Bleach
Recenzja
Bohaterowie docierają nareszcie do Soul Society, jednak by dostać się dalej, czeka ich starcie z Jidanbou, strażnikiem bramy, wiodącej do miasta zamieszkanego przez strażników. Jednak ten pojedynek to tak naprawdę fraszka, zważywszy na to, kto siedzi po drugiej stronie murów. Przekonawszy się o tym, że przedostanie się dalej w tradycyjny sposób, wykracza poza granice możliwości Ichigo i jego przyjaciół, Yoruichi postanawia uruchomić swoje dawne znajomości. W międzyczasie zaś w Soul Society rozpoczyna się intryga, której elementami, chcąc nie chcąc, staną się bohaterowie.
Po dwóch bardziej spokojnych tomikach, w dziewiątym tempo akcji ponownie wzrasta. Mamy tu efektowny pojedynek, sporo zabawnych momentów a na scenę wkracza kilka zupełnie nowych postaci – wspomniany już Jidanbou a także rodzeństwo Shiba – jednoręka Kuukaku i jej brat Ganju. Po raz pierwszy czytelnik ma okazję spotkać Aizena, którego rola w kolejnych rozdziałach znacząco wzrośnie. Warto też zwrócić uwagę na coraz wyraźniej podkreślane więzy łączące Rukię i Renjiego. Wicekapitan ma narastające wątpliwości co do tego, czy jego przyjaciółka powinna być skazana. Po raz pierwszy też czytelnik może się przekonać, że Yoruichi jest kimś więcej niż mogło się na początku wydawać, choć ta postać kryje jeszcze sporo tajemnic.
Na okładce tomiku, zatytułowanego Fourteen Days for Conspiracy, znalazła się tym razem Kuukaku – jest to zarazem najbardziej fanserwiśna z dotychczasowych okładek Bleacha. W odróżnieniu od dwóch poprzednich tomów, tu nie pojawia się kącik humorystyczny Kona, w zamian za to mamy charakterystyki dwójki bohaterów – Renjiego i Byakuyi. Ostatnia strona to kilka słów od tłumacza. Tym razem zrezygnowano z jakichkolwiek reklam.