach, a ściślej pisząc, na wodzie. Jak zapewne pamiętamy, poprzedni tomik zakończył się pojawieniem zombi, a, przepraszam – zbawionych zwłok – nieudanego eksperymentu Ryana Stokera, który nie do końca wyszedł tak, jakby jego twórca chciał. Znaczy wyjść, wyszedł, ale tylko z trumny i tylko po to, by zabijać ludzi. W powstałym rozgardiaszu (w którym na cały tomik znika gdzieś Undertaker, w jedenastym tomie pokazany przecież na pokładzie!), kiedy Ciel i Sebastian myślą, jak stwora unieszkodliwić, do akcji wkracza do tej pory zadekowany w trzeciej klasie Mroczny Żniwiarz, Ronald Knox, ze swoją kosiarką (bębnową, zdaje się) oraz, co ważniejsze, informacją, jak żywotnego inaczej potwora zabić. Ciel zostawia więc Sebastiana zmagającego się teraz już z kosiarką, by pognać za głównym winowajcą, który rozważnie wziął nogi za pas. Zanim paniczowi udaje się znaleźć Stokera, po drodze wpada jeszcze na dwie dobre duszyczki, szwendające się po statku w poszukiwaniu głodnych. Wszyscy troje lądują w ładowni pełnej… łupiących i pękających od wewnątrz trumien. Zaczyna się walka na wielu frontach, nigdzie nie jest bezpiecznie. Ciel próbuje chronić swoją słabą i delikatną narzeczoną, Sebastian jednocześnie walczyć i znaleźć swojego pana, Stoker zwiać, markizowie Midford bronić bezbronnych, Mroczni Żniwiarze jak najszybciej skończyć robotę, ludzie przeżyć, a zwłoki wszystkich zabić. Nie mówiąc już o czającym się na horyzoncie kolejnym zagrożeniu, ponownym wkroczeniu na scenę starego znajomego oraz nawiązaniach do pewnego filmu.
Jak napisałam na początku, w tym tomie panuje niezły chaos: wszyscy gdzieś biegają, walczą, rozdzielają się, spotykają, pokazują się od nowej, lepszej strony itd. Autorce udało się nawet wcisnąć między to wszystko króciutką scenkę z Cielem pogrążającym się w standardowych wspomnieniach z czasów uwięzienia i pierwszego spotkania z Sebastianem, która oczywiście w żaden sposób nie ruszy głównego wątku, nie, żebym miała jeszcze nadzieję… Ale przecież nie o to tu teraz chodzi. Ogólnie rzecz biorąc – jest to dość zabawny garniec z dodatkiem wielkiej chochli absurdu i drugiej takiej współczesnej mody na zombi. Przyprawiony zrzuceniem maski przez jedną z postaci, co zdecydowanie wychodzi jej na dobre.
Tomik nie różni się technicznie prawie niczym od poprzedniego, tym razem jest nawet lepiej – znalazłam tylko jeden błąd gramatyczny, ale równie dobrze może to być literówka (s.85), nie zauważyłam za to żadnych przyciętych dymków, a marginesy są w porządku. Ponownie jest to więc jeden z lepiej wydanych tomów w serii, ponownie także nie ma w nim żadnych dodatków poza zwyczajowymi interpretacjami spod obwoluty oraz tekstem Yany Toboso ze skrzydełka.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2011 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2011 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2012 |
4 | Tom 4 | Waneko | 4.2012 |
5 | Tom 5 | Waneko | 6.2012 |
6 | Tom 6 | Waneko | 8.2012 |
7 | Tom 7 | Waneko | 10.2012 |
8 | Tom 8 | Waneko | 12.2012 |
9 | Tom 9 | Waneko | 2.2013 |
10 | Tom 10 | Waneko | 4.2013 |
11 | Tom 11 | Waneko | 6.2013 |
12 | Tom 12 | Waneko | 8.2013 |
13 | Tom 13 | Waneko | 10.2013 |
14 | Tom 14 | Waneko | 12.2013 |
15 | Tom 15 | Waneko | 2.2014 |
16 | Tom 16 | Waneko | 4.2014 |
17 | Tom 17 | Waneko | 6.2014 |
18 | Tom 18 | Waneko | 8.2014 |
19 | Tom 19 | Waneko | 10.2014 |
20 | Tom 20 | Waneko | 4.2015 |
21 | Tom 21 | Waneko | 9.2015 |
22 | Tom 22 | Waneko | 2.2016 |
23 | Tom 23 | Waneko | 8.2016 |
24 | Tom 24 | Waneko | 4.2017 |
25 | Tom 25 | Waneko | 9.2017 |
26 | Tom 26 | Waneko | 4.2018 |
27 | Tom 27 | Waneko | 11.2018 |
28 | Tom 28 | Waneko | 7.2019 |
29 | Tom 29 | Waneko | 5.2020 |
30 | Tom 30 | Waneko | 2.2021 |
31 | Tom 31 | Waneko | 3.2022 |
32 | Tom 32 | Waneko | 1.2023 |