Bleach
Recenzja
Szósty tomik Bleach, zatytułowany The Death Trilogy Overture, wieńczy epizod poświęcony Uryuu. Przywołanych przez niego hollowów jest więcej niż przewidywał to ostatni Quincy, na dodatek powoli pojawia się coś większego… Mówiąc językiem gier komputerowych, po serii random encounter mamy do czynienia z bossem. Czy Strażnik Śmierci (zastępczy, ale jednak…) i Quincy będą ze sobą potrafili współpracować? Pytanie raczej retoryczne, kwestią zasadniczą jest, jak ta współpraca będzie przebiegać.
Niemal 2/3 tego tomiku to walka z kolejnym (większym od poprzednich) hollowem, utrzymana w klasycznym dla tej serii stylu. Na dalszy plan schodzą brylujący w poprzedniej części Inoue i Chad. Za to pod koniec tomu zaczyna się już zupełnie nowa historia, w którą zamieszane są osoby pochodzące z Soul Society, na dodatek najwyraźniej dobrze znające się zarówno z Rukią, jak i z Uraharą. Wszystko wskazuje na to, że problemy Ichigo dopiero się zaczynają… W tomiku tym poznajemy nareszcie przeszłość Uryuu oraz historię Quincych, a także przyczyny, dla których nasz mistrz szydełkowania nie darzy zbyt ciepłym uczuciem Ichigo. Na scenie pojawia się także kilka nowych, ważnych dla fabuły postaci – czarny kot imieniem Yoruichi, brat Ruki – Byakuya oraz Renji. Zrezygnowano zaś niemal zupełnie z humoru, którego w pierwszych tomikach było wszak dość dużo.
Całkiem niezła okładka z Uraharą mogłaby sugerować istotniejszą rolę tegoż w fabule, co nie do końca jest prawdą, gdyż sprzedawca nadal znajduje się w cieniu i pozostaje dla czytelnika postacią zagadkową. Oszczędnie jest tu z dodatkami, którym poświęcono zaledwie dwie strony. Jedna z nich to zwyczajowe uwagi i wyjaśnienia tłumacza, druga to z kolei… zapowiedź specjalnego kącika z pytaniami i odpowiedziami prowadzonego przez Kona, który ma pojawić się w mandze od siódmego tomu.